MŚ: mogło dojść do tragedii. Rasmus Windingstad cudem nie wjechał w ludzi

Getty Images / Francis Bompard/Agence Zoom / Na zdjęciu: Rasmus Windingstad
Getty Images / Francis Bompard/Agence Zoom / Na zdjęciu: Rasmus Windingstad

Gdyby nie szybka reakcja Rasmusa Windingstada, w Are mogło dojść do tragedii. Podczas treningu przed zjazdem mężczyzn na mistrzostwach świata w narciarstwie alpejskim Norweg cudem ominął mężczyzn pracujących przy trasie.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszystko wydarzyło się kilka sekund po starcie. Rasmus Windingstad zdążył już nabrać sporej prędkości, gdy na trasie ujrzał czterech mężczyzn, ubranych w czerwone stroje. Ci z łopatami pracowali przy torze zjazdowym, całkowicie go blokując.

Na szczęście norweski zawodnik szybko zareagował i wyhamował, by nie uderzyć w obsługę techniczną. W innym wypadku moglibyśmy być świadkami ogromnej tragedii.

Czytaj także: Mikaela Shiffrin podjęła ważną decyzję. Amerykanka nie wystartuje w najbliższej konkurencji MŚ

- Na moje oko jechałem już jakieś 100 kilometrów na godzinę. Na szczęście dostrzegłem tych mężczyzn i wyhamowałem, ale strach pomyśleć co by było, gdyby akurat pracowali trochę niżej. To mogło się naprawdę źle skończyć - komentuje Windingstad dla norweskiej telewizji TV2.

Nic dziwnego, że po przerwaniu swojego zjazdu Norweg był wściekły. Podjechał zresztą do mężczyzn. Co powiedział? Tego nie wiemy. Możemy się jedynie domyślać, że nikomu nie było do śmiechu.

Czytaj także: Alpejskie MŚ: pierwsze złoto Dominika Parisa. Dwóch zawodników ze srebrnym medalem

- Byłem jednocześnie wściekły i zszokowany. Taka sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć i wierzę, że do takiego incydentu już w przyszłości nie dojdzie. Teraz wszyscy mieliśmy szczęście, że nic się nie stało - mówi sportowiec.

ZOBACZ WIDEO: Spięcia z Adamem Małyszem? Były pilot miał na nie sposób

Komentarze (1)
malarz3
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świetny wywiad!