Przed trzema laty na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio Piotr Kosewicz zdobył złoty medal w rzucie dyskiem. 50-letni sportowiec marzył o tym, by powtórzyć sukces podczas igrzysk paralimpijskich w Paryżu.
Do stolicy Francji Kosewicz jednak nie trafił. Zamiast tego wylądował w szpitalu w Zgorzelcu, gdzie toczy się walka o jego życie. Sportowiec wydał na Facebooku komunikat w sprawie stanu zdrowia.
"Jak już większość z Was wie, nie wylądowałem w Paryżu - a w szpitalu w Zgorzelcu. Dopadła mnie sepsa, zakażenie krwi i tym razem los tak chciał - bym walczył o życie, nie o medal" - napisał Kosewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
"Walka nadal trwa, dopasowano antybiotyki i walczę. Dziękuję Wam za te lata kibicowania. Za wszystkich kolegów i za wszystkie koleżanki z kadry trzymam mocno kciuki!" - dodał Kosewicz.
Kosewicz to wicemistrz świata i dwukrotny mistrz Europy w rzucie dyskiem. Wcześniej specjalizował się w biathlonie i biegach narciarskich.
W wieku 14 lat Kosewicz uległ wypadkowi, który spowodował paraliż czterokończynowy. W 1998 roku brał udział w zimowych igrzyskach paraolimpijskich w Nagano, gdzie indywidualnie był ósmy w biegu na 5 km. Wystąpił także w igrzyskach w Salt Lake City. W biegach na 5 i 15 km zajmował piąte miejsca.
Do uprawiania sportu wrócił w 2015 roku. Tym razem postawił na lekkoatletykę i rzut dyskiem.
Czytaj także:
Nie tylko Szczęsny. Z kadrą ma pożegnać się jeszcze inny piłkarz
Ma być najlepszy w historii. Od dwóch lat nie gra w reprezentacji Polski