Wielkie zamieszanie w Niemczech. Polak odsłonił kulisy

Podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Monachium Konrad Bukowiecki nie mógł skorzystać ze swojej kuli. - Już nawet nie chce mi się tego kolejny raz tłumaczyć - cytuje go "Przegląd Sportowy". Wcześniej to samo spotkało go w Chorzowie.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Konrad Bukowiecki WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki
Miał nadzieję, że już nigdy więcej nie powtórzy się sytuacja z Memoriału Kamili Skolimowskiej, gdzie sędziowie nie pozwolili mu na to, żeby pchał swoją kulą.

Na "powtórkę z rozrywki" nie musiał jednak długo czekać. Podczas trwających właśnie mistrzostw Europy w Monachium było dokładnie tak samo pomimo, że Konrad Bukowiecki... zabrał inną kulę i wydawać by się mogło, że zrobił wszystko, co powinien.

- Już nawet nie chce mi się tego kolejny raz tłumaczyć. Kula, która nie została dopuszczona w Chorzowie, nie jest tą samą, którą przywiozłem tutaj - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widoki! Polka zaszalała w USA

Taka decyzja sprawiła, że Bukowiecki musiał pchać kulą kolegi z kadry, Michała Haratyka. Ostatecznie żadnemu z nich nie udało się stanąć na podium. Haratyk był piąty, Bukowiecki szósty.

W Chorzowie argument, który zaważył na tym, że kuli reprezentanta Polski nie dopuszczono do zawodów, był kuriozalny, bo był to "brak kulistości". Dlatego na mistrzostwa Polak zabrał inną.

- Zakupiliśmy ją w tym roku, więc na pewno jest dobra, ma odpowiednią wagę i rozmiar - przyznał Bukowiecki. Dodał, że jej producentem była firma Polanika, czyli dokładnie ta sama, która dostarcza kule na mistrzostwa.

O co zatem chodziło tym razem? Dokładnie o dwie różnice. Dla zwykłego kibica mogłyby się one wydawać "żadne", dla zawodowca kolosalne. - Wiem, jak to brzmi i generalnie, jeśli ktoś nie pchał kulą, nigdy tego nie zrozumie - wyjaśnił. - Chodzi bowiem o nową kulę, dopiero wyciągniętą z kartonu, oblaną żółtą farbą, która się ślizga i nie da się nią pchać.

Kula naszego kadrowicza była niemal identyczna. Różnica? Kolor (srebrny) i zupełnie inna tekstura. I właśnie ten ostatni element robi największą różnicę. - To wcale nie jest detal! Każdy, kto kiedykolwiek pchał kulą, zrozumie zakończył.

Dodajmy, że nowym mistrzem Europy został Chorwat Filip Mihaljević, który pchnął kulę na odległość 21,88 metra. Obok niego na podium stanęli Serb Armin Sinancević (21,39) oraz Czech Tomasz Stanek (21,26).

Zobacz także:
Oby tak dalej. Świetny początek ME w wykonaniu Polaków!
Nie powtórzyli sukcesu sprzed czterech lat. Bukowiecki i Haratyk poza podium

Czy w twojej opinii kula Konrada Bukowieckiego powinna zostać dopuszczona?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×