Pogrzeb Wisły Kraków pełen smutku i szydery

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: drużyna Wisły Kraków
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: drużyna Wisły Kraków

Błaszczykowski wulgarnie przyznał, że zawiódł. Wisła miała niezły początek, ale po stracie gola notowała regres na boisku. Warta wygrała 1:0 w Krakowie, oddając tylko jeden strzał. Kibice szydzili wręcz z Białej Gwiazdy. To był smutny pogrzeb Wisły.

- Zdaję sobie z tego sprawę, że konsekwencje przyjdzie mi za to wszystko ponieść i pewnie tak będzie. Chciałem w moim imieniu bardzo serdecznie przeprosić za to wszystko, przez co musicie przechodzić. Jest mi z tym cholernie ciężko, ale zrobię wszystko, wiem, że to nie brzmi dobrze teraz, żeby Wisła wróciła tam, gdzie jest jej miejsce. Zdaję sobie naprawdę sprawę z tego, że za***ałem - powiedział przed meczem w specjalnym przemówieniu Jakub Błaszczykowski. Kibice oklaskiwali go za wzięcie odpowiedzialności za katastrofę, jaką jest spadek Wisły Kraków po 26 latach z PKO Ekstraklasy.

Fani obwiniają jednak wszystkich, bez wyjątku. Dlatego też wisiał transparent z hasłem "Drużyna z przypadku; Zarząd, piłkarze = ojcowie spadku". Zapowiadała się zatem smutna sobota w stolicy Małopolski, z pogrzebem ekstraklasowej Wisły.

Proces rozkładu Białej Gwiazdy trwał tak naprawdę przez ostatnie 11 lat. Mecz z Wartą Poznań był jakby streszczeniem tego procesu. Zaczęli dobrze, ale im dalej w las, tym było po prostu gorzej. Krakowanie potrafili grać na poziomie, zdominować, konstruować ciekawe akcje. Kończyli je jednak słabymi strzałami, jak chociażby w wydaniu Mateusza Młyńskiego i Stefana Savicia. Spokojnie łapał je Adrian Lis.

ZOBACZ WIDEO: Wiemy, kiedy Lewandowski chce odejść z Bayernu i dlaczego

Mimo boiskowej przewagi Wisła nie potrafiła dalej skonstruować groźnej akcji. Szczęścia szukali w stałych fragmentach gry. Po jednym z rzutów rożnych było naprawdę blisko gola, ale nieznacznie pomylił się Michal Frydrych.

Gospodarze sami popełniali pojedyncze błędy, których jednak Warta nie wykorzystywała. Goście skupili się na defensywie i byciu konsekwentnym w swoich poczynaniach. I takie podejście przyniosło gola. Wyprowadzili jedną, ale jakże zabójczą akcję. Piłkę na skraju pola karnego dostał Miłosz Szczepański, który zza zasłony zapakował prosto w okienko bramki Mikołaja Biegańskiego. Młody bramkarz Wisły był tu bezradny. Do tego kibice nawet szyderczo oklaskiwali Wartę za tego gola.

Po tej sytuacji drużyna z Krakowa całkowicie straciła impet, jej gra stała się chaotyczna, powolna, bez polotu. Notowała regres w trakcie spotkania. W drugiej części dalej utrzymywała słabą postawę. Nie potrafiła zaatakować, brakowało zaangażowania, dokładności w podaniach. Warta za to robiła swoje - broniła dobrego wyniku i czekała na możliwość skontrowania Wisły.

Na domiar złego Wisła straciła Zdenka Ondraska, który na noszach i z okładem na kolanie opuszczał boisko.

W ostatnich kilkunastu minutach ataki Wisły wyglądały jak jeden wielki akt desperacji. To było usilne szukanie długich piłek do ataku, a napastnicy nie potrafili nic z tym zrobić. Wszelkie dośrodkowania albo nie znalazły adresatów, albo ci adresaci posyłali piłki w trybuny. Kibice za to oklaskiwali szyderczo każde przerwanie akcji Wisły, albo skandowali "Ole!" przy wymianie podań Białej Gwiazdy na własnej połowie.

Wisła przegrała z Wartą 0:1. Gospodarze wyglądali dobrze, dopóki nie stracili bramki. Wtedy dopadł ich marazm, wyglądali na całkowicie zdemotywowanych. Cała ławka rezerwowych była załamana, nie pojmując, jak można było doprowadzić do takiej futbolowej degrengolady. To był pogrzeb pełen smutku, łez, żalu oraz gniewu na trybunach. Wisła żegna się z Ekstraklasą w kiepskim stylu, ma za sobą dramatyczną wiosnę.

Wisła Kraków - Warta Poznań 0:1 (0:1)
0:1 - Miłosz Szczepański 29'

Wisła: Mikołaj Biegański - Dawid Szot, Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Sebastian Ring - Gierogij Żukow (78' Konrad Gruszkowski), Patryk Plewka - Giorgi Citaiszwili, Stefan Savić (55' Elvis Manu), Mateusz Młyński (78' Dor Hugi) - Zdenek Ondrasek (67' Enis Fazlagić).

Warta: Adrian Lis - Jan Grzesik, Michał Kopczyński, Mateusz Kupczak, Robert Ivanov, Konrad Matuszewski - Michał Jakóbowski (58' Frank Castaneda), Miłosz Szczepański (72' Kajetan Szmyt), Niilo Maenpaa (58' Jodran Courtney-Perkins), Jayson Papeau (90' Marcin Szeibe) - Milan Corryn (46' Miguel Luis).

Żółte kartki: Fazlagić, Sadlok (Wisła), Manepaa, Papeau (Warta).

Sędzia: Piotr Lasyk.

Czytaj też:
Błaszczykowski wreszcie zabrał głos
Kuriozalne słowa Brzęczka

Źródło artykułu: