Nie ma wątpliwości, że na linii Bayern Monachium - Pini Zahavi jest gorąco. Agent Roberta Lewandowskiego robi wszystko, by ten już tego lata mógł zmienić klub. Bayern przygląda się temu z pewną nerwowością. Bawarczycy za każdym razem przypominają, że kontrakt Lewandowskiego z klubem kończy się w czerwcu 2023 roku i Polak powinien go wypełnić.
Zachowanie polskiego napastnika oraz jego agenta nie przypada do gustu także niemieckim dziennikarzom. Aleksander Bonengel wprost pisze, że Lewandowski traci w Monachium status legendy.
- Miał potencjał, by w pewnym momencie być wymienianym w księgach historii Bayernu tuż obok Muellera i Beckenbauera, ale nic z tego - stwierdził Bonengel na łamach sport.sky.de.
ZOBACZ WIDEO: Glik jak Robocop. Wrócił szybciej i gra o kolejny awans
Niemiecki dziennikarz jeszcze szerzej wypowiedział się nt. petraktacji kontraktowych. Według niego Lewandowski sam zawinił w kwestii długości umowy.
- Nikt go nie zmuszał do podpisania umowy do 2023 roku. A ci, którzy podpisują, również mają zobowiązania. Ale wypowiedzi doradcy Lewandowskiego Pini Zahaviego przypominają w moim odczuciu szantaż. Pomiędzy wierszami słowo "strajk" jest dosłownie rzucane w ciebie. Mam na myśli wymuszenie lukratywnej zmiany, na której agent również zarobiłby dużo pieniędzy - dodał Bonengel.
Czekamy, jak dalej rozwinie się sytuacja polskiego napastnika. Wiadomo, że Lewandowski chce trafić do FC Barcelona i jednocześnie znajduje się na transferowej liście życzeń klubu z Katalonii.
Czytaj także:
Były piłkarz Korony wspiera Ukrainę z Hongkongu. Mówi też o wsparciu Polaków