Jak za dawnych lat - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Dolcan Ząbki

Kibice opuszczający bramy bielskiego stadionu po spotkaniu Podbeskidzia z Dolcanem mogli mieć spore powody do zadowolenia. Po pierwsze Górale wygrali u siebie. Po drugie bielszczanie nie stracili bramki. W końcu po trzecie i chyba najważniejsze zrobili to w bardzo dobrym, starym stylu Podbeskidzia.

Zespół Podbeskidzia od dwóch kolejek jest królem pierwszych minut. W ubiegłą środę Sylwester Patejuk zdobył bramkę już w 40 sekundzie meczu. Z Dolcanem Ząbki kibice cieszyli się już w 2. minucie. Po błędzie byłego piłkarza Podbeskidzia Marcina Hirsza do piłki dopadł Łukasz Kanik i debiutujący przed własną publicznością pomocnik Górali precyzyjnym strzałem z 17 metrów pokonał Rafała Misztala.

Bielszczanie nie popełnili tego samego błędu, jaki przydarzył się w Poznaniu, gdzie po strzeleniu bramki Górale cofnęli się do obrony. W 5. minucie Łukasz Ganowicz egzekwował rzut wolny. Mocno uderzona piłka sprawiła wiele problemów golkiperowi ząbkowian. Później czujność Rafała Misztala testował jeszcze Clemence Matawu oraz Piotr Bagnicki, jednak albo górą był bramkarz z Ząbek, bądź minimalnie brakowało precyzji.

Gospodarze tak jak rozpoczęli z wysokiego "C", również i w tym tonie musieli skończyć połowę. Tak też się stało, bowiem w 43. minucie bramkarz gości po raz drugi wyciągał piłkę z siatki. Kapitan Podbeskidzia Sławomir Cienciała idealnie obsłużył Sylwestra Patejuka i napastnik Górali mógł cieszyć się z kolejnego, czwartego trafienia w barwach Podbeskidzia.

Przyjezdni w pierwszej części brylowali tylko w zdobywaniu żółtych kartek, których przez 45. minut nazbierali aż cztery. Bardzo ciekawie na boisku zrobiło się, gdy zawodnicy obu drużyn schodzili do szatni. Doszło wówczas do regularnej bitwy między piłkarzami, a wszystko zaczęło się od niesportowego zachowania Beniamina Imeha, który nie wytrzymał nerwowo i uderzył rezerwowego piłkarza Górali, Martina Matusa. Jak się później okazało, gdy ząbkowianie wyszli po przerwie na boisko w dziesiątkę, sędzia w przerwie ukarał Nigeryjczyka czerwoną kartką.

Po zmianie stron bielszczanie kontynuowali grę, do jakiej przyzwyczaili przez dwa ostatnie sezony. Co najważniejsze w defensywie piłkarze zagrali na przysłowiowe zero, jednak z przodu bielszczanie ciągle chcieli jeszcze coś ugrać. Starania opłaciły się w 67. minucie. Clemence Matawu dostał dobrą piłkę ze środka pola, popędził ile sił w nogach i mocnym strzałem w długi róg nie dał golkiperowi Dolcana najmniejszych szans. Czwarte trafienie Podbeskidzia, ku pokrzepieniu serc miejscowej publiczności, zdobył Piotr Malinowski. Popularny "Malina" dość nietypowo dla siebie, bo głową, ustanowił wynik spotkania na 4:0.

Bielszczanie zagrali chyba najlepsze w tym sezonie spotkanie. Czy to już koniec przeciętnych wyników Górali? Przekonamy się już za tydzień w niedzielę, kiedy Podbeskidzie na własnym stadionie podejmuje Widzew Łódź. Bezprecedensowy szlagier kolejki będzie można obejrzeć w każdym zakątku Polski za pośrednictwem TVP Info. Początek spotkania o 20:15.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Dolcan Ząbki 4:0 (2:0)

1:0 - Kanik 2'

2:0 - Patejuk 43'

3:0 - Matawu 67'

4:0 - Malinowski 83'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Mikler - Cienciała, Ganowicz, Dancik (87' Matusiak), Osiński - Matawu, Kanik, Białek, Ncube (81' Malinowski) - Patejuk (73' Świerblewski), Bagnicki.

Dolcan Ząbki: Misztal - Stawicki, Hirsz, Unierzyski Hinc, Dadacz (84' Pawłowicz), Lech, Warakomski (56' Korkuć), Ziajka, Tataj (75' Stretowicz), Imeh.

Żółte kartki: Cienciała, Osiński, Malinowski, Białek (Podbeskidzie) oraz Dadacz, Warakomski, Hinc, Stawicki, Hirsz (Dolcan).

Czerwona kartka: Imeh /46' - za uderzenie rywala/.

Sędzia: Mariusz Trofimiec (Kielce).

Widzów 3000.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Łukasz Kanik.

Najlepszy piłkarz Dolcana: Dariusz Dadacz.

Piłkarz meczu: Łukasz Kanik.

Źródło artykułu: