Selekcjoner Ukrainy zgłosił się do obrony terytorialnej. Zdradził, co usłyszał

Odmówili Ukraińcom zorganizowania meczu. Kuriozalny powód

Ołeksandr Petrakow od momentu rozpoczęcia w Ukrainie wojny przez Władimira Putina, o Rosjanach wypowiada się w samych najgorszych słowach. Szczerze ich nienawidzi za to wszystko, co wyprawiają w jego ojczyźnie.

- To potwory, zwierzęta, nie mogę ich nazwać normalnymi, cywilizowanymi ludźmi. Nie wiem, jak ich określić, są jak średniowieczni barbarzyńcy - mówił w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Jak selekcjoner reprezentacji Ukrainy zareagował na początek bombardowań? Przyznał, że nie mógłby uciec ze swojego miasta, jakim jest Kijów. Zgłosił się do obrony terytorialnej!

ZOBACZ WIDEO: Ponad 2 mln wyświetleń. Cały świat pod wrażeniem "Lewego"

Co usłyszał? - Powiedzieli: jesteś za stary i nie masz żadnych umiejętności wojskowych. Zamiast tego lepiej zaprowadź nas na mistrzostwa świata! - powiedział 64-letni szkoleniowiec w rozmowie z "Time".

Dla niego ważny jest triumf na wszystkich frontach - tak w walce o mundial, jak i z najeźdźcą. - Nie ma gniewu, tylko nienawiść - mówi wprost o swoich uczuciach do Rosjan. Ze wszystkimi znajomymi z tego kraju, jakich miał, zerwał kontakt i usunął ich kontakty.

Teraz, kiedy setki tysięcy Ukraińców chwyciło za broń, by walczyć z wojskami Putina, on ze ze swoimi zawodnikami przygotowują się na Słowenii do walki o mistrzostwa świata w Katarze. - To bardzo duża odpowiedzialność. Czuję to bardziej, gdy zbliża się mecz. Wielu naszych fanów to żołnierze armii ukraińskiej - przyznał Petrakow.

Żeby wylecieć na mundial i dać satysfakcję rodakom, którzy walczą o życie i w obronie ojczyzny, Ukraina musi wygrać dwa spotkania barażów. Najpierw 1 czerwca ze Szkocją w Glasgow, a cztery dni później z Walią w Cardiff.

Petrakow funkcję selekcjonera reprezentacji Ukrainy przejął w sierpniu 2021 roku. Zastąpił na tym stanowisku Andrija Szewczenkę.

Zobacz także:
"Ukraina broni Europy". Wzruszające słowa ukraińskich piłkarzy
Ukrainiec przyjął prezent od Putina. Przyznał się, co z nim zrobił