Jan Woś: Remis był w naszym zasięgu

W sobotni wieczór Lech Poznań wygrał z Odrą Wodzisław 1:0. Forma gospodarzy nie była jednak najlepsza, dlatego po ostatnim gwizdku sędziego podopieczni Ryszarda Wieczorka mieli czego żałować. Jan Woś przyznał, że przy nieco lepszej skuteczności jego drużyna mogła pokusić się co najmniej o remis.

- Lech miał atut własnego boiska. Do tego trzeba dodać fakt, że gra o inne cele niż Odra. Mimo to uważam, że nie było widać zbyt dużej różnicy w grze. Mecz nie stał na wysokim poziomie. Oba zespoły z pewnością stać na więcej. Gola padł w dziwnym momencie - gdy nic go nie zapowiadało. Możemy tylko żałować, że schodziliśmy z boiska pokonani w wyniku błędu indywidualnego. Myślę, że remis był w naszym zasięgu. W drugiej połowie, nawet w liczebnym osłabieniu, mieliśmy swoje okazje i mogliśmy strzelić bramkę wyrównującą - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jan Woś.

Jak doświadczony pomocnik ocenił zachowanie Piotra Piechniaka, który opuścił boisko w wyniku czerwonej kartki? Według sędziego Pawła Gila były zawodnik Groclinu Grodzisk Wlkp. i Polonii Warszawa wykonywał niesportowe gesty w kierunku kibiców Kolejorza. - Trudno mi się do tego odnieść, bo stałem bardzo daleko od całego zdarzenia. Kapitan Marcin Malinowski miał pretensje do Piotra o to, że osłabił zespół, ale mało kto wiedział, co dokładnie zaszło - stwierdził 35-letni piłkarz.

W końcówce spotkania Woś upadł w polu karnym po starciu z Sewerynem Gancarczykiem. Arbiter nakazał grać dalej. Czy słusznie? - Zdecydowanie tak. Faulu nie było. Obrońca Lecha wykonywał wślizg i liczyłem na to, że siłą rozpędu zahaczy o moje nogi. Zachował się jednak sprytnie i uniknął kontaktu.

Po siedmiu meczach Odra ma na koncie tylko sześć oczek. Wodzisławianie potrafili pokonać Lechię Gdańsk i Legię Warszawa, a w pojedynkach ze słabszymi ekipami stracili punkty. Skąd takie wahania formy w zespole Ryszarda Wieczorka? - Faktycznie mamy jakiś problem, osiągamy dziwne wyniki i nigdy nie wiadomo jak się spiszemy. Jestem zdania, że nieco lepiej gra nam się na wyjeździe. Wtedy możemy czyhać na kontry, a w takiej taktyce czujemy się najlepiej. U siebie często musimy prowadzić atak pozycyjny i dlatego wygląda to dość topornie. Martwi mnie fakt, że tracimy punkty z rywalami, którzy podobnie jak my walczą o utrzymanie. Takie mecze powinniśmy wygrywać w pierwszej kolejności - zakończył Woś.

Źródło artykułu: