Marcin Kikut: Musi paść trochę męskich słów

Lech Poznań pokonał Odrę Wodzisław 1:0, ale zwycięstwo nie przyszło mu łatwo. Kolejorz grał wolno, nieskutecznie i pozwolił gościom na odważną grę. Mecz zakończył się szczęśliwie, liczą się trzy punkty, ale niesmak po słabszej grze pozostaje. - Wyglądało to fatalnie - przyznał po meczu Marcin Kikut, obrońca poznańskiego klubu.

Do meczu z Odrą poznaniacy przystępowali podbudowani zwycięstwem z Jagiellonią Białystok. Chcieli po raz kolejny sięgnąć po trzy punkty, aby gonić Wisłę Kraków. Kolejorz co prawda swój cel osiągnął, wygrywając 1:0 po bramce Jakuba Wilka, ale styl gry pozostawia dużo do życzenia. - Zdecydowanie nie zagraliśmy dobrego spotkania. Co innego było mówione w szatni, a co innego robiliśmy na boisku i mamy o to do siebie duże pretensje. To my byliśmy faworytem i powinniśmy zagrać wysoko pressingiem. Był on jednak dziurawy i Odra w dziesiątkę stwarzała sytuacje dwustuprocentowe. Dopisało nam szczęście. Na odprawie musi paść trochę męskich słów, bo to wyglądało fatalnie - mówi Marcin Kikut.

Brak konsekwencji w realizowaniu założeń taktycznych, to największy problem Lecha. - Trener powtarzał, że mamy zagrać wysoko pressingiem. Nie wiem co się stało, ale były duże odstępy między formacjami, przez co Odra miała dużo miejsca w środku pola. To są nasze spore błędy, na które nie możemy sobie więcej pozwolić, bo z lepszym przeciwnikiem, takim jak Legia, to może skończyć się tragicznie - dodaje obrońca Lecha, który mimo mankamentów w grze, cieszył się ze zwycięstwa. - Najważniejsze, że się przełamaliśmy. Nie wyglądało to dobrze, ale są trzy punkty.

W rundzie jesiennej poznaniacy swoje mecze muszą rozgrywać na stadionie we Wronkach. Pojedynek z Odrą przełamał fatum, które ciążyło na tym obiekcie. W dwóch poprzednich meczach ligowych, lechici zdobyli tam tylko jeden punkt. Kolejorz ewidentnie źle się czuje na tym stadionie. - Nie najlepiej mi się tu gra, mimo że kiedyś już tutaj występowałem. Wtedy jednak nie miałem smaku dużego stadionu. Po trzech latach gry na stadionie przy ul. Bułgarskiej, gdzie była fenomenalna atmosfera, przejście do Wronek nie służy, ale oczywiście to nie jest wytłumaczenie - zakończył Kikut.

Źródło artykułu: