Po 1:6 z Belgią mało kto liczył, że reprezentacja Polski - grająca dodatkowo bez Roberta Lewandowskiego czy Kamila Glika - zdoła wyszarpać dobry wynik z niepokonanymi Holendrami i to jeszcze na ich terenie. A jednak!
- Od początku meczu było widać ducha walki, zaangażowanie, chęć takiego braterstwa. Udowodnienia, że możemy jako drużyna w trudnych momentach sobie poradzić - stwierdził Jan Bednarek w rozmowie z Polsat Sport Premium.
Biało-Czerwoni zszokowali rywali, bo po trafieniach Matty'ego Casha i Piotra Zielińskiego prowadzili nawet 2:0. Potem niestety szybko stracili dwie bramki, a w końcówce mieli szczęście, gdy z "jedenastki" w słupek trafił Memphis Depay. Holendrzy tym samym nie zdołali wygrać dwudziestego meczu z rzędu na De Kuip. Niespodzianka stała się faktem.
ZOBACZ WIDEO: Co ten 19-latek zrobił?! Hiszpański bramkarz upokorzony
- Były trudne momenty. Nie powiem, że w stu procentach wykonaliśmy plan, bo straciliśmy dwa gole, ale na koniec dnia możemy być z tego punktu usatysfakcjonowani - przyznał Bednarek.
Swoją cegiełkę do sukcesu dołożyli fani. - Dziś było nie tylko jedenastu zawodników na boisku, ale i fantastyczny doping kibiców. Czuliśmy ich wsparcie w trudnych momentach, dodawali nam energii i szliśmy za sobą w ogień - komplementował ich nasz defensor.
Bednarek zwrócił też uwagę na inną kwestię. Na to, co działo się w drużynie. - To jest najważniejsze, byśmy w trudnych momentach, kiedy jeden z kolegów ma trudniejszy moment, czegoś brakuje, by się wesprzeć, by dać pozytywnego kopa, jako drużyna - przyznał.
Dodał też, że jest dumny z młodych, czyli Jakuba Kiwiora i Nicoli Zalewskiego. - Grali na najwyższym poziomie. To może tylko cieszyć. To może być początek czegoś dużego dla naszej drużyny - zakończył.
Zobacz także:
To był cud. Mina "Lewego" mówi wszystko
Gwiazdor Holandii wściekły na sędziego. "Powinna być czerwona kartka"