Jakub Błaszczykowski podjął decyzję ws. gry w Wiśle Kraków w I lidze

- Nie widzimy zagrożenia dla istnienia klubu - deklarują władze Wisły Kraków po spadku z PKO Ekstraklasy. Fani Białej Gwiazdy muszą jednak zdać sobie sprawę z tego, że najgorsze dopiero przed nimi. Wystąpienie władz klubu nie napawa optymizmem.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Jakub Błaszczykowski WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski

29 długich dni kazała czekać kibicom Wisła Kraków na wytłumaczenie kibicom przyczyn spadku i przedstawienie planu naprawczego. Ale kiedy wiślaccy wszyscy święci w końcu spotkali się z dziennikarzami, okazało się, że nie mają wiele do przekazania.

Na konferencji, która - według szumnych zapowiedzi - miała być "przedstawieniem strategii, planów i struktury Wisły w kolejnym sezonie" konkretów było tyle, co dobrej gry w wykonaniu Białej Gwiazdy w poprzednim sezonie...

Nawet dymisja się nie udała

Zaczęło się groteskowo. W pierwszych minutach spotkanie przypominało plenum KC PZPR. Prezes Dawid Błaszczykowski złożył samokrytykę, odczytał oświadczenie i zdradził, że... miesiąc temu wraz z wiceprezesem Bałazińskim podali się do dymisji. Nieskutecznie.

ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor wróci do Ekstraklasy? Ujawniamy: Turcy otwarci na rozmowy!

- Z szerokich konsultacji i naszego przekonania wyniknęło, że drastyczne zmiany na kluczowych stanowiskach, do których nie jesteśmy przygotowani, byłyby najgorszą rzeczą. Nie chcieliśmy zdezorganizować działalności klubu - wyjaśnił Tomasz Jażdżyński, współwłaściciel Białej Gwiazdy.

I tak osoby, które same czuły, że zawiodły i chciały ustąpić ze stanowisk, mają przeprowadzić Wisłę przez olbrzymi kryzys albo chociaż przygotować pod to grunt.

Strażak architektem

Przyczyny spadku do I ligi władze Wisły spłyciły do zbyt późnego pożegnania Adriana Guli i tym samym spóźnionego zatrudnienia Jerzego Brzęczka oraz zbyt daleko posuniętej internacjonalizacji zespołu. Repolonizacja szatni już się rozpoczęła - 6 z 7 piłkarzy, którzy odeszli latem z Reymonta 22, to cudzoziemcy. A to jeszcze nie koniec.

Brzęczek natomiast nie sprawdził się w roli "strażaka", a teraz na zgliszczach ma zbudować zespół, który będzie walczył o szybki powrót do elity. Problem w tym, że do tego też nie ma predyspozycji. Blisko sześć lat pracował w II i I lidze, ale nie ma na koncie awansu w CV. Nie udało mu się wprowadzić do wyższej klasy ani Rakowa Częstochowa (2010-14), ani GKS-u Katowice (2015-17).

- Krytyka trenera Brzęczka jest uzasadniona, bo nie sprostał zadaniu. Należy jednak pamiętać, że ta drużyna zaczęła w końcu grać, kreować sytuacje i zdobywać bramki. Widać było progres, widać było, że drużyna się rozwija. Dlatego podjęliśmy decyzję, że trener Brzęczek dostanie szansę na poprowadzenie zespołu w I lidze - wyjaśnił Dawid Błaszczykowski.

Więcej za mniej

A wiceprezes Bałaziński zdradził, że były selekcjoner zgodził się na drastyczną redukcję wynagrodzenia: - Trener Brzęczek będzie pracował za 25 proc. wynagrodzenia z rundy wiosennej. Zgodził się na to, ponieważ chce udowodnić, że może pomóc Wiśle.
Jerzy Brzęczek nadal będzie prowadził Wisłę Kraków Jerzy Brzęczek nadal będzie prowadził Wisłę Kraków
Trener będzie zarabiał mniej, ale pracował więcej. Jego kompetencje zostały poszerzone i będzie odpowiedzialny za politykę transferową klubu, skupiając w zasadzie obowiązki dyrektora sportowego.

Wisłę po spadku z PKO Ekstraklasy i odcięciu od pieniędzy za prawa telewizyjne czekają bowiem trudne czasy. Wiceprezes Bałaziński zapowiedział redukcję etatów, wynagrodzeń piłkarzy, trenerów - także w akademii - i pracowników biurowych, rozbudowę wolontariatu.

A pracownicy, którzy zostaną w klubie, mają przejąć więcej obowiązków. Wisła zamierza też renegocjować z miastem warunki wynajmu stadionu. Klub chce płacić mniej, wyłączając z użycia niektóre sektory. Obniżka uposażenia dotyczy też kadry kierowniczej. - To jest oczywiste - skwitował Bałaziński.

Jak słyszymy, budżet klubu w I lidze ma wynosić "co najmniej 15 milionów złotych", ale w razie potrzeby tercet właścicieli może służyć wsparciem gotówkowym. Kolejnym, bo przez trzy lata Jakub Błaszczykowski, Jażdzyński i Królewski zasilili kasę klubu już 11 mln zł.

Wesele - osoby dramatu

Jeśli bracia Błaszczykowscy, Maciej Bałaziński, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski mieli sprawić wrażenie ludzi, którzy nad wszystkim panują, to odnieśli wręcz odwrotny skutek. Z każdej ich wypowiedzi wybijał strach przed nową, pierwszoligową rzeczywistością, której "muszą się nauczyć" i która "jest inna niż ekstraklasowa".

Po złożeniu samokrytyki prezes Błaszczykowski usunął się w cień. Sytuację klubu referował, ale bez konkretów wiceprezes Bałaziński. Przewodniczący Jażdżyński zachowywał się jak gburowaty ojczym panny młodej, który przypomina gościom, że to dzięki niemu w ogóle mogli się spotkać. I nie pozwala zapomnieć, że musi spłacać długi poprzedniego partnera jej matki. Kłopot w tym, że to była raczej stypa niż wesele...
Jakub Błaszczykowski zadeklarował chęć gry w I lidze Jakub Błaszczykowski zadeklarował chęć gry w I lidze
Jarosław Królewski w swoim stylu zagadywał rzeczywistość, zabierając mnóstwo antenowego czasu. Wspominał o "marsjańskiej perspektywie" i tak większość kibiców Wisły już go traktuje - jakby przybył z innej planety. Po przepuszczeniu jego wypowiedzi przez filtr, większość z nich nie miała żadnej wartości.

- Czujemy ogromną odpowiedzialność za wszystko, co dobre, ale i za wszystko co złego się stało. To nam bardzo ciąży. Naszym obowiązkiem jest naprawienie pewnych rzeczy. Ważne jest, by zawsze patrzeć w przyszłość. Nie chcemy już w jakikolwiek sposób pielęgnować zmartwychwstanie Wisły Kraków w 2019 roku. Musimy się zająć przyszłością - od tego zależą najbliższe lata Wisły Kraków - stwierdził w expose.

Jakub Błaszczykowski natomiast milczał przez blisko godzinę. Kiedy już został wywołany do odpowiedzi, uderzył w patetyczne tony: - Biorę całą odpowiedzialność za to, co tu się dzieje, na siebie. Nigdy jednak się nie poddałem i teraz też nie mam zamiaru. Przyszedłem tu z jednym zamiarem: żeby ten klub przetrwał. Teraz chcę zrobić wszystko, żeby Wisła wróciła na odpowiednie miejsce.

Mowa ciała Błaszczykowskiego przeczytała jednak wypowiadanym przez niego słowom. Za pulpitem siedział wyraźnie zgaszony, momentami jakby nieobecny. W jego głosie nie było mocy, pasji.

Przez dwie godziny władze Wisły karmiły dziennikarzy pustymi frazesami, okrągłymi sformułowaniami i podniosłymi wypowiedziami, które mało kogo już ruszają. Dowiedzieliśmy się tylko, że "decyzje były spóźnione", a te, które okazały się błędne, "na pierwszy rzut oka wydawały się dobre". I że teraz Wisła "będzie stawiała na polskie talenty:.

Efekt rozmów ze sponsorami? Tajemnica handlowa. Dalsze zmiany w pionie sportowym? Na razie bez deklaracji. Plan naprawczy? Długo oczekiwany dokument nie ujrzy światła dziennego.

- Plan naprawczy został przygotowany i przekazany na ręce naszych partnerów biznesowych. On nie będzie dostępny szerszej publiczności, ale nasi partnerzy będą wiedzieli, dokąd zmierzamy - powiedział Bałaziński niczym naczelnik Mieczysław Klonisz w kultowym "Kilerze": - Wiem, ale nie powiem.

Na pytanie "z sali", czyli postawione przez użytkownika Twittera, że "skoro wiedzą, że przez trzy lata robili wszystko sportowo źle, to czemu sądzą, że teraz zrobią dobrze?", wiceprezes klubu odparł ludową mądrością: - Mój dziadek mawiał, że jakby człowiek wiedział, że się przewróci, toby sobie usiadł...

Skacz jak Adam Małysz

Wisła spadła z ekstraklasy po raz czwarty w historii (1964, 1985, 1994), ale dotąd tylko raz (1964) wróciła do niej już po roku. Czy teraz celem Białej Gwiazdy na sezon 2022/2 jest awans do PKO Ekstraklasy? Odpowiedź na to pytanie też została rozmyta.

- Piłka nożna jest nauczycielem pokory, czego jesteśmy najlepszym dowodem. Jeśli miałbym deklarować, o co gramy, to jak mówił mistrz Małysz, który chciał oddawać dwa równe skoki - bardzo chcemy wygrywać kolejne mecze. To cel krótkofalowy numer jeden - stwierdził Bałaziński.
Wisła Kraków spadła z Ekstraklasy po 26 latach nieprzerwanych w niej występów Wisła Kraków spadła z Ekstraklasy po 26 latach nieprzerwanych w niej występów
- Gra pierwszoligowa polega na tym, że chce się awansować do Ekstraklasy. Miejsce Wisły Kraków jest w Ekstraklasie i zrobimy tyle, ile jest możliwe, żeby do tego celu się przybliżyć. Jasna deklaracja awansu jest deklaracją do czegoś, co będzie za wiele, wiele miesięcy. Dlatego rozpocznijmy od pierwszego, drugiego, trzeciego kroku i potem przejdziemy do celu końcowego - dodał.

W awansie do PKO Ekstraklasy Wiśle ma pomóc sam Błaszczykowski, który rehabilituje się po operacji rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. - Jeżeli będę w stanie, to chcę pomagać drużynie na boisku i w szatni, która nie funkcjonowała za dobrze - zadeklarował były kapitan reprezentacji Polski.

A co jeśli Białej Gwieździe nie uda się szybko wrócić do elity? - Przedłużający się okres pobytu w I lidze z naturalnych powodów może powodować obniżenie przychodów. Nastawiamy się na optymistyczny scenariusz, ale będziemy planować budżet bez awansu w pierwszym roku. Chciałbym tylko powiedzieć, że bez względu na to, który scenariusz się zrealizuje, nie widzimy zagrożenia dla istnienia klubu - zapewnił Bałaziński.

Maciej Kmita, WP SportoweFakty

Czy Wisła Kraków wróci do PKO Ekstraklasy już po roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×