Grzegorz Lato bije na alarm. Michniewicz nie może tego robić

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarz reprezentacji Polski Kamil Glik (z prawej) i Thomas Foket (w środku) z Belgii podczas meczu Ligi Narodów
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarz reprezentacji Polski Kamil Glik (z prawej) i Thomas Foket (w środku) z Belgii podczas meczu Ligi Narodów

- Oczekuję większej stabilności - mówi dla WP SportoweFakty Grzegorz Lato, 100-krotny reprezentant Polski i były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Reprezentacja Polski zakończyła już czerwcowy etap rozgrywek Ligi Narodów UEFA. Bilans zysków i start wychodzi mniej więcej na zero. Mecz wygrany, zremisowany oraz dwie porażki. Przed startem zakładaliśmy, że podstawą będą trzy punkty zdobyte z Walią u siebie.

Wszystko ponad ten rezultat może stać się miłym bonusem dla kibiców i reprezentantów Polski. Po meczu z Holandią na wyjeździe i Belgią na PGE Narodowym w Warszawie pozostaje jednak duży niedosyt.

Po meczu wyjazdowym z Belgami udało nam się odbić od dna i poprawić nastroje w starciu z Holandią. - Szczególnie szkoda tego meczu z Holandią. Prowadziliśmy 2:0 i straciliśmy bardzo szybko dwie frajerskie bramki. To nie powinno się przydarzyć - mówi nam Grzegorz Lato.

ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Lewandowskiego? Kapitan reprezentacji zabrał głos

To, co faktycznie może martwić kibiców po tym zgrupowaniu, to gra defensywna. Polska ma najwięcej straconych goli (10) w całej dywizji A. - Najbardziej niepokoi mnie gra w defensywie. Wiadomo, że mecz z Belgią zaburza bilans, ale to nie wyglądało dobrze. Brakuje nam agresywności w środku boiska, doskoku do zawodnika, który ma piłkę - dodaje dwukrotny zdobywca brązowego medalu mistrzostw świata.

Trudno nie zgodzić się z byłym prezesem PZPN. Wystarczy przypomnieć sobie, w jaki sposób reprezentacja Polski straciła gole: z Walią, dwukrotnie z Belgami oraz drugiego z Holandią. Zawsze przed naszym polem karnym były wolne połacie przestrzeni dla rywali.

Wydaje się, że to zgrupowanie wyklarowało kilku pewniaków na mistrzostwa świata. W tym gronie są: Jakub Kiwior, Szymon Żurkowski oraz Nicola Zalewski. - Ci chłopcy mogą dać wiele tej reprezentacji, a do mistrzostw zostało jeszcze pół roku, może objawić się nowy piłkarz, albo do regularnych występów powróci Kacper Kozłowski, który może być wzmocnieniem tej reprezentacji - mówi nam były prezes PZPN.

- Podobnie jak w 1974 roku Kazimierz Górski postawił na młodych Władysława Żmudę oraz Jerzego Gorgonia. Nikt się tego po nim nie spodziewał, a to wypaliło. Na podobny ruch liczę ze strony Czesława Michniewicza - dodaje król strzelców mundialu w 1974 roku.

Generalnie jednak kluczem do sukcesu reprezentacji Polski jest dobra defensywa i brak ciągłych eksperymentów. - Do mistrzostw świata zostało nam zaledwie trzy mecze. Oczekuję większej stabilności składu od trenera, a nie powoływania 39 zawodników. My musimy dobrze grać w obronie, żeby móc przeciwnika skontrować, w tym czujemy się najlepiej. Do tego niezbędne jest zgranie pierwszej jedenastki - zakończył Grzegorz Lato.

Do pierwszego meczu na mundialu w Katarze faktycznie pozostało bardzo niewiele czasu. Najprawdopodobniej Michniewicz będzie miał zaledwie trzy mecze do rozegrania. Polska w Lidze Narodów zmierzy się w rewanżowych starciach z Holandią i Walią oraz być może zagra mecz towarzyski z Chile.

Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz też: 
Michniewicz zabrał głos ws. postawy Roberta Lewandowskiego z Belgami
Gigantyczna sensacja. Węgry zdemolowały Anglię

Źródło artykułu: