W trudnych warunkach lepszy Motor

Przy deszczu padającym przez większą część meczu i na rozmokłej, pełnej kałuż, murawie lublinianie zdołali pokonać Wartę, choć wysoko zawiesiła ona poprzeczkę przed gospodarzami.

Przed spotkaniem były pewne wątpliwości, czy mecz w ogóle dojdzie do skutku. Wszystko przez obfite opady deszczu. Na godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego trener Bogusław Baniak mówił Sportowym Faktom, że nie chciałby gry w tak trudnych warunkach, z kolei dyrektor Motoru Grzegorz Szkutnik zapewniał, iż mecz dojdzie do skutku. Ostatecznie arbiter Paweł Płoskonka podjął decyzję o rozegraniu spotkania, które rozpoczęło się z małym, 5-minutowym opóźnieniem.

Obu drużynom od początku bardzo trudno było o skonstruowanie składnej akcji. Piłkarze starali się raczej długimi podaniami przenosić ciężar gry w okolice pola karnego rywali. W 7. minucie zza szesnastki uderzał Wojciech Marcinkiewicz, ale Przemysław Mierzwa nie dał się zaskoczyć. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Marcin Syroka dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Dawida Ptaszyńskiego, jednak defensorowi nie udało się pokonać golkipera Warty.

Dwie dobre okazje do zdobycia gola miał także Mateusz Kołodziejski. Najpierw główkował z ostrego kąta i Jakub Szmatuła zdołał wybić piłkę, później zaś minimalnie chybił, dobijając strzał jednego z kolegów.

Dobrym przykładem, w jak bardzo trudnych warunkach toczyła się gra, jest akcja Alaina Ngamayamy z 27. minuty. Szarżował on na prawej stronie boiska, ale tuż przed polem karnym wpadł w kałużę, gdzie piłka się zatrzymała, a defensorzy rywala skorzystali z tego i wybili futbolówkę.

Trener Baniak pierwszej zmiany dokonał już w 35. minucie. Boisko opuścił Paweł Ignasiński, jego miejsce zajął Maciej Truszczyński. - Ignasiński właściwie sam nie wiedział co się dzieje, a okazało się, że ma poparzoną wapnem klatkę piersiową i brzuch - wyjaśnia szkoleniowiec.

Lubelska drużyna najczęściej próbowała zaskoczyć Szmatułę strzałami z dystansu, lecz gospodarze rzadko trafiali w bramkę. W 55. minucie pogubili się jednak w defensywie, co mogło zakończyć się utratą bramki. Syroka faulował Grzegorza Wana w polu karnym i arbiter bez wahania podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Marcin Wojciechowski, ale Mierzwa nie dał się zaskoczyć. - Moim zdaniem, to był decydujący moment meczu. Przemek bardzo dobrze zachował się w tej sytuacji - chwali swojego kolegę z zespołu rezerwowy bramkarz Motoru - Grzegorz Przygoda.

- Trzeba mieć trochę umiejętności i szczęścia, żeby obronić karnego. Czekałem na to, co zrobi napastnik. Akurat uderzył tak, że umożliwił mi udaną interwencję - uśmiecha się Mierzwa.

Niewykorzystana sytuacja szybko zemściła się na Warcie. W 62. minucie atomowy strzał Łukasza Misztala z dystansu świetnie obronił Szmatuła, ale 60 sekund później był bez szans, kiedy obrońca Motoru kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego z 17. metrów.

Poznańska jedenastka nie rezygnowała jednak z walki o korzystny rezultat i w 71. minucie była bliska realizacji celu. Po mocnym uderzeniu Ngamayamy Mierzwa wypuścił piłkę z rąk i zatrzymała się ona w kałuży na linii bramkowej! - Zamortyzowałem piłkę na dłoniach, ale moje rozpędzone ciało przejechało trochę w bok na mokrej murawie, a piłka została w miejscu. To nie było nic groźnego - przekonuje golkiper lubelskiego zespołu.

Również Motor mógł zdobyć kolejne gole. W 74. minucie Daniel Koczon z ostrego kąta zagrał wzdłuż bramki i - zamykający akcję - Paweł Kowalczyk minął się z piłką. - Żałuję, że nie udało mi się trafić, bo to już kolejna niewykorzystana sytuacja. Mam nadzieję, że w końcu coś wpadnie - w rozmowie ze Sportowymi Faktami przyznaje Kowalczyk.

W końcówce sędzia nieco się pogubił. Drugiego gola zdobył Marcin Popławski, ale Płoskonka nie uznał go, sygnalizując pozycję spaloną napastnika. Od 85. do 90. minuty pokazał graczom Motoru 4 żółte kartki, część za zupełnie błahe i niegroźne zagrania. Warta starała się wykorzystać rzuty wolne sprezentowane przez arbitra, ale gospodarze grali uważnie w defensywie i zdołali utrzymać prowadzenie do ostatniego gwizdka.

Motor Lublin - Warta Poznań 1:0 (0:0)

1:0 - Misztal 63'

W 53. minucie Wojciechowski (Warta) nie wykorzystał rzutu karnego.

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Syroka, Płotka, Ptaszyński, Misztal (79' Maciejewski) - Żmuda, Ocholeche, Maziarz (90' R. Król) - Kołodziejski (62' Kowalczyk), Koczon, Popławski.

Warta Poznań: Szmatuła - Kaczorowski, Ignasiński (35' Truszczyński), Marcinkiewicz, Jankowski - Magdziarz, Ngamayama, Najewski, Wojciechowski (81' Pawlak) - Wan, Iwanicki (60' Bekas).

Żółte kartki: Ocholeche, Maciejewski, Kowalczyk, Maziarz, Popławski (Motor) oraz Wan (Warta).

Sędzia: Paweł Płoskonka (Tarnów).

Widzów: 1500 (gości: 3).

Najlepszy piłkarz Motoru: Łukasz Misztal.

Najlepszy piłkarz Warty: Grzegorz Wan.

Piłkarz meczu: Łukasz Misztal.

Źródło artykułu: