Lechia Gdańsk dopiero po raz trzeci w swojej historii zagra w rozgrywkach europejskich. Był udział w Pucharze Zdobywców Pucharów, była Liga Europy, teraz przyszła pora na Ligę Konferencji Europy. I po raz pierwszy gdańszczanie są faworytem dwumeczu. Przy okazji dwóch poprzednich prób tak być nie mogło.
Duńczycy zbyt mocni
Trzy sezony temu Lechia rywalizowała z lepszym od siebie Broendby IF. Prowadzona przez trenera Piotra Stokowca drużyna potrafiła jednak zaskoczyć. W Gdańsku zagrała jedno z lepszych spotkań w ostatnim dziesięcioleciu i pokonała wyżej notowanego rywala 2:1.
W rewanżu już tak kolorowo nie było. To gospodarze mieli sporą przewagę, szybko strzelili gola, później dorzucili kolejnego. Ale nadzieje kibicom Lechii przywrócił Flavio Paixao, który doprowadził do dogrywki. Inna sprawa, że w niej gdańszczanie nie mieli już argumentów. Duńczycy zdobyli kolejne dwie bramki i przypieczętowali awans do następnej rundy.
ZOBACZ WIDEO: To będzie decydujący tydzień. Chodzi o transfer Lewandowskiego
Najważniejszy mecz XX wieku
Jeśli jednak mówimy, że Broendby było wymagające, to co dopiero powiedzieć o zespole Juventusu, z którym Lechia grała 28 września 1983 roku. Juventusu z Michelem Platinim, Zbigniewem Bońkiem i ówczesnymi mistrzami świata w składzie. Wtedy kwestia awansu rozstrzygnęła się już w Turynie.
"Stara Dama" wygrała z II-ligową wówczas Lechią 7:0. W Gdańsku, przy obecności czterdziestu tysięcy kibiców, gospodarze byli bliscy sprawienia sensacji, bo przez kilkanaście minut drugiej połowy prowadzili 2:1. I choć finalnie po raz kolejny wygrał Juventus, to dla gdańskiej społeczności było to magiczne popołudnie.
Na stronie lechiahistoria.pl czytamy: "Pogoda dopisała, słońce zaświeciło nad Gdańskiem. Bramy stadionu otwarto już o godz. 11, mecz rozpoczął się o godz. 15.30. W miarę zbliżania się do stadionu można było zauważyć patrole ZOMO, im bliżej tym więcej. W pobliżu stadionu kibiców zaczepiają koniki oferujące bilety nawet po cenie 300 zł. Stadion już o godz. 13 był wypełniony w komplecie.
A ci co docierali już po tej godzinie musieli zajmować miejsca, które znacznie ograniczały widoczność murawy boiska. W miarę zbliżania się godziny meczu pozajmowane były także okoliczne skarpy, dachy barobusów uginały się pod ciężarem kibiców, a tablicy świetlnej groziło zawalenie. Każdy chciał mieć jak najlepszy punkt obserwacyjny."
Poprzeczka zdecydowanie niżej
Po przeciwnikach z Włoch i Danii Lechia zagra teraz z zespołem z Macedonii Północnej. Akademija Pandev to drużyna, której nie sposób zestawiać z poprzednimi europejskimi rywalami gdańszczan. Lechia jest zdecydowanym faworytem i każdy wynik inny niż wysokie zwycięstwo uznany będzie w Gdańsku za rozczarowanie.
Co prawda na przedmeczowej konferencji prasowej trener Tomasz Kaczmarek wypowiadał się o najbliższym przeciwniku z dużym szacunkiem, przekonywał, że przed jego zespołem trudna rywalizacja i wracał do czasów, gdy polskie zespoły odpadały z przeróżnych okolicznościach z rywalami z egzotycznych krajów.
Kaczmarek był jednak inny niż zwykle. Jakby bardziej poddenerwowany, mocno skoncentrowany. Być może była to zwykła kurtuazja, a może celowe działanie, by jego zawodnicy nie zlekceważyli przeciwnika, bo jest to przecież pierwsza przyczyna niepowodzeń.
Pierwszy mecz I rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy Lechia Gdańsk - Akademija Pandev w czwartek o godz. 20:15. Transmisja w TVP Sport. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Trener Pogoni przestrzega. "Pracowałem z Islandczykiem i on..."
"Fryzjer" trafi jednak do więzienia?! Jest decyzja sądu