"To była ucieczka od złych ludzi". Trudne początki gwiazdora Legii

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Josue
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Josue

- Rozgrywaliśmy kolejne mecze i ich nie wygrywaliśmy. Do tego traciliśmy wiele goli i nawet, kiedy graliśmy u siebie, to kibice byli przeciwko nam - wspomina poprzedni sezon Josue, lider Legii Warszawa.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć Legia Warszawa skończyła poprzedni sezon dopiero na dziesiątym miejscu, to jej lider, Josue, i tak był w czołówce najlepszych zawodników. Portugalczyk walczył nawet o tytuł pomocnika sezonu, który ostatecznie trafił do Iviego Lopeza z Rakowa Częstochowa. W obecnym sezonie Legia chce wrócić do czołówki, a Josue awansował w klubowej hierarchii. Będzie zastępcą nowego kapitana, Mateusza Wieteski.

W rozmowie z WP SportoweFakty 31-letni pomocnik wspomina m.in. swój debiutancki sezon w Ekstraklasie i wraca do trudnych początków w Portugalii.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Co poszło nie tak w poprzednim sezonie?
Josue, piłkarz Legii Warszawa: 

Trudno znaleźć dobrą odpowiedź. Każdy z nas popełnił za dużo błędów na boisku. Teraz już wiemy, czego nie możemy robić i tego nie powtarzać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: widać geny po ojcu. Tak strzela syn Beckhama

Jak przeżywaliście tamtą serię porażek?

Nie myśleliśmy wtedy o uczuciach. To był piekielnie trudny okres. Rozgrywaliśmy kolejne mecze i ich nie wygrywaliśmy. Do tego traciliśmy wiele goli i nawet, kiedy graliśmy u siebie, to kibice byli przeciwko nam. Rozumiałem ich, oni chcieli wygrywać równie mocno co my i demonstrowali swoje rozczarowanie. Jednak źle to wpływało na naszą mentalność. Dopiero gdy do klubu przyszedł Aleksandar Vuković, wszystko się zmieniło.

Dlaczego?

Odmienił naszą mentalność. Kiedy straciliśmy bramkę, to opuszczaliśmy głowy w dół. Po jego przyjściu w takich sytuacjach po prostu myśleliśmy "oni strzelili nam jednego gola, to my trafimy im dwa".

Jak czuje się pan w polskiej lidze?

Na początku było trudno. Okazała się fizyczną ligą na wysokiej intensywności. Trzeba było się jej nauczyć. Z czasem rozumiałem ją coraz lepiej i teraz czuję się w niej bardzo dobrze. Liczę, że w tym sezonie będziemy od początku wygrywać.

Co najbardziej ceni pan w nowym trenerze Legii, Koście Runjaiciu?

Jego bezpośredniość. Zawsze zwracam na to uwagę w ludziach.

Z jakimi oczekiwaniami podchodzicie do sezonu?

Chcemy wygrać najwięcej meczów, jak to możliwe. A ja chcę dołożyć do tego jak największą liczbę goli i asyst.

A co pan ceni w sobie najbardziej?

Swoją osobowość i to, że cieszę się z gry w piłkę. Szanuję taktykę trenera, jego pomysł i zlecone mi zadania, ale po pierwsze chcę się na boisku dobrze bawić. Nawet w trudnych momentach staram się podchodzić do gry w ten sposób.

Miał pan to od zawsze?

Tak. A kiedy to stracę, skończę grać w piłkę. Od zawsze futbol był dla mnie niezwykle ważny. To sposób na spędzanie czasu z przyjaciółmi i na ucieczkę od złych rzeczy, złego towarzystwa. Miałem trudne dzieciństwo. Nie lubię wspominać tych czasów. Urodziłem się w złym miejscu. Miałem wielu równie utalentowanych znajomych. Też mogli zostać piłkarzami, ale nie udało im się. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce. Piłka nożna pozwoliła mi zmienić życie. Z setki dzieciaków na pierwszym treningu FC Porto trenerzy wybrali mnie i jeszcze jednego chłopaka. Tak to się u mnie zaczęło, zostałem profesjonalnym zawodnikiem i mam teraz własną rodzinę

Czym przekonał pan tamtych trenerów?

Moją lewą nogą! Do tego od zawsze miałem mocną osobowość. To też mogło na nich wpłynąć.

Czego uczy pana sport?

Żeby w relacjach z ludźmi stawiać na bezpośredniość i zawsze być sobą. Kiedy mam problem, chcę go zawsze szybko wyjaśnić wprost. Tego też oczekuję od innych osób.

Nie myśli pan że czasami utrudniało to panu życie?

Oczywiście, ale już tego nie zmienię. W poprzednich klubach miałem przez to problemy. Gdybym nie mówił głośno o niektórych rzeczach, być może ugrałbym więcej.

Stawia pan sobie cele na przyszłość?

Chcę jak najwięcej wygrywać, póki jestem piłkarzem, a potem zostać trenerem. Myślę, że byłbym w tym dobry. Mam do tego osobowość i dużo dowiedziałem się o futbolu jako piłkarz.

rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Trener Legii wywiera presję na zarządzie. "Potrzebujemy znaczących wzmocnień"
Niemcy pieją z zachwytu. "Zmartwychwstanie Kownackiego!"

Źródło artykułu: