Proces Ryana Giggsa ruszył ze sporym opóźnieniem. Początkowo planowano, że rozpocznie się w styczniu, ale ostatecznie z powodu pandemii został przełożony na 8 sierpnia. Walijczykowi postawiono kilka naprawdę poważnych zarzutów. Chodzi m.in. o znęcanie się nad kobietą, poniżanie, czy też nękanie.
Giggs nie przyznaje się do winy. Jak sam twierdzi, jedyny incydent, który miał miejsce pomiędzy nim i Kate Greville to "drobny i przypadkowy" dotyk podczas jednej z kłótni. Prawnik Chris Daw jest przekonany o tym, że były piłkarz nie zrobił nic złego.
Według informacji zebranych przez prokuraturę, Giggs był agresywny nie tylko w stosunku do byłej partnerki, ale także jej siostry - Emmy. Zaatakował ją, gdy ta broniła Kate podczas ostrej wymiany zdań pomiędzy parą. To wydarzyło się dokładnie 1 listopada 2020 roku i było początkiem końca Ryana Giggsa w roli selekcjonera reprezentacji Walii.
ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał
8 sierpnia inauguracyjne wystąpienie w sądzie miał prokurator Peter Wright, który nie tylko przypomniał zarzuty stawiane wobec Giggsa, ale również podkreślił, że będzie korzystał z nagrań kamery bezpieczeństwa, która była umiejscowiona w domu byłej pary. To ma pomóc w całkowitym zamknięciu sprawy.
48-latek na czas procesu nie jest aresztowany. Przed pobytem za kratkami uchroniła go wpłacona kaucja. Giggs nie może jednocześnie zbliżać się do Kate Greville oraz jej siostry Emmy.
Proces byłego zawodnika Manchesteru United ma potrwać około dwa tygodnie, choć prowadząca go sędzia Hilary Manley ma obawy, że może się przedłużyć.
Przypomnijmy, że Ryan Giggs bronił barw "Czerwonych Diabłów" przez całą swoją karierę. Dwukrotnie zdobył z klubem Ligę Mistrzów. Na krajowym podwórku wywalczył aż trzynaście tytułów mistrza Anglii.
Czytaj także:
Hiszpan podbija ligę! Samodzielny lider klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy
na Instagramie 
na Facebooku 
