Przed inauguracją ligi Joan Laporta oraz dyrektor sportowy Mateu Alemany zabrali kibiców do wesołego miasteczka i zafundowali im niezły rollercoaster.
Laporta jak magik
Przez ostatnie tygodnie wagonik z zawrotną prędkością jechał w górę.
Okienko transferowe Barcelony ocenia się w Hiszpanii jako majstersztyk Katalończyków. Wyciągnęli z Bayernu Roberta Lewandowskiego, choć przecież długo niczym refren powracał argument, że klubu na niego nie stać. Mimo bardzo trudnej sytuacji finansowej wygrali z Chelsea wyścig o Raphinę i Julesa Kounde, choć ten drugi jedną nogą był już w Londynie, co przyznawał sam Laporta.
ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!
Prezydent Barcelony, z natury showman, przypominał magika, tyle że zamiast królika, wyciągał z kapelusza świetnych piłkarzy. Dzień po dniu, kropla po kropli, wlewał w kibiców Blaugrany wiarę, że chude lata już za drużyną i właśnie rozpoczyna się kolejny piękny okres.
Wisienkami na torcie były efektowna prezentacja Lewandowskiego przed kilkudziesięciotysięczną widownią i popis zespołu Xaviego Hernandeza, który w meczu o Puchar Gampera rozbił meksykański Pumas 6:0. Niezależnie od poziomu rywala, cules przyjęli kolejny zastrzyk sporej dawki optymizmu.
W Katalonii nikt nie ma wątpliwości, że Laporta i Alemany ulepili skład, który może z powodzeniem rywalizować z wielkim Realem Madryt. Mają to zagwarantować nowi piłkarze.
Tyle że najpierw trzeba ich zarejestrować.
Nadzwyczajne spotkanie
Jeszcze za wcześnie na stwierdzenie, że teraz wagonik pędzi w dół, ale na pewno nieco wyhamował.
Do meczu z Rayo Vallecano (sobota 21:00) już tylko dzień, a siedmiu piłkarzy Barcy ciągle nie jest zarejestrowanych. Chodzi o Lewandowskiego, Christensena, Kounde, Kessiego i Raphinhę, a także Ousmane Dembele i Sergiego Roberto, którzy podpisali nowe umowy.
Ze względu na restrykcyjne limity finansowe La Liga Xavi wciąż nie wie, czy w pierwszym ligowym starciu będzie mógł z nich skorzystać.
Jak informuje piątkowe wydanie Mundo Deportivo, szefostwo Barcy zaczęło odczuwać bardzo duży niepokój. Do tego stopnia, że Laporta wrócił z krótkiego wakacyjnego wypadu na Costa Bravie wcześniej, niż planował, i zwołał nadzwyczajne spotkanie. W czwartkowy wieczór rozmawiał dyrektorem Mateu Alemanym i skarbnikiem Ferranem Olivem, by znaleźć rozwiązanie.
Ratunkiem dla Barcelony może się okazać czwarta dźwignia finansowa, czyli sprzedaż zewnętrznemu podmiotowi 25 procent praw do Barca Studios. Potwierdził ją już klub. Działacze obawiają się jednak, czy La Liga otrzyma niezbędną dokumentację jeszcze przed sobotnim spotkaniem.
Dlatego Barca myśli też nad innymi rozwiązaniami.
- Jednym z nich jest natychmiastowe wprowadzenie w życie nowych warunków kontraktowych Gerarda Pique i Sergio Busquetsa, którzy zgodzili się na obniżkę. To pozwoliłoby na zarejestrowanie przynajmniej części nowych zawodników. Inną opcją jest wystosowanie do La Liga prośby o specjalne pozwolenie – czytamy w "Mundo Deportivo".
Pat nie tylko w sprawie rejestracji
Tymczasem w dzienniku "Sport" na pierwszym planie Frenkie De Jong. To kolejny problem szefów Blaugrany. Holender dostał ultimatum i dwie możliwości: obniżenie kontraktu o 50 procent albo transfer do Chelsea lub Manchesteru United. Kłopot w tym, że piłkarzowi nie podoba się żadna z tych opcji.
W dniu startu rozgrywek w Katalonii zapanowała bardzo napięta atmosfera. Niezarejestrowanie któregokolwiek z nowych piłkarzy przed pierwszym meczem byłoby niesamowitą kompromitacją.
Na 18:00 zaplanowano konferencję prasową Xaviego Hernandeza, a o 19:30 w Ciutat Esportiva Joan Gamper rozpocznie się trening pierwszej drużyny.
Kibice Barcy z nerwowym uśmiechem zadają sobie pytanie, czy za chwilę magik Laporta znów wszystkich zaczaruje, czy w pierwszej kolejce La Liga jego sztuczki okażą się tylko marną iluzją.
Zegar tyka.
[b]Z Barcelony – Dariusz Faron, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
[/b]
Jan Urban przestrzega Roberta Lewandowskiego
Zbigniew Boniek dla WP: Barca to dobry wybór "Lewego"