Jan Urban to były piłkarz Osasuny Pampeluna (1989-95), Realu Valladolid (1994-95) i CD Toledo (1995-96). W sumie były reprezentant Polski strzelił w hiszpańskiej ekstraklasie 49 goli. Najbardziej spektakularnym występem Urbana był ten przeciwko Realowi Madryt na Santiago Bernabeu. 30 grudnia 1990 Osasuna pokonała Real 4:1, a Urban strzelił hat tricka. Po latach Polak prowadził również pierwszą drużynę Osasuny w Segunda Division w sezonie 2014-15.
Urban przyznał, że w Hiszpanii wszyscy będą interesowali się życiem prywatnym Lewandowskich. W Niemczech było zupełnie inaczej, o czym wielokrotnie mówił piłkarz.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Na co Robert Lewandowski musi uważać w Hiszpanii?
Jan Urban: Tamtejsze media będą wchodziły z butami w jego życie prywatne.
Czyli tak jak wszędzie.
Nie, nie. Poziom zainteresowania życiem prywatnym w Hiszpanii jest ogromny. Nie ma tego nawet co porównywać do naszych mediów. Polacy w zestawieniu z Hiszpanami są bardzo łagodni. Robert będzie tam "śledzony". Największym smaczkiem dla Hiszpanów jest to, co dzieje się dookoła. Będą chcieli wiedzieć wszystko o rodzinie Roberta i jego sprawach osobistych.
ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!
To nie przesada?
Wie pan, w Hiszpanii mają "fioła" na punkcie piłki i to dla nich normalne. Tam są oddzielne programy na temat życia prywatnego znanych postaci, Hiszpanie zabijają się o tajne newsy. Lewandowscy będą musieli bardzo uważać na to, co robią i gdzie się pokazują.
Pan też odczuł taką skalę zainteresowania?
Grałem w zupełnie innych czasach, przede wszystkim bez mediów społecznościowych. Ale po moim hat-tricku z Realem Madryt dziennikarze zwariowali. Stali przed moim domem i pukali do drzwi, żebym wyszedł i udzielił wywiadu. To było coś niesamowitego.
Jak jest dobrze, to noszą na rękach, a jak jest źle?
Wygląda to tak: wyolbrzymia się sukcesy i tak samo jest z krytyką. Szybko można zostać bożyszczem, ale jeżeli coś pójdzie nie tak, to kibice potrafią ostro dopiec. Zwłaszcza fani Barcelony są wymagający - myślę, że nawet bardziej niż kibice Real Madryt.
To będzie duży przeskok dla Roberta Lewandowskiego?
Z jednej strony Robert ma duże doświadczenie. Z drugiej pamiętajmy, jak to było z Leo Messim. Po przejściu do PSG potrzebował czasu na aklimatyzację, poprzedni rok nie był dla niego tak udany. Potwierdza to, że nawet na takim poziomie zmiana klubu może wytwarzać pewne problemy.
Jakie zmiany czekają naszego zawodnika?
Hiszpanie są przygotowani bardzo dobrze fizycznie i taktycznie. Grają jednak inaczej niż w Niemczech, na innej intensywności. W Bundeslidze prawie każdy klub ma opanowany szybki atak czy kontratak. W Niemczech dąży się dużo szybciej do zdobycia bramki jak najmniejszą liczbą podań. Natomiast w Hiszpanii bardzo często drużyny preferują atak pozycyjny, a zwłaszcza Barcelona.
Na boisku jej piłkarze mają bardzo mało miejsca ze względu na to, że przeciwnicy ustawiają się defensywnie. Stąd Barca musi grać "tiki-takę", szukać przestrzeni, prostopadłych podań, by dojść do sytuacji bramkowych.
"Lewy" pasuje do takiego stylu?
On cały czas robi progres. Kiedyś trudno było zobaczyć go dryblującego, dziś robi to bez problemu. Pokazał, że potrafi uderzać rzuty wolne, a karne opanował do perfekcji. Mecze sparingowe Barcelony udowodniły, że Robert też zdaje sobie sprawę, że trzeba grać szybko, na jeden kontakt. Widać, że dopasowuje się do tego stylu bardzo dobrze.
Pana rekord 49 goli w hiszpańskiej ekstraklasie zostanie chyba w końcu pobity.
Oby, oby, jednak w ogóle o tym nie myślę. Kiedy to ja grałem, proszę mi powiedzieć? Mnóstwo czasu minęło. Miło powspominać niektóre mecze, choćby ten w Madrycie, ale teraz nadszedł czas Lewandowskiego i trzymam za niego kciuki.
Jacek Góralski przeżył trudne chwile. "Widziałem czarne plamki"
Robert Lewandowski. Telefon, który zmienił wszystko