28 czerwca 1982 roku w II rundzie finałów mistrzostw świata Polska mierzyła się z Belgią. Na legendarnym stadionie Camp Nou wielki popis dał Zbigniew Boniek, strzelając trzy przepiękne bramki.
Polska pokonała rywali 3:0, a "Zibi" jest do dzisiaj jedynym Polakiem, który zdobył trzy gole w jednym meczu na tym obiekcie.
Lada moment powinien go jednak dogonić Robert Lewandowski. Zresztą, Boniek nie ma wątpliwości, że tak się stanie.
ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!
Z byłym prezesem PZPN, a obecnie wiceprezydentem UEFA, rozmawialiśmy o transferze RL9 i o tym, że to wcale nie gole będą najważniejsze dla oceny jego kariery w Barcelonie.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Jak smakuje hat-trick strzelony na Camp Nou?
Zbigniew Boniek, były piłkarz m.in. Widzewa i Juventusu, reprezentant Polski, medalista hiszpańskiego mundialu z 1982 r.: Co prawda było to 40 lat temu, ale tak - oczywiście, była to czysta przyjemność. Tym bardziej że to były gole w bardzo ważnym meczu, które dały nam wygraną. Zawsze powtarzam: dobrzy piłkarze mają to szczęście, że strzelają bramki, czy właśnie hat-tricki w istotnych spotkaniach, na legendarnych stadionach. Wiadomo, że ja napastnikiem nie byłem, więc nie strzeliłem wielkiej liczby goli…
No właśnie. Ile pan ustrzelił hat-tricków w karierze?
Nie pamiętam. Nie wiem, może ten był jedynym, a może były dwa. To jednak nie ma znaczenia. Ile by ich było, ten z z Belgią i tak przyćmiłby wszystkie inne.
Wtedy też piłkarz mógł zabrać piłkę po hat-tricku?
Nie, skąd! To były inne czasy. Generalnie z piłką trochę jest tak, że dzieli się na epokę przed social mediami i teraz, z całą tą otoczką. Natomiast nie zgadzam się z opiniami, że piłkarze z moich czasów nie daliby rady dzisiaj. Oczywiście, że daliby radę. Trzeba byłoby się przyzwyczaić do innej intensywności, ale dobry piłkarz by sobie poradził.
To jak poradzi sobie Robert Lewandowski w Barcelonie? Będzie drugi Polak z hat-trickiem na Camp Nou?
Oczywiście, że będzie. Jestem o to spokojny, że Robert strzeli na tym stadionie hat-tricka. I to nie jednego, na pewno zaliczy kilka meczów kilka meczów z trzema golami na Camp Nou.
A ile bramek strzeli w pierwszym sezonie w Barcelonie według pana?
To nie ma znaczenia. Czy to będzie 40, 30, czy 20 bramek… Piłka nożna to gra zespołowa. Lewandowski nie będzie rozliczany z goli, a z tego, co osiągnie z zespołem. Bo co by było na przykład, gdyby Bayern Monachium wygrał Ligę Mistrzów, a Barcelona odpadłaby w 1/8, na przykład po rywalizacji z Bayernem? Pewnych odniesień się nie uniknie. Dlatego nie będę się bawił w typowanie, ile bramek strzeli. Ważne, co wygra z zespołem. Choć powtarzam: indywidualnie jestem o niego spokojny. Będzie pięknie reprezentował Polskę w tym klubie.
Wierzył pan, że ten transfer dojdzie do skutku? Czy jednak miał pan obawy, że Bayern go nie puści?
W momencie, gdy Robert na zgrupowaniu reprezentacji Polski powiedział, że nie zagra już w Bayernie, było oczywiste, że zmieni klub. Generalnie dziś piłką nie rządzą kluby, a menedżerowie i piłkarze. Od momentu, gdy padły te słowa, sprawa była przesądzona.
W sensie samego transferu Robert dobrze zrobił, bo, jak widać, potrzebował nowego impulsu. Wprawdzie szkoda, iż do tego transferu nie doszło już kilka lat wcześniej, ale wciąż bardzo wiele przed nim. On nie wygląda na 34 lata, a na dużo mniej. To fizycznie koń pociągowy, więc wiek nie ma tu znaczenia.
Poza tym, Lewandowski nie jest Niemcem, żeby chciał całe życie grać w Bayernie. Powtarzam: Barcelona to bardzo dobry wybór z jego strony. Teraz, mam nadzieję, uda się to potwierdzić sukcesami z tym klubem. Bo rozmawialiśmy o golach… Tylko że nie chodzi o to, żeby wrócić do domu z piłką i hat-trickiem, po meczu przegranym 3:4. W piłce chodzi o to, aby odnosić sukcesy z drużyną. Kibice Barcelony są głodni po ostatnich chudych latach. Jest nowa era po Messim i fajnie, że to właśnie Polak ma być jednym z tych, którzy mają przywrócić jej blask. Bo Barcelona to przecież potężna, globalna marka, mimo ostatnich zawirowań. Natomiast co do tej historii z transferem. Na przejściu Roberta do Barcelony wygrali wszyscy.
Bayern też?
Oczywiście, że tak. "Win win situation" - jak to mówią. W Bayernie już na pewno niektórzy byli trochę zazdrośni o Roberta. Bo tam całe światło było skierowane na niego. A teraz inni piłkarze w szatni na pewno uwierzą, że tego światła również w ich tunelu będzie więcej, będą chcieli wyjść z cienia. Widzieliśmy wynik pierwszego meczu Bayernu bez Roberta, czyli 6:1 w lidze. Gdyby był Robert, to wiadomo, jak by wyglądała tablica strzelców. Lewandowski cztery gole, Mueller jeden i ktoś jeszcze jeden. A bez "Lewego" to się tam będzie rozkładało trochę inaczej.
Poza tym Bayernowi wpadło 45 mln euro.
To prawda. Choć Bayern jest tak dobrze zarządzanym klubem, że i bez tych 45 milionów by sobie poradził. Niemniej, to znacząca kwota.
Wróćmy do Dumy Katalonii - panem też kiedyś Barcelona się interesowała, ale wybrał pan inaczej.
Tak, ale wtedy to nie był klub na takim poziomie jak teraz. Poszedłem do Juventusu, to był wtedy absolutny top, taka właśnie Barcelona o wiele lat później. Natomiast faktycznie, trener Barcelony Helenio Herrera pojawił się u mnie w Łodzi i w moim mieszkaniu namawiał mnie na transfer. Zresztą, był w towarzystwie księdza…
Księdza?!
Tak, to był polski ksiądz, który znał trochę włoski i hiszpański. Był tłumaczem tamtej rozmowy.
Niezła historia. Teraz jednak Barcelona to legenda. Czy Lewandowskiemu gra w tym klubie może pomóc w zdobyciu "Złotej Piłki"? Oczywiście w tym roku, prawdopodobnie zgarnie ją Karim Benzema.
Chyba nikt nie nastawia się teraz na wygraną Roberta. Owszem, Lewandowski pewnie będzie w czołówce, ale zapewne bliżej 3-4 miejsca. Natomiast na tym świat się nie kończy. Nowe zasady sprawiają, że jesień i mistrzostwa świata będą się już liczyć do nowej edycji. Robert wciąż ma o co walczyć. Jestem spokojny i przekonany, że w jego karierze zdarzy się jeszcze wiele pięknych chwil. Tylko niech go najpierw zarejestrują.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Co czeka Lewego? Będą go śledzić!
Tak Barcelona zarabia na Lewandowskim. Nasz reportaż ze sklepu
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)