70-krotnemu reprezentantowi Brazylii grożono śmiercią. Kroi się powrót do Premier League

Getty Images / Gabriel Aponte / Na zdjęciu: Edgar Camargo (z lewej) i Willian
Getty Images / Gabriel Aponte / Na zdjęciu: Edgar Camargo (z lewej) i Willian

Wiele wskazuje na to, że Willian nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w Europie. Co prawda rok temu wrócił do Brazylii, jednak w ojczyźnie nie czuł się bezpieczne. Piłkarzowi i jego rodzinie groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.

Gwiazda Williana w ostatnich miesiącach nieco przyblakła. 34-letni skrzydłowy, który za swoich najlepszych czasów błyszczał w Chelsea, bez większego powodzenia grał w lidze brazylijskiej. Trafił do Corinthians Sao Paulo - klubu, z którego piętnaście lat temu wyruszył na podbój Europy.

70-krotny reprezentant Brazylii nie stał się jednak ulubieńcem kibiców. Wręcz przeciwnie, fani krytykowali go po każdym gorszym meczu, często przekraczając wszelkie granice. Już w czerwcu informowaliśmy, że piłkarz i jego rodzina otrzymywali groźby śmierci, a sprawą zajęła się brazylijska policja. Nie był to odosobniony przypadek.

- Zawsze, gdy Corinthians przegrywało, a ja nie grałem dobrze, moja rodzina otrzymywała groźby i obelgi w mediach społecznościowych - moja żona, moje dzieci, a ostatnio zaczęli również atakować mojego ojca i moją siostrę - powiedział Willian w rozmowie z Globo Esporte.

ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał

34-latek w zaistniałej sytuacji nie widział innego wyjścia niż rozwiązanie kontraktu. Nie jest już zawodnikiem Corinthians.

- Jesteśmy smutni, że nie mamy go już więcej, a także dlatego, że nie poszło tak, jak oczekiwaliśmy. Musimy jednak zatrzymać tutaj tych, którzy są szczęśliwi - powiedział prezydent klubu cytowany przez BBC.

Angielskie media donoszą, że Brazylijczyk wróci do Europy i gry w Premier League. Łączą go z Fulham. To byłby już trzeci londyński klub Williana. Wcześniej skrzydłowy występował w Chelsea i Arsenalu. Łącznie w Premier League rozegrał 258 spotkań.

Zobacz też:
Reprezentant Argentyny trafi do rewelacji Ligi Mistrzów

Komentarze (0)