W pierwszym oficjalnym meczu w barwach Barcelony Robert Lewandowski nie strzelił gola. Polak najlepszą okazję stworzył sobie dopiero w końcówce spotkania, trochę z przypadku. Jego bardzo dobry strzał lewą nogą minął słupek o centymetry. Poza sytuacją z końcówki i bramce ze spalonego, nasz zawodnik nie zagrażał drużynie Rayo Vallecano. Na Camp Nou było 0:0, Barcelona kończyła pojedynek w osłabieniu (czerwona kartka Sergio Busquets), a mogła to starcie przegrać.
Lewandowski mógł odczuć różnice między ligą niemiecką a hiszpańską. Gra Bayernu Monachium była idealnie skrojona pod kapitana reprezentacji Polski. Opierała się na szybkich akcjach, by jak najmniejszą liczbą podań zdobyć bramkę. A niemal każda próba zawiązania akcji z przodu kończyła się poszukiwaniem Polaka w polu karnym.
W Hiszpanii Lewandowski spotkał się z zupełnie inną rzeczywistością, trochę zderzył się ze ścianą. Mógł przekonać się, jak niewiele miejsca mają z przodu gracze ofensywni. Tak było w jego debiutanckim spotkaniu z Rayo. "Lewy" był pieczołowicie kryty, biegało przy nim dwóch graczy, a pozostali zawodnicy Rayo stali blisko siebie. Polakowi było trudno odkleić się od rywala czy rozpędzić się i otrzymać prostopadłe podanie. Inna sprawa, że koledzy z Barcelony zbytnio "Lewego" nie szukali.
ZOBACZ WIDEO: Co za technika! Lewandowski bawi się z piłką na treningu
Robert Lewandowski już w debiucie przekonał się, że gra w Barcelonie to nie będzie sielanka. A fani Barcy są mało cierpliwi. W sobotę na Camp Nou pojawiły się pierwsze gwizdy, co już pokazuje skalę zniecierpliwienia. Uczulał przed tym Kamil Syprzak, były piłkarz ręczny tego klubu.
- U "Cules", czyli zagorzałych fanów, nie ma taryfy ulgowej. Nie ważne, że jesteś nowy, że masz duże nazwisko czy kosztowałeś miliony. Kibice nie wybaczają słabości. Nie będzie zmiłuj, gdy ktoś zawiedzie - mówił Syprzak.
A Jan Urban też przypominał o specyficznych fanach z Katalonii. - Są niezwykle wymagający - myślę, że nawet bardziej niż kibice Real Madryt - przypominał najskuteczniejszy polski zawodnik w lidze hiszpańskiej (49 goli). - Generalnie w Hiszpanii wygląda to tak: wyolbrzymia się sukcesy i tak samo jest z krytyką - mówił były gracz Osasuny.
Po jednym meczu bez gola na pewno nikt nie podniesie ręki na Lewandowskiego. Nasz gracz już na wstępie przekonał się, że łatwo nie będzie, ale jeżeli Barcelona szybko się nie zrehabilituje, a Lewandowski nie trafi do bramki, to zrobi się wokół Polaka bardzo gorąco. Bo to "Lewy" jest twarzą nowej ery tego klubu.
Jan Urban przestrzega Roberta Lewandowskiego. "Będą go śledzić"
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)