Paweł Janas (Widzew Łódź): Myślę, że dzisiejsze spotkanie mogło się podobać. Widzieliśmy dużo ciekawych akcji, zarówno z jednej jak i drugiej strony. Wygraliśmy 1:0, z czego jestem niezmiernie zadowolony, gdyż bałem się mojej defensywy. Dwójka stoperów zagrała dzisiaj po raz pierwszy ze sobą. O wiele lepszy jest komfort gry przy sztucznym oświetleniu i podgrzewanej murawie. Mecz bardzo dobry ze względu na warunki jak i zespoły, które dzisiaj stanęły naprzeciwko siebie.
Marcin Robak (napastnik Widzewa): Wiedzieliśmy, że Podbeskidzie zagra dzisiaj ofensywnie, że będą chcieli wskoczyć do czołówki. Wiedzieliśmy również, że będziemy mieli swoje sytuacje i nie możemy ich zmarnować. Gospodarze nie mieli w dzisiejszym meczu szczęścia, piłka po ich strzałach cały czas omijała bramkę Mielcarza. Nam udało się strzelić bramkę z kontry i cieszymy się ze zwycięstwa.
Marcin Brosz (Podbeskidzie Bielsko-Biała): Dzisiaj oglądaliśmy takie małe deja vu. Rok minął, a czas jakby się zatrzymał w miejscu. Znowu przyjechał Widzew i znów przegrywamy 0:1. Nawet strzelec bramki jest ten sam! Nasz problem zaczął się od zmiany Łukasza Matusiaka. Ta roszada pociągnęła za sobą zmiany na dwóch pozycjach. To właśnie wtedy łodzianie zyskali przewagę i udokumentowali to zdobyciem bramki.
Michał Osiński (obrońca Podbeskidzia): Zarówno jedna jak i druga strona miała dzisiaj swoje szanse. Według mnie mecz był raczej remisowy, ale to Widzew strzelił jedną bramkę więcej i łodzianie mogą świętować zwycięstwo.
Piotr Bagnicki (napastnik Podbeskidzia): Mieliśmy dzisiaj kilka sytuacji do zdobycia bramki. Gdybyśmy jedną z nich wykorzystali, na pewno bylibyśmy teraz w zupełnie innych nastrojach. W tym meczu nie można mówić o żadnym fatum które nad nami wisi. Widzew to jest markowa drużyna, która będzie w tym sezonie biła o bramy ekstraklasy. Goście wygrali dziś zasłużenie, my będziemy się starali zrehabilitować w spotkaniu z KSZO.