Lech, Lewandowski i europejskie puchary. Chwile, których nie da się zapomnieć

Getty Images /  Ludmila Mitrega/EuroFootball / Na zdjęciu: Robert Lewandowski w barwach Lecha Poznań
Getty Images / Ludmila Mitrega/EuroFootball / Na zdjęciu: Robert Lewandowski w barwach Lecha Poznań

Kopciuszek na europejskich salonach, toczący równe boje z największymi klubami. Taki był niegdyś Lech Poznań, którego kibice mają co wspominać.

Mówiąc o Lechu Poznań w europejskich pucharach, wielu wypomina "Kolejorzowi" blamaż z Żalgirisem Wilno w 2013 roku. Poznaniacy zaskakująco odpadli wówczas w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy.

Wielkie problemy "Lechitów" zaczęły się już na Litwie. Podopieczni Mariusza Rumaka próbowali zdominować mecz, jednak brakowało im skuteczności. Z kolei gospodarze cały czas czyhali na nadarzającą się okazję i znaleźli ją w 43. minucie. Piłkę do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kotorowskiego skierował Mantas Kuklys.

Rewanż w Poznaniu miał przynieść odkupienie win. Tak jednak się nie stało. Wynik pojedynku otworzyli najpierw goście, za sprawą trafienia Rytisa Leliuga. W ówczesnych czasach obowiązywała zasada podwójnego liczenia bramek strzelonych na wyjeździe, więc w tamtym momencie Lech znalazł się w trudnej pozycji, z której ostatecznie nie wyszedł. Nie pomogły w tym nawet dwa zdobyte trafienia (gol Łukasza Teodorczyka i samobój Luka Pericia). W końcowym rozrachunku, absolutny faworyt odpadł z eliminacji na oczach własnych kibiców.

ZOBACZ WIDEO: Kto będzie mistrzem Polski? "Oni po cichu robią swoje"

Lech i Lewandowski - romans doskonały

Jednak mimo wypominanego często meczu z Żalgrisem, "Kolejorz" zapisał także piękną historię w europejskich pucharach. Bardzo ważną rolę odegrał w niej Robert Lewandowski.

Aktualna gwiazda FC Barcelony swoje debiutanckie trafienie w barwach Lecha zdobyła właśnie w spotkaniu pierwszej rundy wstępnej Pucharu UEFA. W 2008 roku w tej fazie eliminacji rywalem poznaniaków był azerski Khazar Lankaran.

"RL9" na murawie pojawił się po przerwie, jednak swoją obecność znacząco zaznaczył w ostatnim kwadransie starcia. W 76. minucie Sławomir Peszko posłał precyzyjne podanie do "Lewego", który następnie popisał się świetnym strzałem z 15 metrów. Dzięki bramce aktualnego kapitana reprezentacji Polski, "Lechici" zwyciężyli w tym meczu 1:0.

We wspomnianym sezonie Lewandowski zanotował w sumie 12 występów w europejskich pucharach (cztery w eliminacjach i osiem w etapie finałowym turnieju). W ramach nich w sumie zdobył cztery bramki.

"Kolejorz" po przejściu kwalifikacji, znalazł się w jednej grupie z CSKA Moskwa, Deportivo La Coruna, AS Nancy oraz z Feynordem. Ostatecznie ekipa z Poznania awansowała do fazy pucharowej, wyrzucając z rozgrywek ostatnie dwa wymienione zespoły.

W następnym etapie Pucharu UEFA poznańskiej drużynie przyszło się mierzyć z Udinese Calcio. Lech minimalnie przegrał rywalizację z włoskim klubem, ulegając w dwumeczu 3:4.

Horror w Brugii

Rok później poznaniacy ponownie wyruszyli na podbój Starego Kontynentu. Swoje zmagania o grę w Lidze Europy mogli rozpocząć od III rundy eliminacji. Na sam początek naprzeciw "Lechitów" stanął norweski Fredrikstad FK. Zespół ze stolicy Wielkopolski poradził sobie bez problemów z tym wyzwaniem, pokonując swoich rywali aż 7:3 w dwumeczu.

Pozostał już wtedy tylko ostatni stopień do pokonania, aby kolejny raz zagrać w fazie grupowej europejskich pucharów. Jednak tym razem piłkarzom KKS-u przyszło rywalizować z o wiele silniejszym rywalem. Dokładnie z Club Brugge, które tak samo jak polski klub, w tamtym sezonie zdobyło mistrzostwo kraju.

W Poznaniu lepsi okazali się gospodarze i do Belgii udali się z jednobramkową przewagą. "Kolejorz" na terenie rywala długo utrzymywał przychylny wynik, aż do 79. minuty, która zmieniła wszystko. Na niedługo przed końcem drugiej połowy spotkania, Wesley Sonck pokonał golkipera przyjezdnych.

Trafienie to sprawiło, że w dwumeczu zapanował remis. Potrzebna więc była dogrywka, ale i ona nie dała ostatecznego rozstrzygnięcia. W konsekwencji, losy awansu do Ligi Europy należało rozwiązać przy pomocy konkursu jedenastek.

A w nim lepsi okazali się być piłkarze z Brugii, wygrywając 4:3. Tym samym w niezwykle emocjonujących okolicznościach Lech odpadł z gry o LE. Ale mimo porażki i tak można było w pozytywnym tonie mówić o grze drużyny z Poznania.

Niezwykłe pojedynki z gigantami

Po zdobyciu mistrzostwa Polski w 2010 roku, KKS-owi nie udało się awansować do Champions League. Ale ostatecznie wylądował on kolejny raz w Lidze Europy i to z jeszcze bardziej doborowym towarzystwem.

Ekipie z Wielkopolski przyszło się mierzyć w fazie grupowej z Manchesterem City, Juventusem oraz z Red Bullem Salzburg. Grać dalej w turnieju mogły tylko dwa najlepsze zespoły, z automatu więc Lech nie był uważany za faworyta wśród tak wielkich klubów. Jednak i tym razem zaskoczył wszystkich ekspertów.

Już pierwsza kolejka przyniosła polskim kibicom niewyobrażalną dawkę emocji. Wyjazd do Turynu miał być tzw. "Mission Impossible". Nie można było się bardziej pomylić.

"Lechici" zaskoczyli już na początku spotkania. W 14. minucie sędzia podyktował rzut karny na korzyść przyjezdnych. Do "wapna" podszedł doskonale znany Artjoms Rudnevs, który wyprowadził gości na prowadzenie. Ale pojedyncze trafienie nie zaspokoiło łotewskiego napastnika, który kwadrans później ponownie skierował piłkę do siatki rywali.

"Juve" jeszcze przed przerwą złapało kontakt, dzięki bramce Giorgio Chielliniego. W drugiej połowie gospodarze ruszyli do zmasowanego ataku. Najpierw na listę ponownie wpisał się Włoch, a następnie drużynę na prowadzenie skierował Alessandro Del Piero.

Ostatnie słowo należało jednak do Rudņevsa. Łotysz znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, dobijając strzał kolegi z zespołu w 90. minucie. Tym samym ustalił on końcowy rezultat 3:3.

Zespół Lecha był na fali wznoszącej. Po remisie w Turynie, bez problemu rozprawił się z RB Salzburg (zwycięstwo 2:0). W następnej kolejce pod wodzą nowego szkoleniowca, Jose Maria Bakero, drużyna mierzyła się przy Bułgarskiej z Manchesterem City.

Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie, wychodząc na prowadzenie w 30. minucie. Strzelcem bramki został wtedy Dimitrije Injac. "Obywatele" zdołali wyrównać w drugiej połowie, za sprawą trafienia Emmanuela Adebayora.

Poznaniaków jednak interesowała tylko pełna pula. W 86. minucie Shay'a Givena pokonał Manuel Arboleda, a zaledwie cztery minuty później końcowy wynik (3:1) ustalił Mateusz Możdżeń.

KKS ostatecznie wyszedł z grupy, zajmując po ostatniej kolejce drugie miejsce. W 1/16 finału uległ jednak SC Bradze, przegrywając w dwumeczu 1:2 i w konsekwencji odpadając z Ligi Europy.

Kamil Sobala, dziennikarz WP SportoweFakty

Włosi zwariowali. "Kosmita!". Tak ocenili występ Piotra Zielińskiego
Liga Konferencji Europy. Gdzie oglądać mecz Villarreal CF - Lech Poznań? Czy będzie w telewizji? Jaki stream?

Komentarze (0)