Po pierwszej połowie meczu we Wrocławiu wydawało się, że Lechia Gdańsk przełamie złą passę i wygra po raz drugi w tym sezonie w lidze. Gdańszczanie byli zespołem lepszym od Śląska Wrocław i nic nie zapowiadało kolejnej katastrofy. Jednak na drugą część spotkania wyszedł jakby inny zespół Lechii. Z minuty na minutę przewaga Śląska rosła, aż wreszcie w końcówce gospodarze zadali dwa ciosy, które pogrążyły ekipę Macieja Kalkowskiego.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Co się dzisiaj wydarzyło?
Dusan Kuciak, bramkarz Lechii Gdańsk: Przegraliśmy mecz na własne życzenie. Sami sobie przeszkadzamy. Nie jesteśmy jedną drużyną. Musi tu przyjść ktoś z mocnym charakterem, bez sentymentów, zrobić mocny porządek. Inaczej tego nie pociągniemy w dobrą stronę.
A jeżeli miałbyś zacząć rozliczenia od siebie?
Już przy tym rzucie karnym widać było, że byłem zdenerwowany. Okej, na koniec nie zachowałem się dobrze. Jest to rzut karny i nie ma co mówić inaczej. Ale co robił ten zawodnik Śląska? Cały czas stał koło mnie i mnie blokował. Starałem się jakoś z tego wyjść i go zahaczyłem. To jednak podsumowanie tego, co się dzieje wokół. A druga bramka... jak jest g****, to na nas spadnie. Przeszkadzamy sobie wzajemnie. Ja mam piłkę do wybicia, Kristers Tobers ma na głowie i zderzamy się ze sobą. Te złe decyzje z czegoś się biorą.
ZOBACZ WIDEO: Co robi Krzysztof Piątek? "Przypomina mi jednego byłego piłkarza"
Przy pierwszym golu można było zrobić coś więcej?
Oczywiście, że tak. Wystarczy ustawić się przy słupku i złapać piłkę do koszyczka.
Z czego wynikała wasza dużo słabsza postawa w drugiej połowie? W pierwszej wyglądało to nieźle. Byliście lepsi od Śląska.
Te pytania powtarzają się co mecz. Sam chciałbym się dowiedzieć dlaczego nie potrafimy zagrać całego spotkania na dobrym poziomie. Czasem jest to pół godziny, w innym meczu 15 minut. Nie wiem co się z nami stało w drugiej połowie.
Trener Aleksandar Vuković byłby taką osobą, która mogłaby odmienić ten zespół?
Nie chcę rozmawiać o konkretnych nazwiskach. Musi to być trener z charakterem, bez żadnych sentymentów, który będzie wszystkich nas traktował na równi, oczyści tą szatnię i kopnie nas mocno w d***.
Masz jakieś zastrzeżenia do kibiców? Po meczu z Wartą gestykulowałeś w ich kierunku.
Gwizdali na nas po meczu z Wartą. Uważam, że kibice są świadomi tego, co się wokół nas dzieje. Wiadomo, że mają do nas pretensje. Zrozumiałbym, gdyby dzisiaj nas wygwizdali. Nie mówię, że mają być z nas zadowoleni, bo ostatnie miejsce w tabeli to wstyd. Tylko czy też nie zasługujemy na szacunek za to, co zrobiliśmy w końcówce tydzień temu? Graliśmy do końca. Szliśmy po trzy punkty. Staraliśmy się. Nie podoba mi się to. Jestem teraz kapitanem i czuję się odpowiedzialny za ten zespół. Nie jest to dobre, gdy dajemy z siebie wszystko, a na koniec kibice na nas gwiżdżą. Nie jest to przyjemne. Dzisiaj OK. Odwaliliśmy niezłą komedię.
Ale przyznasz, że sytuacja w tabeli raczej nie jest za ciekawa. Macie cztery punkty w ośmiu meczach.
Ja ich rozumiem. Oni są świadomi tego, co się dzieje. Tylko dlaczego nie dają nam tego wsparcia, żebyśmy to poczuli? Nie jest nam łatwo, a jeżeli jeszcze kibice są przeciwko nam, to naprawdę gra staje się trudna.
Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Fatalna interwencja piłkarza Śląska. Znowu to zrobił [WIDEO]
Niecodzienna bramka w PKO Ekstraklasie. Rzeźniczak w roli głównej [WIDEO]