W sierpniu 2021 roku wydarzyło się coś, co pod uwagę brało bardzo mało osób. O odejściu Lionela Messiego z FC Barcelony mówiło się wtedy dużo, ale mało kto wierzył, że to może się stać.
Ostatecznie jednak Argentyńczyk nie dogadał się z władzami katalońskiego klubu i przeniósł się do Paris Saint-Germain.
Teraz dziennik "El Mundo" wyjawił jakie Messi stawiał warunki, aby dogadać się w sprawie pozostania w Barcelonie. Lista jest długa.
Najważniejsze punkty? Prywatna loża na Camp Nou dla rodziny jego i Luisa Suareza, przelot prywatnym samolotem dla całej rodziny do Argentyny na Boże Narodzenie czy premia w wysokości 10 milionów euro za sam podpis. To jednak nie wszystko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum! "Zgubił" but, a potem... Musisz to zobaczyć
Messi chciał jeszcze odzyskać pieniądze (wraz z odsetkami wynoszącymi trzy procent), które się zgodził, a klub "uciął" przez pandemię związaną z COVID-19. Chciał też zapisu, że może opuścić klub kiedy tylko zechce i klauzulę takiego odejścia na poziomie... 10 tys euro!
Co ciekawe zarząd "Barcy" zgodził się niemal na wszystkie te żądania zawodnika. Niemal, bo nie do zaakceptowania było dla niego opuszczenie kwoty klauzuli odejścia z 700 mln euro do 10 tys euro.
Osoby decyzyjne nie przystały również na to, aby przelać na konto Argentyńczyka kwoty 10 mln premii w momencie, gdy klub wróci do przychodów sprzed pandemii...
Jak wiadomo obie strony finalnie nie doszły do porozumienia, a odejście Messiego zapoczątkowało wielką rewolucję w "Dumie Katalonii" łącznie z powrotem na stanowisko prezydenta Joana Laporty.
Ten stara się wyciągnąć klub "nad kreskę". Dlatego m.in. przed sezonem 2022/2023 uruchomiono specjalne dźwignie finansowe, co pozwoliło w okresie transferowym na sprowadzenie do drużyny m.in. Roberta Lewandowskiego.
Wracając do Messiego, to dla ekipy z Katalonii (do pierwszej drużyny trafił w 2005 roku) w ciągu 16 lat rozegrał 778 spotkań, w których zdobył 672 gole i 303 asysty.
Zobacz także:
Depay z uznaniem o Lewandowskim. Opowiedział o ich wspólnej grze
Była narada. W niemieckiej prasie pojawiły się przecieki