Tak budowano stadion Pogoni. Pergola, niewybuchy i schrony

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Pogoni Szczecin
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Pogoni Szczecin

- Dla klubu i kibiców Pogoni Szczecin to jest najważniejszy czas. Doczekaliśmy się stadionu, na który bardzo czekaliśmy - powiedział prezes klubu Jarosław Mroczek po zakończeniu inwestycji, która napotykała na problemy.

Mecz Pogoni Szczecin z Lechią Gdańsk zobaczy z trybun komplet 21 tysięcy kibiców. Rozpocznie się w sobotę o godzinie 20:30. Klub doczekał się otwarcia czterech trybun, budowanego od 2019 roku, stadionu. Jako ostatnia została oddana do użytku północna część obiektu, w której będą między innymi szatnie, loże VIP, kuchnia i jadalnia, muzeum Pogoni.

Budowa stadionu kosztowała 363 miliony złotych, z czego 240 milionów pochodziło z budżetu miasta, ponad 93 miliony z rządowego funduszu inwestycji lokalnych, a 30 milionów dołożyło Ministerstwo Sportu.

Trudno porównać obecny z poprzednim obiektem. Trzy lata temu przy Twardowskiego stał jeszcze stadion w kształcie podkowy z zadaszoną tylko częścią miejsc. W innym budynku mieściły się szatnie, w innym pomieszczenia biurowe, a w jeszcze innym na przykład sale konferencyjne. Szczecin to jedno z ostatnich miast, posiadających klub w PKO Ekstraklasie, które zdecydowało się na taki skok pod względem infrastruktury.

Stadion Pogoni Szczecin przed przebudową
Stadion Pogoni Szczecin przed przebudową

Kibice zrzucali się na projekt

Rozpoczęcie budowy poprzedziły dyskusje o sensie inwestycji, o sposobie jej finansowania, a wreszcie o jej kształcie. Pierwsze makiety przywozili do Szczecina Antoni Ptak i Sabri Bekdas, czyli osoby zarządzające Pogonią na początku wieku. Zdjęcia można znaleźć w zakamarkach internetu, tak samo jak projekt stadionu z trzema trybunami, którym Szczecin był zagrożony jeszcze w drugiej połowie poprzedniej dekady.

ZOBACZ WIDEO: Kto zawiódł w kadrze? Jemu mówimy "nie"

Projekt zakładał, że zamiast trybuny zachodniej, stanie pergola z piłkochwytami i masztami z flagami. Weto postawił prezes Jarosław Mroczek. Stąd pomysł nazwania czwartej trybuny jego imieniem. To klub, z Mroczkiem za sterem, rozpoczął zrzutkę kibiców na projekt czwartej trybuny.

Przeprojektowanie stadionu kosztowało milion złotych. Kibice w zamian za wsparcie finansowe akcji mogli dostać między innymi dedykowane miejsce na trybunach, klubowe upominki. Ostatecznie szczecinianie, związani z Pogonią, dorzucili ponad 343 tysiące złotych na stworzenie projektu z czterema trybunami.

Koncepcja stadionu Pogoni z trzema trybunami
Koncepcja stadionu Pogoni z trzema trybunami

Protest z selekcjonerem

W 2016 roku trener Pogoni, a obecnie selekcjoner reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz stanął ramię w ramię z kibicami w czasie protestu pod urzędem miasta.

Tego dnia w Szczecinie gościł Zbigniew Boniek, który był mediatorem między Krzystkiem a Mroczkiem. Jako prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej pomógł w osiągnięciu porozumienia między władzami klubu a miasta w sprawie kształtu stadionu. Ostatecznie upadł pomysł obiektu z trzema trybunami czy modernizowania poprzednika zamiast zrównania go z ziemią.

Boniek wystąpił przed radnymi Szczecina i w przemówieniu zarzucił stronom sporu nieprzygotowanie. Późniejsze zakulisowe rozmowy pomogły przejść do takich etapów jak stworzenie ostatecznego projektu i wykonawcy.

Niewybuchy i schrony

Kiedy rozpoczęła się budowa, komplikowała się kilkanaście razy z powodu zabezpieczania militarnych pozostałości po II wojnie światowej. Procedura powtarzała się - miejsce znaleziska było ogradzane, prace wstrzymane, aż do przyjazdu patrolu saperskiego.

Saperzy wywieźli ponad tysiąc pocisków artyleryjskich, granatów przeciwpiechotnych oraz ręcznych, nabojów i łusek. Głównie burzenie i stawianie trybuny wschodniej było budową na "beczce prochu". W efekcie wykonawca zatrudnił firmę, której zadaniem było oczyszczenie placu budowy z podobnych niespodzianek.

Kolejnymi znaleziskami były dwa schrony dla ludności cywilnej ochraniające przed nalotami bombowymi. To kolejna pozostałość z lat 40. poprzedniego wieku. Część "szczecińskiego miasta podziemnego" była na krótko otwarta do eksploracji. Dłuższy ze schronów miał około 120 metrów, czyli nieco więcej niż znajdujące się mniej więcej nad nim boisko.

Inwestycja została oddana do użytku z niewielkim opóźnieniem, choć była realizowana w czasie lockdownu spowodowanego koronawirusem. Odpływ pracowników z Ukrainy był z kolei związany z konfliktem zbrojnym. Ponadto pierwsza drużyna Pogoni ani na moment nie przeprowadziła się z Twardowskiego, więc trenowała i grała w pobliżu placu budowy.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Kamil Grosicki strzelił gola. Później Pogoń zachowała się karygodnie

Źródło artykułu: