Sentymentalny powrót do Szczecina. Marcin Kaczmarek chce popsuć święto Pogoni

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: trener Marcin Kaczmarek
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: trener Marcin Kaczmarek

Sobotni mecz Pogoni Szczecin z Lechią Gdańsk będzie dla wielu osób szczególny. Jedną z nich jest bez wątpienia Marcin Kaczmarek, który miał być jednym z gości specjalnych, ale w międzyczasie został nowym trenerem Lechii i musiał nieco zmienić plany.

[tag=30119]

Marcin Kaczmarek[/tag] przyjedzie w sobotę do Szczecina, ale w innym charakterze. Początkowo był zaproszony jako były piłkarz i trener tego klubu, by brać udział w piłkarskim święcie, jakim niewątpliwie będzie spotkanie Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk. Nie będzie to zwykły mecz w PKO Ekstraklasie, a pełne otwarcie nowego stadionu w Szczecinie. Zaproszonych zostało kilkudziesięciu gości. Kaczmarek musiał odmówić, ponieważ w międzyczasie został nowym szkoleniowcem gdańskiej drużyny. I teraz zrobi wszystko, by popsuć wspomniane święto.

Sentymentalny powrót

Marcin Kaczmarek debiutował jako piłkarz w drugoligowej wówczas Lechii w 1990 roku. Po sezonie 1993/94 odszedł z klubu po raz pierwszy, gdy trafił do występującej w Ekstraklasie Pogoni - na najwyższym szczeblu rozegrał w jej barwach 85 spotkań i strzelił jednego gola.

Później był GKS Bełchatów, Unia Tczew i Stomil Olsztyn, aż wreszcie przed sezonem 2003/04 ponownie zasilił szeregi Lechii. Już wtedy myślał o przyszłości i został grającym asystentem trenera Jerzego Jastrzębowskiego, którego w pewnym momencie zastąpił na stanowisku. Awansował z trzeciej ligi do drugiej, później utrzymał zespół na zapleczu Ekstraklasy, wypełnił ultimatum w końcówce sezonu, a i tak został zwolniony.

ZOBACZ WIDEO: Dramat z Holandią, wygrana z Walią. Co wiemy przed MŚ? | Z PIERWSZEJ PIŁKI #19 [CAŁY ODCINEK]

Co ciekawe, chwilę po tym odezwała się do niego Pogoń. - Startowaliśmy od niższych lig, choć pojawiła się szansa, że będziemy na zapleczu Ekstraklasy. Szedłem tam właśnie z taką myślą, o tym też rozmawialiśmy przy okazji negocjacji kontraktowych. Sprawy formalne nie zostały jednak dopracowane i była to czwarta liga. Przekonano mnie, żebym mimo wszystko został. Zaczęliśmy budować klub od czwartej ligi, natomiast wyszło trochę kuriozalnie, bo po pół roku w klubie stwierdzili, że mają inny pomysł i zostałem zwolniony, gdy byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli - wspomina Kaczmarek.

Mimo wszystko sobotni mecz będzie dla niego sentymentalnym powrotem do miejsca, w którym dojrzał jako piłkarz oraz trener.

Musi ugasić pożar

Czy zdobyte doświadczenie pozwoli mu wyciągnąć zespół Lechii z kryzysu? W Gdańsku z pewnością na to liczą. Lechia jest na ostatnim miejscu w tabeli i wygrała w tym sezonie zaledwie jeden mecz. Co prawda nie był on pierwszą opcją jako nowy trener, ale zarząd uznał, że w obecnej sytuacji jest to najlepsze z możliwych rozwiązań.

Kaczmarek szybko musi ugasić pożar, natomiast ważne jest, by nie robił tego benzyną. Pierwszą decyzją jest zmiana kapitana - został nim Maciej Gajos, a całkowicie poza radą drużyny znalazł się Flavio Paixao. Zespół był na kilkudniowym zgrupowaniu w Cetniewie, rozegrano też sparing z Gedanią Gdańsk. Atmosfera uległa delikatnej poprawie, ale czy na tyle, by już od meczu w Szczecinie zacząć iść w górę? O tym przekonamy się w sobotę wieczorem.

W przeszłości zanotował z Lechią dwa awanse rok po roku. Raz też utrzymał już drużynę w lidze. Teraz będzie chciał to powtórzyć, choć zadanie jest zdecydowanie trudniejsze niż szesnaście lat temu.

- To dla mnie wyjątkowy mecz i wyjątkowa chwila. Po wielu latach wracam do Lechii, która jest dla mnie czymś więcej niż klubem - mówi.

Początek meczu Pogoń - Lechia w sobotę o godz. 20.30.

Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)