Nie chce wam się grać? To wypier...! - echa meczu Podbeskidzie - KSZO

Nie chce wam się grać? To wypier…! - to rymowane hasło było najgłośniej wykrzykiwaną opinią, którą w środę kibice chcieli przekazać piłkarzom Górali. Tak źle nie było już od dwóch sezonów, kiedy w Bielsku-Białej cudem uniknięto spadku zespołu do trzeciej wówczas ligi.

Trzy dni - pół składu

Wystarczyły zaledwie trzy dni, żeby zespół Podbeskidzia został gruntownie przemeblowany. W stosunku do niedzielnego meczu Górali z łódzkim Widzewem trener Marcin Brosz dokonał pięciu zmian w podstawowym składzie! Na konferencji prasowej szkoleniowiec tłumaczył swoją decyzję. - Zmiany w składzie były spowodowane mikrourazami oraz tym, że mecz z Widzewem kosztował niektórych zawodników sporo wysiłku. Wydawało się, że kadrę mamy bardzo wyrównaną, że jedenastka która wyszła na dzisiejsze spotkanie jest optymalna, niestety po meczu wyszło, że tak nie jest - powiedział trener Podbeskidzia. Czy można jednak tak tłumaczyć profesjonalną drużynę piłkarską, która powinna być przygotowana na rozgrywanie spotkań w trybie sobota - środa? To pytanie pozostawimy jednak bez odpowiedzi.

Kibice nie wytrzymali

Dwa bite sezony. Przez tyle kibice Podbeskidzia nie powiedzieli złego słowa na grę swoich pupili, choć ta czasem się nie układała. Tym razem jednak nie wytrzymali i posypały się ostre słowa. - Zagaście światło! Nie chce wam się grać? To wypier…! -można było usłyszeć z bielskiego "młyna", który zachęcił cały stadion do zaprzestania dopingu. Miało to miejsce w czasie, gdy Górale jeszcze remisowali z KSZO. Po utracie przez gospodarzy bramki… kibice nagrodzili gromkimi brawami zawodników z Ostrowca Świętokrzyskiego. - Przyzwyczailiśmy kibiców do dobrych wyników. Jest nam przykro jak się słyszy takie słowa z trybun, ale trzeba przyjąć to na klatę i pokazać, że umiemy grać w piłkę - mówił po meczu kapitan Górali, Sławomir Cienciała.

Kapitan bielskiej jedenastki wierzy, że kibice wybaczą piłkarzom to feralne spotkanie

Potrzebne było przełamanie

Zawodnicy KSZO nie ukrywali radości ze zwycięstwa w Bielsku-Białej, choć spodziewali się w stolicy Podbeskidzia cięższej przeprawy. W ubiegłej kolejce piłkarze z Ostrowa przegrali na własnym stadionie z GKP Gorzów Wlkp., mimo że przez niespełna godzinę grali w jednoosobowej przewadze. Wcześniejsze wyniki również nie były różowe, a ostatnia przed zwycięstwem nad Podbeskidziem wygrana KSZO miała miejsce aż miesiąc temu. Przełamanie było zatem potrzebne jak woda na pustyni. - Oj bardzo potrzebowaliśmy wygranej! - raduje się kapitan KSZO, Łukasz Matuszczyk.

Komentarze (0)