Joan Laporta, prezydent FC Barcelony, obiecał przedłużenie kontraktu z Leo Messim, co było jednym z jego głównych punktów wyborczych w 2021 roku. Jak podaje "sport.es", sytuacja finansowa klubu oraz nieporozumienia z funduszem CVC uniemożliwiły realizację tego planu.
Po objęciu stanowiska, Laporta zastał klub w trudnej sytuacji finansowej, pogłębionej przez pandemię. Hiszpańska LaLiga potrzebowała wsparcia finansowego, co skłoniło Javiera Tebasa do negocjacji z funduszem CVC. Plan zakładał inwestycję w zamian za prawa telewizyjne, co miało pomóc klubom, w tym Barcelonie.
Florentino Perez, prezydent Realu Madryt, sprzeciwił się umowie z CVC, co wpłynęło na decyzje Barcelony. Perez uznał, że warunki umowy były niekorzystne dla klubów. W efekcie Ferran Reverter, dyrektor generalny Barcelony, poinformował o sytuacji Jose Eliasa, głównego gwaranta finansowego klubu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewporcie: Co to był za gol! "Stadiony świata"
Jose Elias zagroził wycofaniem wsparcia finansowego, jeśli Laporta podpisze umowę z CVC. W obliczu tej sytuacji, Laporta musiał zrezygnować z przedłużenia kontraktu z Messim, choć jak czytamy w katalońskim "Sporcie", "umowa była już gotowa". Mimo chęci Messiego do pozostania w klubie, decyzja była nieodwracalna.
Laporta tłumaczył, że podpisanie umowy z CVC oznaczałoby długoterminowe zobowiązania finansowe dla klubu. Ostatecznie, mimo prób znalezienia alternatywnego rozwiązania, Messi opuścił Barcelonę, co było dużym ciosem dla klubu i jego kibiców.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)