Oba zespoły przed reprezentacyjną przerwą radziły sobie bardzo dobrze, czego dowodem były ich miejsca w tabeli. Częstochowianie zajmowali drugą pozycję, zaś łodzianie - piątą. Tym bardziej bezpośrednie starcie Widzewa i Rakowa zapowiadało się świetnie.
- Raków jest jedną z najlepszych drużyn w Ekstraklasie, jeśli nie najlepszą. Będziemy musieli zagrać najlepiej z dotychczasowych spotkań, żeby wygrać. Po dwóch zwycięstwach z rzędu czujemy się dobrze. Mieliśmy więcej czasu na przygotowania do tego starcia. Nie graliśmy żadnego meczu sparingowego, pracowaliśmy nad mankamentami w naszej grze. Teraz trzeba to przełożyć na boisko - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej pomocnik czerwono-biało-czerwonych Dominik Kun.
Gospodarze zdecydowanie nie bali się wicemistrzów Polski, czego dowodem były próby z pierwszego kwadransa. W trzeciej minucie po rzucie wolnym strzał Juliusza Letniowskiego dobijał - choć niecelnie - Paweł Zieliński, a chwilę później o uderzenie z dystansu pokusił się Jordi Sanchez, gdy dostrzegł, że Vladan Kovacević wyszedł z bramki. Hiszpan jednak chybił. Goście odpowiedzieli bardzo nieudaną próbą Władysława Koczerhina.
W dalszej części pierwszej połowy groźniejsi byli piłkarze Marka Papszuna i powinni w 23. minucie wyjść na prowadzenie. Jednak Fabian Piasecki zmarnował sytuację sam na sam z Henrichem Ravasem. Nieco ponad 10 minut później Patryk Kun uderzył w słupek.
ZOBACZ WIDEO: Kto zawiódł w kadrze? Jemu mówimy "nie"
Po zmianie stron również oglądaliśmy nieśmiałą, ale jednak wymianę ciosów. Najpierw Dominik Kun wypuścił podaniem na ostry kąt Jordiego Sancheza, ale napastnik Widzewa zdołał wywalczyć tylko rzut rożny. W odpowiedzi doskonałą okazję zmarnował Ivi Lopez, którego celownik wyraźnie był rozregulowany.
Im bliżej było końca meczu, tym bardziej tempo meczu spadało, podobnie jak liczba sytuacji podbramkowych z obu stron. Najbardziej wyrywał się Sanchez, który w 70. minucie oddał niecelny strzał, a w 89. przebiegł z piłką 30 metrów, ale uderzył w Kovacevicia z kilkunastu metrów.
Trzeba jednak przyznać, że zarówno jedni i drudzy umiejętnie zneutralizowali swoje atuty na dystansie całego spotkania. Widzew i Raków finalnie podzielili się punktami przy Piłsudskiego 138 w Łodzi.
Widzew Łódź - Raków Częstochowa 0:0
Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński (90+3' Mateusz Żyro), Serafin Szota, Martin Kreuzriegler - Paweł Zieliński, Dominik Kun, Marek Hanousek, Mato Milos (65' Karol Danielak) - Łukasz Zjawiński (57' Bartłomiej Pawłowski), Juliusz Letniowski (65' Patryk Lipski) - Jordi Sanchez (90+3' Mateusz Kempski).
Raków: Vladan Kovacević - Fran Tudor, Zoran Arsenić, Stratos Svarnas - Giannis Papanikolaou (85' Ben Lederman), Władysław Koczerhin - Wiktor Długosz (46' Deian Sorescu), Bartosz Nowak (63' Mateusz Wdowiak), Ivi Lopez (90+2' Sebastian Musiolik), Patryk Kun - Fabian Piasecki (63' Vladislavs Gutkovskis).
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Żółte kartki: trener Niedźwiedź (Widzew) - Arsenić, Nowak, (Raków).
Widzów: 17 408
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Oddany gol i dwa rzuty karne w meczu Jagiellonii z Koroną