Napastnik, z którym w La Liga rywalizuje Robert Lewandowski, zdominował ligę jak lata temu David Villa. W zeszłym sezonie Iago Aspas po raz czwarty został najlepszym hiszpańskim strzelcem w La Liga i zrównał się w liczbie tytułów z mistrzem świata z 2010 roku. Na starcie sezonu pokazał, że zamierza walczyć o piątą taką nagrodę i zostać pod tym względem absolutnym rekordzistą. W tym sezonie Aspas ma już pięć goli. To o jeden mniej od rodaka Borjy Iglesiasa i cztery od lidera klasyfikacji La Liga, Lewandowskiego.
W niedzielę po raz pierwszy Polak zagra przeciwko legendzie Celty Vigo. Aspas sumiennie zapracował na to miano przez blisko 11 lat gry w dorosłej drużynie. W tym czasie zdobył dla niej 189 bramek i okazał się niezastąpionym napastnikiem w drużynie.
Ratował klub
Kiedy w lipcu Aspas przedłużył kontrakt z Celtą, kibice oszaleli z radości. Klub tego lata przeszedł zmiany kadrowe, ale nikt nie myślał, że mogą one dotknąć także skutecznego kapitana. W Galicji to ktoś o statusie podobnym do tego, który miał w Barcelonie Lionel Messi. W ten sposób Aspasa nazwał kolega z zespołu Brais Mendez. Na jeszcze kreatywniejszy przydomek porwał się Jorge Valdano, były prezydent Realu Madryt. Dla niego Aspas to "Messi klasy średniej".
ZOBACZ WIDEO: Kto zawiódł w kadrze? Jemu mówimy "nie"
Od razu wszedł do pierwszej drużyny z drzwiami. W wieku 21 lat w debiutanckim sezonie ratował zespół przed spadkiem z drugiej ligi. Jego dwa gole w decydującym starciu z Deportivo Alaves przesądziły o pozostaniu na zapleczu La Liga. Tym występem zapewnił sobie pierwsze miejsce w składzie na kolejne lata.
Rok po upragnionym debiucie Aspas kolejny raz ratował Celtę. Tym razem musiał z niej odejść. Odszedł do Liverpoolu za 18 mln euro. Kasa pomogła uregulować finansowe zaległości i uchronić się od degradacji. Ani w Liverpoolu, ani później w Sevilli nie był tak szczęśliwy. Do Vigo wrócił latem trzy i pół roku temu. - Chcę tu zostać legendą - deklarował.
W wieku 35 lat Aspas ma w Celcie wymarzony status. Kiedy trzy lata temu wracał do zdrowia po kontuzji łydki, kibice przygotowali mu ołtarzyk. To szaleństwo na punkcie piłkarza, który oddał serce swojemu klubowi.
Chciałby je dać także reprezentacji. Po latach gry w lidze hiszpańskiej zebrał tylko 16 występów, a debiutu doczekał się dopiero w 2016 roku. Ostatni raz wystąpił trzy lata później. Choć Hiszpanie mają problemy na pozycji napastnika, a Aspas mimo wieku śrubuje swoje rekordy, powołania od Luisa Enrique nie otrzymał.
- Boli mnie to, ale jestem uparty i nie odpuszczę. Gdybym miał zerowe szanse na wyjazd do Kataru, nie próbowałbym walczyć z zespołem co tydzień w każdej kolejce i udowadniać swoją wartość - mówił ostatnio na antenie radia "Cadena SER".
A Luis Enrique odpowiedział krótko. - Reprezentacja nie składa się z 11 najlepszych graczy La Liga, którzy strzelają najwięcej goli - przyznał selekcjoner Hiszpanów.
Koszmar Niemca
Akurat wrześniowe zgrupowanie kadry zbiegło się ze spadkiem strzeleckiej formy Aspasa. Hiszpan ostatni raz trafił do siatki w lidze na początku września. Jednak i tak jest trzecim najlepszym napastnikiem rozgrywek.
W niedzielę stanie przed kolejnym wyzwaniem. Doświadczony Hiszpan stanie oko w oko z Lewandowskim. Uwielbiany w Hiszpanii napastnik przypominający stylem gry Messiego zmierzy się z ligowym debiutantem. Lewandowski w świetnym stylu zaczyna swój nowy etap kariery i już prowadzi w klasyfikacji strzelców.
Jeśli Lewandowski będzie chciał wypaść bezbłędnie na tle Aspasa, będzie musiał pokazać błysk na miarę tego z meczu z Majorką, kiedy w pojedynkę rozstrzygnął losy meczu. Barca to jeden z ulubionych rywali napastnika Celty i koszmar Marca-Andre ter Stegena. Hiszpan strzelił Niemcowi dziewięć goli. W całej karierze Aspas zdobył w meczach z Barceloną dziesięć bramek.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Rosjanin nie wjechał do Polski. Ministerstwo nie odpowiada, ekspert mocno komentuje
Wymowna statystyka Lewandowskiego. Barcelona biła głową w mur