Też to zauważyłeś? "W Bayernie tak nie robił, w Barcelonie już tak"

Getty Images / David S. Bustamante / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / David S. Bustamante / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- W Hiszpanii czuć "Robertomanię", a Barcelona jest już gotowa, by rywalizować z najlepszymi - mówi nam przed El Clasico Jan Urban. Transmisja meczu Real - Barcelona w niedzielę od godz. 16:10 w Eleven Sports 1, dostępnym także w WP Pilot.

Jan Urban to były piłkarz Osasuny Pampeluna (1989-95), Realu Valladolid (1994-95) i CD Toledo (1995-96). W sumie były reprezentant Polski strzelił w hiszpańskiej ekstraklasie 49 goli.

Najbardziej spektakularnym występem Urbana był ten przeciwko Realowi Madryt na Santiago Bernabeu. 30 grudnia 1990 Osasuna pokonała Real 4:1, a Urban strzelił hat tricka i miał asystę.

Po latach Polak prowadził również pierwszą drużynę Osasuny w Segunda Division w sezonie 2014-15. Urban jak na razie jest najskuteczniejszym polskim piłkarzem w La Liga.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: W La Liga Barcelona wygrała siedem meczów z rzędu, z kolei z Ligą Mistrzów już praktycznie się pożegnała. Jak ocenić zespół Roberta Lewandowskiego?

Jan Urban: Na chłodno. Początek sezonu był nieudany, zaczęło się od bezbramkowego remisu z Rayo Vallecano. Następnie była seria zwycięstw, choć mogło być różnie, pamiętajmy o tym. Nie zawsze Barca dominowała. Przyszły porażki z Bayernem Monachium i Interem Mediolan, choć to Barcelona grała, a rywale strzelali gole.

Mówił pan, że jeżeli Barcelona odpadnie z Ligi Mistrzów już po fazie grupowej to "będzie katastrofa".

Środowy mecz z Interem (zremisowany 3:3) był o tyle ważny, że dalsza gra Barcelony w Lidze Mistrzów wiązała się z konkretnym zarobkiem. W końcu prezesi klubu "budżetowali" na ten sezon ćwierćfinał tych rozgrywek. W tym momencie Barca musi walczyć o najwyższe cele nie tylko ze względu na ambicje, ale też dlatego, że potrzebuje kasy.

Ostatni remis z Interem Mediolan (3:3) wpłynie na drużynę przed El Clasico?

To zawodowcy. Jestem przekonany, że przed spotkaniem z Interem nikt w klubie nie myślał o Realu Madryt i teraz będzie podobnie. Oddzielą grubą kreską to, co było i z Realem zagrają z wyczyszczonymi głowami.

W lidze hiszpańskiej nie jest źle. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek robił problem z tego, że druga połowa ostatniego mecz z Celtą Vigo (1:0) była gorsza w wykonaniu Barcy. Paniki w Barcelonie nie było, ale kontroli nad meczem też nie - mówię o tym co działo się po przerwie. Pamiętajmy jednak, że Barcelona ma problemy z kontuzjami: z Celtą zagrało trzech lewych obrońców.

ZOBACZ WIDEO: Można oglądać w nieskończoność. Jak on to strzelił?!

Co kibic Barcelony myśli dziś o swoim klubie? Drużyna jest pierwsza w tabeli, ale starcia z europejską czołówką dają do myślenia.

Fanów martwią wyniki przede wszystkim w Lidze Mistrzów, ale nie skakałbym ze skrajności w skrajność. W takich klubach jak Real, Barcelona, Bayern, Juventus czy PSG czerwona lampka pojawia się od razu, gdy coś się nie układa. To kluby, w które zainwestowano mnóstwo pieniędzy, grają w nich najlepsi piłkarze z Europy i świata, dlatego wymagania są ogromne. Więc nie jest tak źle, jak się może wydawać.

Natomiast z tego co widzę, to w Barcelonie wszyscy są zadowoleni, jak klub się zmienia i funkcjonuje. Xavi potrzebuje czasu, bo nikt nie jest w stanie uporać się ze wszystkimi problemami od razu. Do tego przyda mu się zdrowa grupa zawodników, bo rotacji, zwłaszcza w obronie, jest za dużo.

Nie jest to popularna opinia.

Spokojnie, proces zmian dopiero się zaczął. Poczekajmy jeszcze trochę, moim zdaniem na dziś wygląda to bardzo dobrze. Często gra Barcelony może się podobać, stylem przypomina zespoły Luisa Enrique czy Pepa Guardioli.

Moim zdaniem kibic Barcelony jest szczęśliwy, jaki zespół udało się Xaviemu skomponować. Latem były przecież obawy o dalszą przyszłość klubu. Kibice sądzili, że ze względu na kłopoty finansowe przebudowa zespołu potrwa znacznie dłużej. Oczywiście, są te wszystkie "dźwignie" finansowe, sporo w tym ryzyka, ale każdy działa, jak może. A Xavi stworzył zespół, który może walczyć z najlepszymi.

A Lewandowski czymś pana zaskoczył? Rozmawialiśmy przed sezonem i zwracał pan uwagę, że liga hiszpańska jest inna od niemieckiej, dla napastnika niekoniecznie bardziej komfortowa do grania.

Na pewno występy w reprezentacji pomogły Robertowi w poruszaniu się na pozycji cofniętego napastnika. W kadrze często wraca się po piłkę, szuka możliwości gry w środkowej strefie boiska. To przydaje mu się teraz w lidze hiszpańskiej, gdy jest dobrze kryty. W Bayernie często nie musiał wracać się głęboko po piłkę. Teraz to robi i fajnie - pokazuje, że nie jest przywiązany do jednej pozycji, ciągle szuka nowych rozwiązań. On się będzie rozwijał do końca swojej kariery.

Jan Urban przestrzega Roberta Lewandowskiego. "Będą go śledzić"

Czternaście goli w dwunastu meczach robi wrażenie.

Oczywiście, bramki Roberta pomagały, ale nie oszukujmy się - to jego praca, po to przyszedł do Barcelony. Ma w jakimś stopniu zastąpić Leo Messiego i wykorzystywać sytuacje. Na początku sezonu mówiłem, że Lewandowskiemu będzie trudniej zdobywać bramki, gdy Barcelona nie będzie grała na swoim poziomie. Jeżeli będą mu stwarzać sytuacje, on zamieni je na gole, bo to po prostu "kiler".

Ale ostatnio, choćby z Celtą Vigo (1:0), przez cały mecz był "schowany".

Nawet z Celtą Robert miał pośredni udział przy golu. Wyciągnął za sobą jednego zawodnika z obrony, co umożliwiło kolejne zagranie, po którym padła bramka. Oni cały czas się docierają. Są momenty, że Robert rozumie się lepiej z jednym czy drugim piłkarzem Barcy, w kolejnych spotkaniach łapie wspólny język z kolejnymi zawodnikami. Dla napastnika, który ma rzadki kontakt z piłką w trakcie meczu, to po prostu męka, cierpienie. Stąd pewnie frustracja w niektórych sytuacjach z Celtą.

Widział pan z bliska szaleństwo hiszpańskich kibiców na punkcie Leo Messiego, Cristiano Ronaldo czy Karima Benzemy. A jakie zainteresowanie budzi Lewandowski?

Podobne. Czuje się "Robertomanię". Na każdym kroku podkreśla się jedno: z jaką łatwością zdobywa gole. On nie będzie Messim, który gra na "szybkości", z dryblingiem, indywidualnie. Robert jest podobny do Benzemy. Obaj zamieniają na gole sytuacje, z których wydaje się to niemożliwe. Widzę, że Hiszpanie zaczynają żyć rywalizacją Lewandowskiego z Benzemą. To walka o koronę króla strzelców, wygranie Złotej Piłki, mistrzostwo. Nie mówi się o kimś innym, tylko właśnie o nich dwóch. Wyniki w Barcelonie mogą pomóc, by Lewandowski w końcu zdobył Złotą Piłkę, bo niejednokrotnie na nią zasłużył.

W niedzielę mecz o mistrzostwo Hiszpanii? Komu daje pan większe szanse, Barcelonie czy Realowi Madryt?

Stabilizacja w grze i wynikach jest zdecydowanie na korzyść Realu. Real poradzi sobie bez mistrzostwa La Liga i Ligi Mistrzów - ma poukładaną sytuację finansową, ale wiemy, jakie mają ambicje. Spodziewam się dobrego meczu, oba zespoły są w dobrej formie. Będzie dużo sytuacji, kto będzie miał lepszą skuteczność, ten wygra.

Bramki z Realem dają nieśmiertelność? Pan strzelił Realowi trzy gole w 1990 roku jako piłkarz Osasuny. Dziennikarze pukali panu do drzwi od domu.

Takiemu zawodnikowi jak ja na pewno dają nieśmiertelność, ale dla Messiego, Benzemy czy Lewandowskiego chlebem powszednim jest strzelanie goli w najważniejszych meczach. Ale o takich, spektakularnych meczach, mówi się naprawdę długo.

Hiszpańscy dziennikarze dalej wracają do pana wyczynu?

Co roku spotykamy się przy okazji meczu Osasuny z Realem i wspominamy. Dla środowiska kibiców Osasuny to historyczne wydarzenie. Przyznam z uśmiechem, że tak: jest się czym pochwalić.

rozmawiał Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty

***

Hit Real Madryt - FC Barcelona w niedzielę o godzinie 16:15. Transmisja w Eleven Sports, dostępnym także w WP Pilot.
Czytaj również:

Wyjątkowe koszulki Barcelony na El Clasico. Tego jeszcze nie było
Mocny głos z Hiszpanii. "To będzie katastrofa"

Źródło artykułu: