Podczas poniedziałkowej ceremonii główną nagrodę zgarnął oczywiście Karim Benzema. W poprzednim sezonie francuski snajper wygrał z Realem Madryt wygrał praktycznie wszystko, co było do wygrania. Po raz pierwszy w karierze 34-latek zdobył prestiżową Złotą Piłkę.
Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że Robert Lewandowski ustąpi miejsca jedynie graczowi Realu i zajmie miejsce tuż za jego plecami. Decyzja kapituły była przykrą niespodzianką dla reprezentanta Polski.
W ostatecznym rozrachunku Lewandowski znalazł się dopiero na czwartym miejscu w plebiscycie organizowanym przez magazyn "France Football". O dziwo większą liczbę głosów uzyskali drugi w klasyfikacji Sadio Mane (Bayern Monachium) oraz trzeci Kevin De Bruyne (Manchester City).
Kadrowicz nie ma najlepszych wspomnień związanych z tą ceremonią. Dwa lata temu Lewandowski prawdopodobnie zdobyłby główną nagrodę, lecz Francuzi odwołali plebiscyt. Przed poniedziałkowym ogłoszeniem wyników stwierdził, że Benzema jest największym faworytem i wbił szpilkę organizatorom. - Jeśli jej nie odwołają… - Polak zakpił z "France Football".
Redaktor naczelny francuskiego magazynu zapewniał, że nie chowa urazy do zawodnika FC Barcelony. - Mam zbyt wiele szacunku do Lewandowskiego i do jego osiągnięć, żeby mu cokolwiek wypominać - mówił nam Pascal Ferre (więcej TUTAJ). Tymczasem decyzja kapituły znowu wzbudziła spore kontrowersje.
Czytaj także:
Cała sala zareagowała oklaskami. Szewczence łamał się głos, gdy mówił o Ukrainie
Benzema pierwszy raz ze Złotą Piłką. Lewandowski w cieniu gwiazdy Realu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to może być samobój roku. Aż złapał się za głowę