Polak najlepszym trenerem na świecie. Chciał ściągnąć Podolskiego do kadry

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Lukas Podolski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Lukas Podolski

Lukasa Podolskiego chciałby do kadry zaprosić Klaudiusz Hirsch. To trener, który od dziesięciu lat prowadzi sześcioosobową reprezentację Polski w piłce nożnej, z którą trzy razy zdobył medal mundialu. Właśnie startują kolejne mistrzostwa.

To zaskakujący ruch, ale bardzo popularny. Inne reprezentacje od lat namawiają do gry światowe gwiazdy z pełnowymiarowych boisk, żeby się wypromować i zaskoczyć rywali. Polska dotąd nie skorzystała z tej opcji. W 2018 i 2019 roku nasza kadra została wicemistrzem świata. W ubiegłym roku, kiedy wznowiono mistrzostwa świata po pandemicznej przerwie, Polacy zdobyli brązowy medal.

Do każdego z tych sukcesów poprowadził Biało-Czerwonych Klaudiusz Hirsch. Trener pracuje również w klubach futsalu, ale od dziesięciu lat bez przerwy prowadzi reprezentację Socca - tak na świecie nazywają odmianę piłki nożnej, w której zespoły na boisku liczą po sześciu graczy. W ubiegłym roku Międzynarodowa Federacja Socca wybrała 44-latka najlepszym trenerem na świecie.

To sprawia, że Polska jest faworytem kolejnych mistrzostw świata. 2 czerwca w niemieckim Essen do rywalizacji przystąpi 40 zespołów. Rywalami Biało-Czerwonych w fazie grupowej są Słowenia, Hiszpania i Urugwaj.

ZOBACZ WIDEO:Feta i kompromitacja w Monachium, "Lewy" talizmanem Barcy i powołania do kadry - Z Pierwszej Piłki #40


Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Podobno chcecie, by w waszym zespole zagrał Lukas Podolski. Czy to prawda?

Klaudiusz Hirsch, selekcjoner reprezentacji Polski Socca: Był taki pomysł, wysłaliśmy mu zaproszenie, ale nie odwiedził nas na zgrupowaniu. To była taka "zaczepka", bo zdajemy sobie sprawę, że ma zawodowy kontrakt i obowiązki w klubie. Odwołaliśmy się do jego wypowiedzi sprzed lat o chęci gry w reprezentacji Polski. Z nami w końcu miałby szansę na spełnienie tego marzenia. Tak naprawdę chcieliśmy, by chociaż przybył na jedno ze zgrupowań na nasz obiekt treningowy "Marco" w Gliwicach, przybił piątkę chłopakom.

Czy przed poprzednimi turniejami też chcieliście wciągnąć do kadry gwiazdę z pełnowymiarowego boiska?

Kiedyś zapraszałem niektórych znanych zawodników z piłki jedenastoosobowej. Ale my też mamy już swoje gwiazdy. Bartłomiej Dębicki, który był królem strzelców na mundialu, czy Kamil Kucharski i Krzysztof Elsner, którzy są rozpoznawalni w świecie Socca.

W przeszłości mieliśmy pomysł, by ściągnąć Sławomira Szmala, legendarnego bramkarza reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych. Mimo że się nie udało, cały czas nas wspiera i kibicuje. Ogólnie dostajemy pozytywne sygnały od polskich sportowców, którzy gratulują nam pasji i tego, jak wspaniale reprezentujemy polski sport na arenie międzynarodowej.
Czy ma pan swojego wymarzonego ambasadora?

Przed tym mundialem Lucas Podolski był jedynym kandydatem, którego rozważaliśmy, dlatego że mundial odbywa się w Niemczech. Na pewno w przyszłości będziemy zapraszać znanych polskich sportowców do współpracy, aby mocniej popularyzować naszą dyscyplinę.
Co jest waszą najmocniejszą stroną w zespole?

Na razie cały czas go budujemy. W mistrzostwach zastosujemy taktykę, która będzie pasowała do możliwości i potencjału piłkarzy. Do tego musi dojść odpowiednie przygotowanie mentalne. Tylko w takich warunkach może powstać zespół, który będzie w stanie rywalizować z najlepszymi w tak ważnym turnieju jak mistrzostwa świata Socca.

Czas nieubłaganie pędzi. Od ostatniego mundialu nie minął nawet cały rok, więc przygotowania były krótkie. Przez lata wypracowaliśmy już model pracy i wykorzystujemy każdą wolną chwilę na pracę z zawodnikami. W ekspresowym tempie budujemy zespół piłkarzy, którzy mają walczyć na całego.

Jak wyglądały pańskie początki w 2013 roku, kiedy przejął pan kadrę?

Nie były one łatwe, ale przez lata wypracowaliśmy model pracy z reprezentacją. Nie było tak rozbudowanych zgrupowań, choć już zaczynaliśmy z projektem "Polowanie na reprezentanta". Z pomocą sponsorów i wielu przyjaciół Playareny, która organizuje rozgrywki w wielu miastach w Polsce, stworzyliśmy podstawy do rozwoju. Mam świetnych i kompetentnych ludzi w sztabie trenerskim. Z czasem powstał trzon kadry zawodniczej, wokół którego budowaliśmy zespół. Do nich dobieramy ambitnych, młodych – gniewnych. Powoli wdrapywaliśmy się na szczyt i dzisiaj jako reprezentacja Polski możemy pochwalić się sukcesem, jakim jest pierwsze miejsce w światowym rankingu.

Aby się dalej rozwijać, potrzebujemy większego wsparcia, zwłaszcza finansowego. Zawodnicy mają pracę i swoje obowiązki, bo nie żyją z piłki. Niektórzy grają w Ekstraklasie futsalu, ale zwykle na półzawodowych warunkach. Za grę w kadrze nie dostają żadnego wynagrodzenia ani też żadnych premii. Nieraz muszą sami do tego dokładać, aby przejechać całą Polskę i dotrzeć na zgrupowanie.

Jak zarządza pan taką grupą?

W pierwszej kolejności ważne jest, aby im nie przeszkadzać, ale dać możliwość zaprezentowania na boisku ich największych walorów. Wskazać drogę i przekonać, że warto tą drogą wspólnie podążać. Dobrze, że bardziej doświadczeni zawodnicy wprowadzają do szatni nowych, pomagają im. Tak za każdym razem tworzy się świetny kolektyw. My jako sztab na każdym kroku pokazujemy im nasze zaangażowanie i pasję. Zawsze też staramy się dobierać zawodników bardzo ambitnych.

Dla nich spełnieniem marzeń ma być nie tylko samo założenie koszulki, ucałowanie orzełka i wstawienie zdjęcia na Facebooka. Dlatego zawsze chwalę swoich zawodników za ich podejście, które jest zaprzeczeniem minimalizmu. Na mundialu w Budapeszcie zaimponowali mi chęcią zdobywania wiedzy. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko będą ją chłonąć. Bardziej baliśmy się, że mamy za mało czasu i zbyt wielu nowych zawodników. Przed pierwszym meczem ze Słowenią zdejmowaliśmy z nich presję, mówiąc, że to wcale nie jest najważniejsze spotkanie. A było.

Mecz nie był idealny w naszym wykonaniu, ale wygraliśmy i poradziliśmy sobie z presją. Najważniejsze dla mnie jest, by każdy zawodnik potrafił nawet w trudnym momencie pokazać pełnię swoich umiejętności. By udowodnił, że jest prawdziwym kozakiem. Dlatego złapanie luzu na boisku jest niezwykle istotne.

Jak wygląda selekcja zawodników do kadry?

W lipcu każdego roku obserwuję finały mistrzostw oraz pucharu Polski Playarena. Ponadto stworzyliśmy projekt o nazwie "Polowanie na reprezentanta", w ramach którego organizowane są konsultacje selekcyjne dla zawodników wybranych przez naszych ambasadorów w wielu miastach z całej Polski. To fantastyczny projekt, do którego dołącza coraz więcej nowych lig szóstek piłkarskich w naszym kraju.

Czy widzi pan skok popularności po ostatnim wyniku na mundialu?

Zdecydowanie tak i widać to po naszych "Polowaniach na reprezentanta" w tym roku, których liczba znacznie wzrosła.

Przed tym turniejem zorganizowaliście nawet polowanie za granicą.

Byliśmy w Wielkiej Brytanii, tam jest polonijna liga. Okazało się, że jest dobrze zorganizowana. Wyłowiliśmy stamtąd czterech zawodników, a dwóch z nich poleci na mundial z 15-osobową kadrą. Być może rozwiniemy "Polowania" na kolejne kraje, zbieramy informacje, gdzie są jeszcze podobne rozgrywki.

Eksperci od lat mówią, jak duży wpływ na rozwój w piłce 11-osobowej ma też socca i futsal ze względu na to, że gra odbywa się tu na dużo mniejszej przestrzeni. Czy polscy trenerzy też zaczynają to dostrzegać?

Znam wielu trenerów młodego pokolenia, którzy jeżdżą po świecie i dostrzegają ten trend. Sam uczyłem się futsalu w Hiszpanii i wiem, że warto czerpać inspiracje od najlepszych. Jednak trudno o zmiany, skoro trenerzy dzieci, młodzieży i seniorów z niższych szczebli rozgrywkowych zarabiają po kilkaset złotych. To na pewno nie pozwala na optymalny rozwój. Mamy wiele szkoleń, jest łatwiejszy dostęp do wiedzy, ale potrzeba też odpowiedniego i systematycznego dofinansowania trenerów.

Zwracał pan w przeszłości uwagę na wykorzystywanie w piłce nożnej sześcioosobowej elementów koszykówki i piłki ręcznej. W jaki sposób można to robić?

Te dyscypliny mają wiele wspólnych elementów. Chodzi tu o koncepty taktyczne w obronie i ataku, które doskonalą współpracę zawodników i organizacje gry. Kluczowe jest tu podejmowanie trafnych i szybkich decyzji na boisku, optymalnie wykorzystując wolną przestrzeń, która w koszykówce, piłce ręcznej czy Socca jest mocno ograniczona.

Skąd u pana zainteresowanie innymi dyscyplinami i czerpanie z nich inspiracji?

Moje pokolenie uprawiało dużo sportu na podwórkach i w szkole. Praktykowaliśmy wiele dyscyplin, a w dzieciństwie miałem bliski kontakt m.in z koszykówką czy piłką ręczną. Z tych dyscyplin mogą czerpać zarówno piłka nożna czy Socca. W Hiszpanii poznałem wielu trenerów futsalu, którzy mocno inspirowali się właśnie tymi dyscyplinami sportu.

Czy zgłaszają się do pana trenerzy z piłki 11-osobowej z prośbą o pomoc, pokazanie pewnych elementów z futsalu i socca?

Tak. Współpracuję z kilkoma klubami i akademiami. Jest coraz więcej trenerów, którzy widzą, że gry na małej przestrzeni i pewne elementy futsalu są doskonałym narzędziem wspierającym proces rozwoju młodego piłkarza.

rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Niedozwolone praktyki? Wieczysta pod lupą PZPN
Polacy poznali rywali na mundialu. Z ostatniego wrócili z medalem

Komentarze (0)