Grzegorz Kowalski (MKS Kluczbork): Wydaje się, że w przeciągu całego spotkania realizowaliśmy swoje założenia. Dolcan jest zdecydowanie zespołem od nas ogranym. Cały czas to frycowe płacimy. Mogliśmy się postarać o sprawienie niespodzianki, gdybyśmy trochę mniej emocjonalnie podeszli do sprawy i na zimno wykorzystali te szanse, jaki mieliśmy przy wyprowadzaniu kontrataków. Oczywiście świadomie oddaliśmy pole gry Dolcanowi, gdyż nie byliśmy w stanie prowadzić otwartej gry z taką drużyną. Każdy punkt dla nas jest ważny i jednak bardziej żałujemy tej straconej bramki niż cieszymy się ze zdobytego punktu.
Marcin Sasal (Dolca Ząbki): Pozytywne z tego wszystkiego jest to, że nie przegraliśmy. Jeżeli bramkarz jest najlepszym graczem w drużynie, to trudno o zwycięstwo. Widać, że jesteśmy zmęczeni maratonem, który został nam zafundowany. Mam na myśli terminarz rozgrywek ligowych i Pucharu Polski. Przez ostatni miesiąc graliśmy sobota-środa-sobota. Cieszę się, że mecz z Pogonią został przełożony, ponieważ mamy teraz dziewięć dni odpoczynku. Nie szło nam już w poprzednim meczu w Nowym Sączu i również w końcówce przeciwnik doprowadził do 2:2. Byliśmy dzisiaj faworytem, nie lubimy tak grać i nie lubimy jak się zespół cofnie. Dzisiaj waliliśmy głową w mur. Trzy główki Maćka Tataja w pierwszej połowie i zero strzałów z dystansu. Nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na dobrze zorganizowanego przeciwnika. Nabraliśmy tego doświadczenia, ale byliśmy także kiedyś w takiej sytuacji, że mieliśmy po 11. meczach 6 punktów. Potrafiliśmy później jednak utrzymać się w lidze.