Sebastian Kowalczyk rozpoczął grę w Legnicy od spektakularnego pudła i zmarnowania wielkiej sytuacji podbramkowej, ale nie potrzebował dużo czasu na nastawienie celownika. Dwa gole strzelił z rzutów karnych, a trzeciego dorzucił z linii pola karnego po podaniu Jakuba Bartkowskiego. Do tego asystował przy bramce Kamila Grosickiego.
- To mój pierwszy hat-trick w ekstraklasie. Jeśli chodzi o naszą drużynę, to ostatnio ligowego hat-tricka udało się strzelić Adamowi Frączczakowi. Można powiedzieć, że zapisałem się na kartach historii. To dla mnie dodatkowy powód do dumy - mówi Sebastian Kowalczyk.
Portowcy przerwali serię trzech meczów bez zwycięstwa. Pogoń wygrała zasłużenie 4:2, choć ponownie nie uniknęła karygodnych pomyłek w obronie. Po przerwie zdominowała beniaminka i stopniowo odbierała mu ochotę do walki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporce: stadiony świata. Tego gola można oglądać bez końca
- Plan na ten mecz był tylko jeden. Powtarzaliśmy sobie w drodze do Legnicy, że w starciu z Miedzią będzie liczyć się tylko zwycięstwo. Zależało nam na zdobyciu kompletu punktów także dlatego, że ostatnio głównie remisowaliśmy - wspomina Kowalczyk.
- W przerwie w szatni Kamil Grosicki wygłosił fajne przemówienie. Powiedział, że musimy w drugiej połowie wywalczyć zwycięstwo i od tego momentu cały czas iść do góry. Wierzę, że wygraną z Miedzią zapoczątkujemy marsz w górę tabeli - dodaje pomocnik Pogoni.
Szczecinianie zagrają w tym roku jeszcze mecze ligowe z Górnikiem Zabrze i Radomiakiem, a także z Rakowem Częstochowa w Fortuna Pucharze Polski.
Czytaj także: Sześć goli na otwarcie kolejki w PKO Ekstraklasie. Pogoń wypiła nawarzone piwo
Czytaj także: Perfekcyjnie przymierzył. Efektowny gol w PKO Ekstraklasie