Derby Dolnego Śląska rozpoczęły niedzielne granie w PKO Ekstraklasie. Miedź chwilę przed półmetkiem w lidze znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Śląsk plasuje się w środku tabeli i zima we Wrocławiu raczej zapowiada się spokojnie.
Premierowa odsłona na kolana nie rzuciła. Żadna z drużyn nie zamierzała otwierać się przed rywalem. Stąd też obserwowaliśmy niewiele spięć pod bramkami.
Zaczęło się dobrze. W 7. minucie uderzał Angelo Henriquez, próba z pola karnego trafiła w obrońcę. Po chwili strzelał Koldo Obieta, ale bramkarz gości był na posterunku.
ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"
To, jak się później okazało, była najlepsza okazja w początkowej fazie gry. W kolejnych minutach piłkarze byli dość oszczędni w dawkowaniu emocji. Ciekawiej zrobiło się 35. minucie, kiedy dogranie z kornera Huberta Matyni omal nie wpadło za plecy Rafała Leszczyńskiego.
Gol przed przerwą jednak padł. W środku pola Jurich Carolina zagrał do Chuki. Ten źle przyjął piłkę, podbił ją sobie. Po chwili uderzył z woleja. Piłka nabrała rotacji i spadła za plecami Leszczyńskiego, który nawet się nie ruszył.
Po przerwie beniaminek PKO Ekstraklasy ruszył na rywala. Gospodarze oddali kilka uderzeń, ale były one niecelne lub też dobrze interweniował Rafał Leszczyński. Najbliżej gola był w 49. minucie Chuca, którego próba poszybowała tuż ponad bramką.
W końcu więcej z gry zaczął mieć Śląsk. Pierwszą groźną szansę goście wykreowali sobie w 57. minucie. Błąd popełniła defensywa Miedzi. Do piłki w polu karnym doszedł Petr Schwarz. Uderzenie z ok. ośmiu metrów poszybowało obok słupka.
Wrocławianie atakowali, ale to Miedź w 63. minucie powinna podwyższyć wynik. Po stracie piłki przez Konrada Poprawę Obieta zagrał do Luciano Narsingha. Ten znalazł się już przed bramkarzem. Próbę z ostrego kąta zatrzymał Leszczyński.
Ivan Djurdjević w 67. minucie przeprowadził trzy zmiany. Goście przeważali, ale długo nie byli w stanie poważniej zagrozić Mateuszowi Abramowiczowi. Dopiero kwadrans przed końcem w zamieszaniu uderzał Daniel Gretarsson, piłkę sprzed linii bramkowej wybił Nemanja Mijusković.
W końcówce Śląsk zamknął Miedź w okolicach pola karnego gospodarzy. Przyjezdni w szesnastkę piłkę, to był ich sposób na zaskoczenie defensywy legniczan. Beniaminek jednak wychodził cało z opresji.
Do remisu mógł doprowadzić w 89. minucie rezerwowy Erik Exposito. Po dograniu z lewej strony strzał głową z siedmiu metrów przeleciał tuż obok słupka. Lepszej okazji goście sobie nie stworzyli i derby Dolnego Śląska wygrała Miedź Legnica.
Miedź Legnica - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)
1:0 - Chuca 43'
Składy:
Miedź Legnica: Mateusz Abramowicz - Hubert Matynia, Jurich Carolina, Szymon Matuszek, Nemanja Mijusković, Michael Kostka - Santiago Naveda, Chuca - Koldo Obieta (74' Olaf Kobacki), Luciano Narsingh (69' Maxime Dominguez) - Angelo Henriquez (90+3' Jon Aurtenetxe).
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski (74' Patryk Janasik), Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Daniel Leo Gretarsson, Victor Garcia (67' Michał Rzuchowski) - Patrick Olsen, Petr Schwarz (67' Dennis Jastrzembski) - John Yeboah, Caye Quintana (77' Adrian Łyszczarz), Nahuel Leiva (67' Erik Exposito).
Żółte kartki: Mijusković, Dominguez, Matuszek, Henriquez (Miedź) oraz Olsen (Śląsk).
Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
Czytaj także:
Maciej Stolarczyk: Musimy to przełknąć
Cztery gole w derbach Śląska. Czwarty raz Ruchu Chorzów