Igor Sypniewski trafił do Szwecji z greckiego klubu Kallithea GS. Na początku 2003 roku zaczął pokazywać swoje umiejętności w Halmstads BK. Zanotował 10 bramek w 21 meczach. Polski napastnik został następnie ściągnięty do Malmoe FF i podpisał trzyletni kontrakt. Jednak w trakcie rozgrywek zwolniono go po tym, jak odmówił udziału w treningu.
Po wypożyczeniu do Trelleborgs FF i ostatnim pobycie w Bunkeflo reprezentant Polski opuścił szwedzki futbol i zakończył karierę. W międzyczasie zaliczył jeszcze udany powrót do ŁKS-u Łódź.
W szwedzkich sportowych mediach śmierć polskiego piłkarza to temat numer jeden. Miejscowi eksperci ciepło wypowiadają się o Sypniewskim, biorąc pod uwagę elementy czysto piłkarskie. Nazywają go "kultowym piłkarzem". Z drugiej strony każdy wie, że Polak mógł ze swoim potencjałem osiągnąć więcej.
- Przykro mi słyszeć informację o jego śmierci. Nie miał łatwego życia. Pamiętam go jako bardzo miłego człowieka, który szukał czegoś, co mogłoby sprawić, że poczuje się dobrze. Ale miał też problemy z uzależnieniem i psychiką - powiedział Tom Prahl, który współpracował z Sypniewskim w Malmoe (cytat: expressen.se).
Pod wrażeniem umiejętności Sypniewskiego był także Janne Andersson, który jest obecnie selekcjonerem reprezentacji Szwecji. Andersson współpracował z Polakiem w Halmstads BK.
- Miał okres, w którym śmiem twierdzić, że utrzymywał wysoką klasę międzynarodową. Dotyk, krok, umiejętność wykańczania akcji - mówi Andersson, cytowany przez aftonbladet.se.
Szkoleniowcowi wtóruje Olof Persson, który grał z Sypniewskim w Malmoe. Jednocześnie podkreśla, że dało się zauważyć, iż Polaka nękają jakieś problemy.
- Cholernie smutna historia. W swoich najlepszych momentach był fantastycznym zawodnikiem na boisku. Miał klasę międzynarodową w swoim przyśpieszeniu i finiszach akcji. Był o poziom wyżej niż reszta z nas, kiedy był w swojej najlepszej formie. Można było to zobaczyć - powiedział Persson dla aftonbladet.se.
Igor Sypniewski zmarł w nocy z czwartku na piątek. Miał 47 lat. 10 listopada obchodziłby 48. urodziny.
Czytaj także:
Polak dostał pracę marzeń. Nie dotrwał do końca kontraktu