Mundial niespodzianek. Anglicy na zaciągniętym hamulcu, kolejny faworyt traci punkty

Po strzelaninie i bardzo wysokim zwycięstwie z Iranem, tym razem reprezentacja Anglii została zmuszona do zabawy w kruszenie amerykańskiego betonu. Okazał się zbyt twardy, faworyt z Anglii musi się więc pogodzić z chłodem nieoczekiwanego prysznica.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Piłkarze podczas meczu Anglia - USA WP SportoweFakty / Noushad Thekkayil / Na zdjęciu: Piłkarze podczas meczu Anglia - USA.
Z Kataru Paweł Kapusta

Przeplatają się podczas trwającego mundialu mecze bardzo dobre z bardzo słabymi, ale trzeba oddać, że ten turniej potrafi nieźle zaskoczyć. Jego nieprzewidywalność to na pewno dla postronnego kibica duży plus i wsparcie dla emocji. Punkty zdążyli już stracić Argentyńczycy, Niemcy, Holendrzy, a teraz dołączyli do nich Anglicy.

Na ich grę, najczęściej rzecz jasna, mając w pamięci choćby ostatnie wielkie turnieje bądź eliminacje, patrzy się z ogromną przyjemnością. I już w meczu z Iranem w pierwszej katarskiej kolejce pokazali moc ogromną, w zasadzie zdmuchnęli rywali z trawy i pokazali, że będą się tu liczyć w walce o najwyższe laury.

W piątek goli nie mieliśmy okazji zobaczyć, ale mecz był naprawdę niezły. Mało kto się chyba spodziewał, że Amerykanie będą w stanie stawić tak zaciekły opór. Ba, były momenty, że przewyższali faworyta - kreowali dogodniejsze okazje, trafili nawet w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Pickforda. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 0:0, co musiało schłodzić gorące, angielskie głowy. Piłkarzy żegnało głośne buczenie trybun. Nadzieje kibiców na sukces są bowiem duże.

ZOBACZ WIDEO: Michał Pazdan typuje skład na Arabię Saudyjską. "Wtedy jest łatwiej"
Krok po kroku, rok po roku

Był taki moment w historii angielskiej piłki, który wstrząsnął tamtejszym sportowym środowiskiem. To Euro 2008, gdy reprezentacja okazała się zbyt słaba, by w ogóle na mistrzostwa do Austrii i Szwajcarii polecieć. Przepadli w eliminacjach, ale co ważne - wywołało to powszechną dyskusję o stanie tamtejszego futbolu, a w konsekwencji - reformę, która przyniosła niewiarygodne wręcz efekty.

W dużym skrócie - federacja postanowiła zreformować system szkolenia, zaczęto odchodzić od topornego, siłowego stylu, bardzo w przypadku reprezentacji Anglii charakterystycznego. Efektem, wytworem nowego już systemu są właśnie piłkarze, którzy zjawili się w Katarze. To już zupełnie inny typ zawodnika.

Od wspomnianego momentu granicznego, z roku na rok, z turnieju na turniej Synowie Albionu pokazują coraz lepszą grę, prowadzącą do coraz lepszych wyników. Po katastrofie z 2008 roku zaliczali występy w kratkę, wciąż niezadowalające, przeważnie odpadali tuż po wyjściu z grupy (RPA, Polska i Ukraina, Francja), ale wycieczka w dobrym kierunku w końcu przyniosła świetne efekty. Pierwszy: skuteczną, barwną grę na mundialu w Rosji, skończonym przez zespół Garetha Southgate'a na czwartym miejscu (przegrali na tamtych MŚ dwa razy z tą samą ekipą - Belgią, w grupie i w meczu o 3. miejsce). Drugi: trzy lata później, podczas przesuwanego Euro, wielki finał turnieju. Wprawdzie przegrany z Włochami, co długo później odchorowywali, ale jednak finał. Do Kataru przylecieli z wielkim apetytem.

Frekwencja większa niż pojemność

Piątkowy mecz wzbudził ogromne zainteresowanie. Spotkanie rozgrywane było na najbardziej oddalonym od Dauhy stadionie Al-Bayt w Al-Khor, ale 67-tysięcznik został wypełniony szczelnie (organizatorzy pochwalili się nawet, jak to mieli już wcześniej w zwyczaju, że na trybunach pojawiło się więcej ludzi, niż wynosi oficjalna pojemność), trudno było znaleźć puste krzesełka, co w przypadku innych meczów mundialu nie stanowiło wielkiego kłopotu.

Oficjalnie mówiło się, że do Kataru przylecieć ma około 5 tysięcy kibiców z Anglii, jednak wielką niewiadomą było, ile wejściówek na mecze ekipy Garetha Southgate'a wykupią posiadacze brytyjskich paszportów, którzy mieszkają w regionie. A jest ich niemało, bo szacuje się, że to aż 100 tysięcy. I faktycznie, kibiców angielskich było na stadionie zdecydowanie więcej, niż wspomniane 5 tysięcy. Anglicy to kibice bardzo barwni, charakterystyczni. I było już o nich głośno podczas tego turnieju. Na przykład dwóch z nich na pierwszy mecz grupowy wybrało się przebranych za rycerzy udających się na krucjatę... Nic dziwnego, że na bramce pod stadionem mieli spory kłopot z wejściem na trybuny.

Co ciekawe, w piątek Amerykanie nie odstawali na trybunach i urządzili sobie za jedną z bramek naprawdę głośny kocioł. I na końcu - to oni mieli więcej powodów do radości.

Ostatni mecz grupowy reprezentacja Anglii rozegra we wtorek z Walią. Stany Zjednoczone zagrają z Iranem.

Zobacz także:
Szczęsny będzie żałował tych słów. "Piłkarska mowa nienawiści"
Dramat gwiazdy mundialu. Boisko opuścił na noszach

Wszystkie mecze obejrzysz na TVP 1 w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy według Ciebie reprezentacja Anglii zdobędzie mistrzostwo świata w Katarze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×