Reprezentacja Polski po 36 latach oczekiwania zameldowała się w fazie pucharowej mistrzostw świata. W kraju wielkiej radości jednak nie ma i okazuje się, że kiepski styl kadry nie jest obecnie największym zmartwieniem. Wokół reprezentacji pojawiła się fatalna atmosfera.
Przypomnijmy, że Wirtualna Polska ustaliła, iż premier Mateusz Morawiecki obiecał reprezentacji Polski ogromną premię, wynoszącą co najmniej 30 milionów złotych za wyjście z grupy. Ta decyzja była krytykowana przez opinię publiczną, a sami piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym mieli "dzielić łupy" jeszcze podczas mundialu w Katarze.
Ostatecznie premii nie dostaną, a trafi ona na specjalny fundusz PZPN, który ma odpowiadać za rozwój piłki nożnej w Polsce (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: "Lewandowski krzyczał do Krychowiaka". Wymowna sytuacja w meczu z Francją
W międzyczasie portal meczyki.pl informował, że między prezesem organizacji Cezarym Kuleszą a selekcjonerem Czesławem Michniewiczem nastąpił konflikt. Kulesza miał za złe to, że piłkarze i trener za jego plecami negocjowali z premierem ewentualną premię za wyjście z grupy.
Teraz okazuje się, że to nie koniec spraw, które dyskredytują Michniewicza w oczach Kuleszy. Interia informuje, że prezesowi PZPN nie spodobał się fakt, iż przez kilka dni w hotelu kadry przebywały rodziny zawodników, co miało ich dekoncentrować. W dodatku Kulesza miał poprosić selekcjonera, aby bliscy piłkarzy przenieśli się do innego hotelu. Michniewicz nie wykonał jednak tego polecenia.
Ponadto Kulesza ma również zastrzeżenia, co do powrotu kadry do kraju. Mowa dokładnie o tym, że na lotnisku w Warszawie pojawiło się tylko 14 z 26 reprezentantów kraju, na co pozwolił Michniewicz. Nieobecni po prostu rozjechali się po świecie.
Kontrakt Czesława Michniewicza wygasa 31 grudnia 2022 roku. Niebawem prezes PZPN będzie musiał podjąć decyzję dot. przyszłości selekcjonera. Coraz więcej wskazuje na to, że wkrótce znów dojdzie do zmiany na stanowisku.
Czytaj także:
PZPN i reprezentacja. "Działacze gaszą pożar benzyną" [OPINIA]