Walka z kompleksem kształtowała lidera Francji

Getty Images / Khalil Bashar/Jam Media / Na zdjęciu: Dayot Upamecano
Getty Images / Khalil Bashar/Jam Media / Na zdjęciu: Dayot Upamecano

Jako dziecko był obiektem drwin ze strony rówieśników. Dziś każdy z jego prześladowców może się przechwalać, że chodził z nim do szkoły. Dayot "Jąkała" Upamecano w środę zagra z Francją o finał mundialu w Katarze.

Dayot Upamecano przyszedł na świat w normandzkim Evreux. W swojej rodzinie, wraz z czterema siostrami i bratem, stanowi pierwsze pokolenie związane od dzieciństwa z Francją.

Jego rodzice trafili do Europy z Gwinei Bissau. Po latach, kiedy stał się topowym obrońcą w Europie, opowiada bez skrępowania o problemie z jąkaniem się, mimo to gorzko wspomina ten czas z dzieciństwa.

- To było trudne. W szkole zawsze bałem się cokolwiek powiedzieć, ponieważ myślenie zajmowało mi trochę czasu, a inne dzieci nabijały się ze mnie - mówi Dayot Upamecano w rozmowie z klubowym magazynem "51" Bayernu Monachium.

ZOBACZ WIDEO: Miss Euro ma specjalną wiadomość do polskich piłkarzy. Dołączyła takie nagranie

- To bolało, ale zawsze powtarzałem sobie, że muszę po prostu mówić i nie dać się irytować. Ci ludzie nie będą mieć wpływu na moje życie w przyszłości. Stopniowo to ustało. Często chodziłem też do logopedy. Dziś mówię wszystkim dzieciom, które jąkają się, że nigdy nie muszą się tego wstydzić - dodaje reprezentant Francji.

Upamecano wychował się w dzielnicy La Madeleine, która jest zamieszkała przez wielu afrykańskich imigrantów. Obecnie jest jej dumą i ambasadorem, a drogą do większego świata była piłka nożna. - Graliśmy godzinami bez przerwy i mogłem to robić wiecznie. Graliśmy jako dzieci oraz nastolatkowie na betonie. Nie było tam sędziego, dlatego bywało ostro. Do teraz mam blizny na kolanach - wspomina Upamecano.

Obrońca nie był produktem jednej z dużych francuskich akademii. W klubie Evreux z rodzinnego miasta grał do wieku 15 lat. Do juniorskiej reprezentacji Francji dostał się z FC Valenciennes, a od 2015 roku znalazł się pod skrzydłami austriackich oraz niemieckich klubów. Cała seniorska kariera Dayota Upamecano jest związana z zespołami spoza Francji.

- Jeżeli chcesz wygrać, musisz być w stanie znieść ból. Zawsze chcieliśmy wygrywać jako dzieci. To było dla nas ważne na koniec dnia. To ukształtowało mnie. Od tego czasu jestem bardzo silny psychicznie - mówi Upamecano.

W dwa lata do lidera

To, że Dayot Upamecano nie zagrał w żadnym z dużych klubów Ligue 1, nie oznacza, że był piłkarzem zapomnianym przez francuski system szkolenia. Wręcz przeciwnie, jego rozwój był obserwowany od nastolatka. Grał w zespole narodowym do lat 16, nie ominął żadnej późniejszej kadry juniorskiej i młodzieżowej.

Selekcjoner Didier Deschamps powołał obrońcę do seniorskiej kadry w 2020 roku i pozwolił mu zadebiutować we wrześniu tego samego roku. Było to przed piłkarskim lockdownem, który spowodował przesunięcie mistrzostw Europy na 2021 rok. Piłkarz Bayernu Monachium jest na pierwszym mundialu, ale od razu nie w roli wchodzącego do kadry, a jednego z liderów zespołu.

- Nie wiem, czy pasuję na lidera, ale nie powiem, że jestem nieśmiały. Ludzie często mylą nieśmiałość ze spokojem. Po prostu dwa razy myślę zanim coś odpowiem. To dlatego, że nie chcę powiedzieć niczego głupiego i to wszystko - opowiada 24-letni piłkarz.

Informacja o możliwej absencji Upamecano w półfinale mundialu na pewno nie była w smak Francuzom. Z powodu problemu zdrowotnego opuścił treningi w poniedziałek i we wtorek, a przyczyną przeziębienia miała być wszechobecna w Katarze klimatyzacja.

Upamecano grał we wszystkich zwycięskich meczach Francji w katarskim turnieju. W czasie jedynego przegranego z Tunezją odpoczywał. Trójkolorowi jeszcze nie zachowali czystego konta, ale że znacznie więcej goli strzelają niż tracą, to pojedyncze potknięcia przechodzą bez konsekwencji. Półfinał z Marokiem rozpocznie się w środę o godzinie 20.

Czytaj także: Wzburzenie na konferencji Brazylijczyków. Zobacz, co się stało
Czytaj także: Były reprezentant apeluje do Lewandowskiego. "Chcę zobaczyć kapitana, nawet pod palmą z wakacji"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty