To był finał marzeń! Argentyna wygrywa po horrorze!

Getty Images / Julian Finney / Lionel Messi
Getty Images / Julian Finney / Lionel Messi

Dokonał tego. Leo Messi zdobył ostatnie trofeum, którego brakowało mu w karierze i już nigdy nie będzie w cieniu Diego Maradony. Argentyna ograła Francję dopiero po rzutach karnych i ma trzecie złoto na mundialu, a pierwsze od 36 lat!

[b]

Z Kataru Mateusz Skwierawski[/b]

Na stadionie w Lusail grała tylko jedna drużyna. Z Francją było źle. Didier Deschamps patrzył w pusty punkt rozmawiając ze swoim asystentem. Nie poznawał własnego zespołu. Dwóch czołowych zawodników ściągnął z boiska jeszcze przed przerwą. Olivier Giroud i Ousmane Dembele byli mocno zaskoczeni, gdy sędzia techniczny wyświetlił ich numery, i choć wolno, to zeszli do szatni. Deschamps mógł zawołać na ławkę jeszcze kilku innych graczy, nawet Kyliana Mbapper czy Antoine'a Griezmanna. Argentyna dawno nie grała z taką swobodą na tym mundialu.

Zaczęło się od bezmyślnego zachowania Dembele. Skrzydłowy nie miał szans zatrzymać Angela Di Marii, ale za francuskim piłkarzem byli jeszcze koledzy z obrony. Dembele podstawił jednak nogę rywalowi i Szymon Marciniak nie miał wątpliwości, jeszcze w tej samej sekundzie wskazał na rzut karny.

Był to piąty karny, do którego Messi podchodził w obecnych mistrzostwach, ale poprzednie nie miały w tym momencie żadnego znaczenia. Prawdopodobnie ta jedenastka ważyła dla niego najwięcej w karierze. Pewnie też dlatego, że mogła zdecydować o wygraniu ostatniego trofeum, którego nie zdobył dotąd w profesjonalnej piłce.

Messi mówił po wygranej w półfinale, że zrobi wszystko, by jego drugi finał w karierze wyglądał inaczej niż w 2014 roku (porażka z Niemcami). A przecież zapowiedział, że w następnych mistrzostwach świata już nie zagra.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie Lewandowskiego hitem sieci. Kapitan nie próżnuje

Jeżeli te wszystkie chwile właśnie przemykały Messiemu przed oczami, to bramka Hugo Llorisa mogła zrobić się dla niego tak mała, że aż niewidoczna. Nawet powinna, bo Messi przez 17 lat gry w reprezentacji czuł wręcz nacisk powtórzenia sukces Diego Maradony z 1986 roku. Byłaby to niezwykle smutna historia, gdyby geniusz futbolu obecnych czasów już na zawsze został w swoim kraju wielkim przegranym.

Stąd głęboki oddech, nisko opuszczony wzrok i wyciszenie. Tak wyglądały ostatnie chwile Messiego przed kopnięciem, które właśnie w jakiś sposób go naznaczy.

I mając ten cały bagaż na plecach, opaskę kapitańską na ręku i stadion własnych, roztańczonych kibiców, Messi strzelił tak, jakby właśnie bawił się z synem na podwórku - lekko, zaczepnie, żeby mu nie było smutno, że tata trafił do bramki.

To był techniczny i bardzo spokojny strzał w kierunku prawego słupka. Za chwilę Messi jechał na kolanach po murawie, a po kilku sekundach nie było go nawet widać. Cała drużyna rzuciła się na niego z radości.

Argentyńscy piłkarze grali z niesamowitym zaangażowaniem. Zabiegali Francuzów. Mistrzowie świata jakby przestraszyli się agresywnych wejść rywali. To było szaleństwo i ekstaza graczy w błękitno-białych strojach. Ale też mądrość i spokój.

Było to widoczne przy drugiej bramce. Leo Messi świetnym podaniem na własnej połowie rozpoczął kontratak. Po chwili Alexis Mac Allister pędził sam na pole karne, mógł strzelać, ale podał jeszcze do Di Marii.

Gracz Juventusu po wyjściu Argentyny z fazy grupowej miał problemy zdrowotne. Opuścił dwa mecze, z Holandią zagrał tylko osiem minut. Ale na finał był gotowy i znalazł się w pierwszym składzie. Gdy po pół godzinie spotkania musiał powiększyć przewagę bramkową nad Francją, nie zawiódł. Pewnym strzałem z bliska pokonał Llorisa.

Ten mecz długo wyglądał tak samo. Argentyna miała przewagę, ale dziesięć minut przed końcem coś przypomniało się Kylianowi Mbappe. Gwiazdor PSG po meczu z Polską był bardzo konkretny. Przyznał, że ma obsesję na punkcie mistrzostw świata i tylko jedno się dla niego liczy - wygranie mundialu po raz drugi z rzędu.

I w końcu, po osiemdziesięciu minutach statystowania, Mbappe wziął się do roboty. Jak już ruszył, to nie dało się go zatrzymać.

Szymon Marciniak ponownie wskazał na jedenasty metr. Randal Kolo Muani wyprzedził Nicolasa Otamendiego i został przez niego sfaulowany w polu karnym. Kylian Mbappe stanął w tym samym miejscu, co Messi przed przerwą. I też wytrzymał ciśnienie. Golem na 1:2 podłączył swoją drużynę do prądu.

A za chwilę, tuż po bramce kontaktowej, doprowadził do wyrównania! To się nie miało prawa stać - takie emocje zdradzały twarze argentyńskich piłkarzy. Po szybkiej wymianie podań Mbappe z Thuramem, napastnik uderzył z woleja. Emiliano Martinez jeszcze odbił piłkę rękawicą, ale ta i tak wpadła do jego bramki.

Mieliśmy dogrywkę, w której szalał Lautaro Martinez. Gracz Interu rozczarował na tych mistrzostwach. Podobno dlatego, bo kilka zmarnowanych sytuacji podcięło mu skrzydła. Faktycznie, można było odnieść wrażenie, że nie jest sobą w Katarze. W dogrywce nie wykorzystał dwóch świetnych okazji. Ale przy decydującym golu miał bardzo duży udział.

Jego strzał z woleja znokautował Hugo Llorisa. Francuski bramkarz nie zdołał podnieść się z murawy, i Messi z bliskiej odległości też uderzył z całej siły. Sytuację ratował jeszcze Jules Kounde, wybijał piłkę, ale zrobił to już za linią bramkową. Szymon Marciniak pokazał na środek boiska, Messi pobiegł do kibiców, rezerwowi ruszyli w jego stronę.

Tylko, że to wcale nie był koniec. Gdy Gonzalo Montiel zablokował uderzenie rywala ręką we własnym polu karnym, Kylian Mbappe znowu pocałował piłkę przed wykonaniem jedenastki. I znowu strzelił bardzo pewnie.

Do rzutów karnych mogło nie dojść. Randal Kolo Muani miał szansę przyćmić hat trick Mbappe. Na minutę przed końcem dogrywki gracz Eintrachtu wyszedł sam na sam z Martinezem, ale bramkarz świetnie obronił jego strzał nogami.

W serii karnych nie zawiedli liderzy - Mbappe i Messi. Koledzy z szatni PSG znowu pewnie wykonali jedenastki. Ale Kingsley Coman i Aurelien Tchouameni nie wytrzymali presji. Martinez tańczył po obronionej jedenastce, a za chwilę cieszyła się cała drużyna.

Dokonał tego - Leo Messi zdobył ostatnie trofeum, którego brakowało mu w karierze. Już nigdy nie będzie w cieniu Diego Maradony. A Argentyna ma trzecie złoto na mundialu i pierwsze od 36 lat!

Argentyna - Francja 3:3 po dogrywce (2:0) 4:2 w rzutach karnych
1:0 - Lionel Messi 23' rzut karny
2:0 - Angel Di Maria 36'
2:1 - Kylian Mbappe 80' rzut karny
2:2 - Kylian Mbappe 81'
3:2 - Leo Messi 109'
3:3 - Kylian Mbappe 118' rzut karny

Rzuty karne:
0:1 Kylian Mbappe
1:1 Leo Messi
1:1 Kingsley Coman (obrona)
2:1 Paulo Dybala
2:1 Aurelien Tchouameni (pudło)
3:1 Leandro Paredes
3:2 Randal Kolo Muani
4:2 Gonzalo Montiel

Argentyna: Damian Martinez - Cristian Romero, Nahuel Molina (91. Gonzalo Montiel), Nicolas Tagliafico, Nicolas Otamendi, Alexis Mac Allister, Enzo Fernandez, Rodrigo De Paul (102. Leandro Paredes), Angel Di Maria (64. Marcos Acuna), Julian Alvarez (102. Lautaro Martinez), Lionel Messi.

Francja: Hugo Lloris - Dayot Upamecano, Jules Kounde, Raphael Varane, Theo Hernandez (71. Kingsley Coman), Adrien Rabiot (95. Youssouf Fofana), Aurelien Tchouameni, Antoine Griezmann (71. Eduardo Camavinga), Kylian Mbappe, Olivier Giroud (41. Randal Kolo Muani), Ousmane Dembele (41. Marcus Thuram).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty