Na przestrzeni ostatnich lat wielu osobom afrykańskie reprezentacje na wielkich turniejach kojarzyły się z kłótniami pomiędzy członkami zespołu. Marokańczycy podczas tegorocznych mistrzostw świata pokazali, że można spokojnie zajść daleko, ale inaczej było w kameruńskiej kadrze.
Andre Onana przed startem turnieju wydawał się pewniakiem do gry w pierwszym składzie i w meczu inaugurującym zmagania Kamerunu na mundialu rzeczywiście wyszedł w podstawowej jedenastce. W kolejnych dwóch meczach nie pojawił się na boisku, co mogło bardzo mocno zaskakiwać.
Okazało się, że było to pokłosiem konfliktu z selekcjonerem drużyny narodowej, Rigobertem Songiem. Podłożem kłótni między tą dwójką miał być styl gry reprezentacji, który nie odpowiadał bramkarzowi. Teraz mamy efekty nieporozumienia, które skonfliktowało obu panów.
Bramkarz Interu Mediolan oficjalnie ogłosił w swoich mediach społecznościowych, że kończy karierę reprezentacyjną. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że mówimy o 26-letnim zawodniku, który ma jeszcze wiele lat gry na najwyższym poziomie przed sobą. Aczkolwiek obecnie wygląda na to, że jego licznik gier w kadrze zatrzyma się na 34 meczach.
Jednocześnie nie możemy wykluczyć, że golkiper za jakiś czas wróci do gry w narodowych barwach. Może się to wydarzyć, gdy odejdzie selekcjoner, ale obecnie szef kameruńskiej federacji piłkarskiej, Samuel Eto'o, trzyma stronę trenera i niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić.
Czytaj też:
Pogoń nie goni Rakowa? "Realizm"
Puchacz może wylądować w topowej lidze
ZOBACZ WIDEO: Szymon Marciniak w świetnym humorze. Tak rozśmieszał dziennikarzy