W szerokiej kadrze reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata 2022 znalazło się 47 zawodników, choć Czesław Michniewicz mógł umieścić na wstępnej liście nawet 55 nazwisk. Kibice mogli być nieco zaskoczeni w momencie, w którym selekcjoner ogłosił ostateczny skład na turniej.
Biało-Czerwoni pożegnali się z turniejem po porażce 1:3 z Francją w 1/8 finału, a szkoleniowiec w czterech meczach skorzystał z usług 21 piłkarzy. Epizodyczne role odegrali Artur Jędrzejczyk, Jan Bednarek, Karol Świderski, Krzysztof Piątek, Michał Skóraś, Damian Szymański i Karol Świderski.
Pierwotnie w 26-osobowym składzie uwzględniony został Bartłomiej Drągowski. Tuż przed wylotem do Kataru golkiper Spezii Calcio doznał koszmarnej kontuzji, przez co Michniewicz musiał szukać alternatywnych rozwiązań. Padło na Kamila Grabarę mającego na koncie tylko jeden występ z orzełkiem na piersi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
Grabara został doceniony za świetne występy w barwach FC Kopenhaga na poziomie Ligi Mistrzów. Bramkarz zdążył przyzwyczaić kibiców do kontrowersyjnych wypowiedzi. Zanim został dowołany do kadry w trybie awaryjnym, w jednym z wywiadów żartował, że będzie wspierał także reprezentację Danii, z czego musiał się potem tłumaczyć (więcej TUTAJ).
Zgodnie z przewidywaniami, Michniewicz postawił na Wojciecha Szczęsnego i w związku z tym Grabara nawet nie powąchał murawy. To samo dotyczy Łukasza Skorupskiego. Związany z Bologną bramkarz musiał pogodzić się z rolą zmiennika.
Doświadczony zawodnik od wielu lat jest regularnie powoływany do drużyny narodowej, natomiast nie ma większych szans w walce o miejsce w podstawowym składzie. Od czasu debiutu w 2012 roku, Skorupski rozegrał osiem spotkań na arenie międzynarodowej.
Podczas treningów selekcjoner miał do dyspozycji czterech bramkarzy. Niezgłoszony do turnieju finałowego MŚ 2022 Kacper Tobiasz poleciał do Kataru na specjalne życzenie Michniewicza i mógł z bliska przyglądać się bardziej doświadczonym kolegom. Filar warszawskiej Legii był traktowany jako melodia przyszłości.
Na mundial pojechało tylko czterech nominalnych środkowych obrońców, w tym Mateusz Wieteska. Chwalony za grę we francuskim Clermont Foot 63 defensor wygrał rywalizację między innymi z Pawłem Dawidowiczem.
Michniewicz doskonale zna możliwości Wieteski. Poza nim trener zaprosił do Kataru jeszcze dwóch graczy, z którymi współpracował przy Łazienkowskiej (Jędrzejczyk i Tobiasz). Jak się okazało, były zawodnik Legii nie ma jednak najwyższych notowań. Selekcjoner przeważnie stawiał na parę Kamil Glik - Jakub Kiwior.
Robert Gumny był jednym trzech prawych obrońców wśród zawodników powołanych na mistrzostwa świata, przy czym Bartosz Bereszyński był przewidywany do gry na lewej flance. Matty Cash miał zagwarantowane miejsce w polskiej "jedenastce".
Klubowy kolega Rafała Gikiewicza jesienią był wyróżniającą się postacią FC Augsburg w Bundeslidze. Jeśli chodzi o występy w reprezentacji Polski, Gumny jeszcze będzie musiał poczekać na swoje pięć minut.
Gumny, podobnie jak Szymon Żurkowski, mógł zaprezentować swoje umiejętności na stadionie Legii w meczu towarzyskim z Chile (1:0). Drugi z wymienionych zagrał w pełnym wymiarze czasowym i zebrał najniższe noty spośród wszystkich kadrowiczów. Tym meczem środkowy pogrzebał swoje szanse na grę w Katarze.
Żurkowski został powołany na kredyt i musi zmienić barwy klubowe, by znaleźć się w planach kolejnego selekcjonera na eliminacje Euro 2024. Jego przygoda z Fiorentiną powoli dobiega końca (więcej TUTAJ).