Kibice "The Blues" przeżywają ostatnio bardzo trudne chwile. Ich Chelsea notuje potknięcie za potknięciem, co sprawia, że atmosfera wokół zespołu Grahama Pottera zaczyna coraz bardziej gęstnieć.
Złość fanów tego klubu dało się wyczuć 8 stycznia w Manchesterze, gdzie londyńczycy mierzyli się z "Obywatelami" w ramach trzeciej rundy Pucharu Anglii. Drużyna Pepa Guardioli szybko wypracowała wysoką przewagę, nie dając przy tym najmniejszych szans swoim przeciwnikom.
W pewnym momencie z sektora gości dało się usłyszeć skandowanie nazwiska Thomasa Tuchela, czyli byłego już trenera ekipy ze Stamford Bridge, z którym władze zdecydowały się zakończyć współpracę. Fani pozdrowili także dawnego właściciela "The Blues", czyli Romana Abramowicza. Nie trudno odgadnąć, co fani chcieli przekazać swym zachowaniem. Tęsknią za byłym szkoleniowcem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Presja na Potterze zdaje się rosnąć z każdym spotkaniem. Nie ma co się dziwić - jego podopieczni spisują się po prostu źle. Zresztą wystarczy spojrzeć na statystyki. Chelsea bowiem wygrała tylko jedno z siedmiu ostatnich spotkań, a to nie przystoi tak wielkiemu klubowi.
W obronie 47-latka stanął jednak Guardiola, który w jasnych słowach podzielił się swoją opinią. - Dajcie mu czas. Ja go nie potrzebowałem w Barcelonie, bo miałem tam Messiego - stwierdził hiszpański trener podczas konferencji prasowej.
Londyńczycy zajmują aktualnie dopiero 10. miejsce w tabeli Premier League. Ich strata do czołówki z każdym meczem staje się coraz wyższa. Aktualnie względem chociażby piątego miejsca (na pozycji tej znajduje się Tottenham) wynosi aż osiem punktów.
Kolejny chętny na Bellinghama. Gigant wkracza do gry
Chelsea wpadła pod rozpędzony pociąg. Manchester City mocny nawet bez liderów