Ważniejszego i bardziej prestiżowego meczu Szymon Marciniak nie będzie sędziował już nigdy. Finał mistrzostw świata to największe wyróżnienie dla arbitra.
- Czuję się mistrzem świata. Nie wszystkie decyzje były idealne, ale takie niewielkie pomyłki biorę w pakiecie w każdym meczu. W finale modlisz się, żebyś nie miał takiej decyzji, o której będzie rozmawiał cały świat - wyjaśnił Marciniak w piątkowym Hejt Parku w Kanale Sportowym.
Ważnych decyzji jednak nie brakowało. Pierwsza to rzut karny dla Argentyny po faulu Ousmane Dembele. - To jest prosta decyzja. Pierluigi Collina powiedział, że jeśli na trybunach jest tysiąc osób, to tysiąc stwierdzi, że jest rzut karny. Jeśli za kimś biegniesz i podstawiasz mu nogę, to jest to po prostu faul. Żaden Francuz nawet nie podszedł z pretensjami. Jedynie Hugo Lloris zapytał czy będę to sprawdzał. Później już się nie odezwał i wrócił na linię. Nawet nie było o czym dyskutować - przyznał Marciniak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Kolejną była żółta kartka dla Marcusa Thurama za próbę wymuszenia rzutu karnego. - Czułem, że Thuram odbije w lewo, a stałem centralnie za nim. Byłem super ustawiony w tej sytuacji. Kiedy gwizdnąłem, to byłem tak pewien swojej decyzji. Thuram? Zastanowił mnie, bo tylko się uśmiechnął, nawet nie chciał ze mną dyskutować i wybiegł z pola karnego - wspomina Marciniak.
Już po zakończeniu spotkania Francuzi mieli spore pretensje do Marciniaka, że ten uznał gola na 3:2, choć wówczas na boisku znajdowało się przy linii paru rezerwowych reprezentantów Argentyny. - Można tam postawić piętnastu policjantów. Czy to by coś dało? Nie bierzesz tego do siebie na poważnie. To są najwięksi z największych, a po meczu podeszli do mnie i nikt nie miał żadnych pretensji. To jest dla mnie ocena mojej pracy - podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE:
Newcastle rzuca wyzwanie gigantom. Walka o gwiazdę Serie A trwa
Raków Częstochowa rozbił pucharowego rywala Lecha Poznań!