Rywalizacja SSC Napoli z Juventusem zapowiadała się smakowicie. Był to absolutny hit włoskiej Serie A, bo przecież grał lider z wiceliderem, co zwiastowało świetny mecz. Jednak na murawie zobaczyliśmy różnicę klas, a neapolitańczycy zmiażdżyli swoich przeciwników nie pozostawiając im najmniejszych złudzeń.
Spotkanie skończyło się zwycięstwem Azzurrich aż 5:1 i w tym wyniku nie było żadnego przypadku. Gracze z południa Italii raz po raz rozrywali obronę Juve, a Wojciech Szczęsny praktycznie co chwilę musiał interweniować lub też wyjmować piłkę z siatki. Polak wpuścił pięć bramek, a to już dawno mu się nie przytrafiło.
Ostatni raz polski golkiper był pokonywany tyle razy w 2015 roku, gdy był jeszcze bramkarzem AS Romy. A dokładniej 24 listopada tamtego roku. Wtedy na Camp Nou rywalem rzymian była FC Barcelona. Katalończycy wygrali tamto starcie aż 6:1, a popis dało wtedy trzech wirtuozów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Bo przecież w ówczesnej Blaugranie szalał tercet złożony z Lionela Messiego, Neymara i Luisa Suareza. Każdy z nich miał swój wkład w tamtą wygraną. Napoli może nie dysponuje takim trójkątem, ale ma z przodu znakomity duet. Bo Victor Osimhen i Chwicza Kwaracchelia są w niesamowitej formie i znakomicie się uzupełniają.
Warto też dodać, że Szczęsnego ciężko winić o któregoś z wpuszczonych goli. Większe cięgi z pewnością zbiorą jego koledzy z linii defensywnej, którzy najzwyczajniej w świecie byli bardzo elektryczni. Najgorszy mecz w sezonie rozegrał Bremer, który był zamieszany w większość straconych bramek.
Czytaj też:
Plotki nt. przyszłości Zielińskiego
Jest faworyt do objęcia kadry