Zaraz po tym, gdy Czesław Michniewicz przestał być selekcjonerem reprezentacji Polski, nazwisko Jana Urbana wskoczyło na "giełdę" trenerów, którzy mogliby objąć kadrę. Urban ma duże doświadczenie w piłce klubowej, piłkarze często chwalili go za dobrą komunikację i umiejętność prowadzenia zespołu, a dodatkowo - od czerwca 2022 roku pozostaje bez pracy. Szkoleniowiec opowiada nam o swoich przemyśleniach na temat pracy z reprezentacją Polski. Mówi też, jaki typ trenera powinien przejąć kadrę.
Urban prowadził wcześniej Górnik Zabrze, Śląsk Wrocław, Lecha Poznań, Legię czy Osasunę Pampeluna. Z Legią zdobył m.in. dwa mistrzostwa Polski.
Mateusz Skwierawski: Był pan blisko objęcia kadry narodowej?
Nie, prezes się ze mną nie kontaktował.
ZOBACZ WIDEO: Świetny kandydat na selekcjonera kadry. Tylko nie ma telefonu
To pana zaskoczyło?
Miło, gdy ludzie mówią o człowieku w kontekście prowadzenia reprezentacji. To w jakimś stopniu potwierdza, że jest się w gronie kandydatów do pracy z kadrą. Fajna sprawa, ale bardzo spokojnie patrzyłem na to, co dzieje się dookoła mnie. Powiem tak: nie wiem dlaczego, ale byłem przekonany, że związek pójdzie w kierunku zatrudnienia trenera zagranicznego.
Cezary Kulesza powiedział wprost: selekcjonerem nie będzie Polak.
Ja jestem zwolennikiem polskiego trenera - i w polskiej piłce klubowej, i reprezentacyjnej. Dlaczego? Mieliśmy już wiele przykładów, że nie ma wielkiego "wow", gdy przychodzi do nas trener z obcego kraju. Oczywiście będę życzył selekcjonerowi jak najlepiej, a jeżeli rozwinie drużynę i poprawi wyniki, to już w ogóle super. Natomiast trudno mi w to uwierzyć. Na pewno opcja zagraniczna będzie również dużo więcej kosztować. Jeżeli płaci pan większą sumę za samochód, to liczy pan, że będzie jeździł zdecydowanie lepiej.
Chociaż w tym przypadku lepiej sięgać po zagraniczne auta.
Teraz już nawet nie posiadamy "swoich" samochodów. Kiedyś mieliśmy w kraju własne auta i tak jak polonezy, były całkiem popularne.
Rynek polskich trenerów też wymarł? Koncepcja ma być taka: selekcjoner z zagranicy wsparty przez polskiego asystenta.
Tak szeroko nie chcę w to wchodzić. Najważniejsze, żeby pomiędzy selekcjonerem, a jego asystentem była dobra współpraca, by nikt nie został nikomu narzucony. Dziś piłka nożna bazuje przede wszystkim na wyniku sportowym. Oczywiście wszyscy chcieliby, żeby gra wyglądała ładnie dla oka, ale przede wszystkim to wielki biznes. Za wejścia na wielką imprezę, a później wyniki w turnieju, federacje otrzymują wynagrodzenia. Jeżeli idziemy w tym kierunku, to znaczy, że poszukujemy lepszych rezultatów. I dlatego, bo uważamy, że mamy na tyle dobrych zawodników, by jeszcze większy sukces osiągnąć.
Tak jest?
Mam swoje przemyślenia, ale zachowam je dla siebie. Proszę mnie nie podpuszczać, bo za stary na to jestem. Żeby mówić o potencjale danego zespołu, trzeba mieć podstawę i argumenty, by czegoś wymagać. Jeżeli chce pan poznać odpowiedź, proszę prześledzić ostatnie wyniki naszej reprezentacji. Można wyciągnąć wnioski. To samo dzieje się w klubach - ocena potencjału jest często nieadekwatna do możliwości zespołu. Ale trzeba wymagać.
Na pewno czegoś więcej, niż walki o przetrwanie.
Mamy w reprezentacji zawodników, którzy potrafią zdecydowanie więcej pod względem ofensywnym niż pokazali to na ostatnich mistrzostwach świata. Ale z drugiej strony - jeżeli gramy, by osiągnąć określony plan, to też trzeba powiedzieć "brawo". Bo kto zagwarantuje nam, że w innym przypadku byśmy taki cel zrealizowali?
Nie ma jednak wątpliwości: kibic oczekuje ofensywnej piłki, która go zainteresuje. A to bardzo ważna rzecz. Biznes to jedno, ale gra się dla kibiców, którzy chcieliby mieć trochę przyjemności z oglądania meczu. Tylko tak można przyciągnąć fanów na trybuny.
Jakiego selekcjonera potrzebuje kadra? Z nazwiskiem, lubiącego grę ofensywną czy takiego, który potrafi złapać za ucho?
Z tym łapaniem za ucho to bym się wstrzymał. Śmiać mi się chciało, że spodobał nam się trener reprezentacji Arabii Saudyjskiej po tym, jak zrugał drużynę w szatni. Nie o to chodzi w dzisiejszej piłce. Wiem, że u nas jest często myślenie, że powinien przyjść człowiek, który złapie szatnie i nią ruszy. No nie. Później dziwimy się, że brakuje nam jednego czy drugiego.
Nie ma też większego znaczenia, czy dany szkoleniowiec trenował wcześniej reprezentację, czy ma nazwisko. Oczywiście, taki z doświadczeniem na arenie międzynarodowej ma lekką przewagę. Natomiast jeżeli wcześniej pracował z inną kadrą, to jednak otaczał się w innym kręgu kulturowym, zarządzał inną grupą ludzi, o innych umiejętnościach, przy innych wymaganiach. Zmian jest mnóstw.
Reprezentacja Polski to pana marzenie, cel?
Każdy trener w pewnym momencie kariery myśli, że gdyby taka szansa się przytrafiła, byłoby super.
Jest zawód, że prezes Kulesza nie zadzwonił?
Nie mam z tym żadnego problemu, ponieważ nie ode mnie to zależało. Dlatego nie będę się nad tym rozczulał.
Wraca pan na ławkę?
Tak samo jak w temacie reprezentacji: może tak? Choć tu akurat szansa jest większa, bo klubów jest więcej. W takich sytuacjach my, trenerzy, możemy zrobić tylko jedno: zaczekać na telefon.
rozmawiał Mateusz Skwierawski
Były reprezentant grzmi! "W kadrze grają same lalunie"
Robert Lewandowski wraca w wielkim stylu po katarskim kacu (Opinia)