Oba zespoły przystępowały do tego spotkania zgoła odmiennymi celami. Korona Kielce w razie ewentualnego zwycięstwa mogła zbliżyć się do bezpiecznej lokaty na cztery punkty. Cracovia natomiast miała szansę na skrócenie dystansu do podium na odległość zaledwie dwóch "oczek".
Od początku widać było, kto walczy o życie. Korona ruszyła do przodu, nie pozwalając Pasom na nic w ofensywie. Goście mieli problemy z utrzymaniem się przy piłce i przede wszystkim przegrywali walkę w środku pola. Kielczanie błyskawicznie przejęli kontrolę nad tym meczem.
Już po upływie kilku minut potężnie sprzed pola karnego huknął Miłosz Trojak, lecz trafił tylko w boczną siatkę. Następnie skórę kolegom ratował w bramce Karol Niemczycki. Najpierw po strzale Ronaldo Deaconu z rzutu wolnego, a po chwili, gdy z dystansu bombę posłał Jacek Podgórski. Cracovię w pierwszych trzydziestu minutach stać było jedynie na płaskie uderzenie Virgila Ghity po wrzutce z rzutu rożnego.
ZOBACZ WIDEO: Tego dawno nie było. Fernando Santos kompletnie zaskoczył
Scyzoryki dominowały i w końcu dopięły swego po zagraniach swoich dwóch byłych zawodników. Z narożnika na głowę Piotra Malarczyka dośrodkował Adam Deja, a stoper - przy biernej postawie Janiego Atanasova - skierował piłkę do siatki tuż przy słupku.
Goście nieco przebudzili się dopiero w końcówce pierwszej połowy. Świetną szansę miał Karol Knap, jednak trochę zawahał się przy oddawaniu strzału i ostatecznie nie zagroził Marcelowi Zapytowskiemu. Okazję po szybkim kontrataku miał też Michał Rakoczy, ale Koronę ofiarną interwencją uratował Marius Briceag, który jednocześnie mógł zaliczyć trafienie samobójcze.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej zmianie, choć intensywność Scyzoryków stała na niższym poziomie. Mimo tego miejscowi zdołali podwyższyć prowadzenie. W swoim polu karnym prąd odcięło Jewhenowi Konopliance i bezsensownie pociągnął za koszulkę Deaconu w niegroźnej sytuacji. Sędzia wskazał na rzut karny, a na gola zamienił go Jakub Łukowski, choć nie było to najlepsze uderzenie.
Wydawało się, że to koniec tego meczu, ale dziesięć minut później pomocną dłoń w kierunku Pasów wyciągnął Trojak. Piłka trafiła go w rękę po dośrodkowaniu Knapa, a sędzia po analizie VAR odgwizdał rzut karny. Młody pomocnik krakowian bardzo pewnie przymierzył i dał nadzieję swojej drużynie.
Jak się okazało - złudna była ta nadzieja. Korona zasłużenie pokonała Cracovię 2:1 i zbliżyła się do bezpiecznej lokaty na cztery punkty. Złocisto-krwiści złapali więc niezwykle ważny i głęboki oddech. Pasy natomiast mogą sobie pluć w brodę, ponieważ zagrały w Kielcach fatalnie i nie wykorzystały szansy na doskoczenie do podium PKO Ekstraklasy.
Korona Kielce - Cracovia 2:1 (1:0)
1:0 - Piotr Malarczyk 30'
2:0 - Jakub Łukowski 57' (k.)
2:1 - Karol Knap 67' (k.)
Składy:
Korona Kielce:
Marcel Zapytowski - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Marius Briceag - Adam Deja (46' Marcin Szpakowski) - Jacek Podgórski (79' Marcus Godinho), Ronaldo Deaconu (67' Dalibor Takac), Nono, Jakub Łukowski (90' Jacek Kiełb) - Jewgienij Szykawka (67' Bartosz Śpiączka).
Cracovia: Karol Niemczycki - Jakub Jugas, David Jablonsky (83' Jakub Myszor), Virgil Ghita - Cornel Rapa (61' Otar Kakabadze), Jani Atanasov (46' Takuto Oshima), Karol Knap, Paweł Jaroszyński - Jewhen Konoplianka (62' Patryk Makuch), Michał Rakoczy (87' Mateusz Bochnak) - Benjamin Kallman.
Żółte kartki: Nono, Trojak, Zapytowski, Briceag (Korona) oraz Oshima, Jaroszyński, Jablonsky (Cracovia).
Sędzia:
Krzysztof Jakubik (Siedlce).
--> Wyjaśniła się przyszłość Artura Jędrzejczyka
--> Trener Pogoni broni się