Spezia to najbardziej polski klub w Serie A. W ostatnim meczu z Empoli, nie pierwszy raz w tym sezonie, Biało-Czerwonych w jej "11" było więcej niż Włochów.
Numerem jeden w bramce jest Bartłomiej Drągowski, pewne miejsce w składzie ma też Arkadiusz Reca. A po sprzedaży Jakuba Kiwiora Arsenalowi w styczniowym oknie transferowym do klubu trafiło dwóch Polaków: Przemysław Wiśniewski i Szymon Żurkowski.
Co ciekawe, właścicielem Spezii jest mający polskie korzenie Philip Platek, ale amerykański milioner zarzeka się, że klub nie kieruje się narodowością przy selekcji zawodników.
ZOBACZ WIDEO: On zastąpi Polakom "Lewego" w Bundeslidze? Pomaga mu talizman
- To czysty przypadek. Kiedy rozglądaliśmy się za bramkarzem, to Drągowski znalazł się na naszej liście z powodu dużych umiejętności i etyki pracy, a nie dlatego, że jest Polakiem. Tak samo było w przypadku innych polskich piłkarzy. Każdy coś nam daje - zapewniał w rozmowie z WP SportoweFakty Platek. Więcej TUTAJ.
Wiśniewski ma zastąpić w zespole Kiwiora. - To nie była decyzja w ułamku sekundy. Nasi ludzie w Spezii odpowiedzialni za monitorowanie piłkarzy mieli go od pewnego czasu na oku - tłumaczył właściciel klubu.
Według Federico Gennarelliego trudno nazwać Wiśniewskiego "następcą" Kiwiora. - Ma inne umiejętności niż Kiwior. Spezia uważa, że może się rozwinąć i być przyszłością klubu. Więc mówiąc "następca" bardziej na myśl przychodzi mi pozycja, a nie same cechy, choć obaj są szybcy i silni - mówi nasz rozmówca.
W Spezii mocną liczą też na Żurkowskiego. Sam reprezentant Polski też ma nadzieje związane z nowym klubem. Ma szansę na nadrobienie straconego w Fiorentinie czasu. Problem w tym, że zagrał na razie tylko 7 minut w debiucie. Od czterech tygodni jest kontuzjowany.
- Gotti powiedział kilka tygodni temu, że wróci do pełni zdrowia w przeciągu dwudziestu dni - zdradza Gennarelli. - Jest naprawdę ważny jako pomocnik i mógłby podnieść poziom zespołu, ale musi być w najwyższej formie fizycznej. Spezia na to czeka i stopniowo idzie to w tym kierunku - dodaje nasz rozmówca.
Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz też:
"Kłamstwem tego nie nazwę, ale nie jest to prawda". Mielcarski odpowiada PZPN